Święta Maryanna Franciszka od Pięciu Ran Chrystusowych (6 października)


7-go Listopada.

ŚWIĘTEJ MARYANNY FRANCISZKI
OD PIĘCIU RAN CHRYSTUSOWYCH

Żyła około roku Pańskiego 1791.

(Żywot jej był napisany przez ojca Bernarda Lawiozę C. R. S.).

Święta Maryanna Franciszka urodziła się w Neapolu roku Pańskiego 1715. Ojciec jej nazwiskiem Galio był szmuklerzem. Matka Barbara, kobieta bardzo pobożna, gdy ją już w łonie nosiła, doznawała przed samem swojem rozwiązaniem różnych niepokojów, którymi ją zły duch trapił. Dla zasiągnienia rady, udała się była pewnego razu do świętego Jana Józefa od Krzyża z zakonu Braci mniejszych, podówczas żyjącego. Ten uspokoił ją i polecił, aby miała szczególne staranie nad dziecięciem, które ma wydać na świat, gdyż będzie to wielka Święta. Takąż samę przepowiednię powtórzył jej i święty Franciszek Dżyrolamo, w Neapolu w tedy będący. Maryanna Franciszka, przed przyjściem nawet na świat, już objawiała dowody, że się ci słudzy Boscy nie mylą. Matka jej z powodu stanu brzemiennego, siedząc słuchała Mszy świętej: lecz gdy nadchodziło podniesienie, dziecię w jej łonie będące tak się miotało, że musiała klękać i w tej postawie pozostawiać aż do spożycia Komunii przez Kapłana. Cierpienia Barbary w przybliżającej się chwili wydania dziecięcia na świat, zapowiadały najniebezpieczniejszy poród. Wtedy uklękła ona przed wizerunkiem Matki Bożej łaskawej i wydała na świat dziecię bez najmniejszych boleści i bez żadnej pomocy a najszczęśliwiej. Przybyła już potem akuszerka, ujrzała niemowlę owinięte w lekką oponę, podobną do habitu, i rzekła do matki: „Patrz, jakąś piękną zakonniczkę wydała na świat.“ Barbara nie była w stanie karmić ją sama; mamki dobrać nie mogli i dziecię wyniszczało jak szkielecik, a według zdania lekarzy, miało w krótce umrzeć. Wtedy matka w cięła je na ręce i przycisnąwszy do piersi obraz przenajświętszej Panny rzekła: „Maryo! cóż Ci trudnego dać piersiom tym pokarm dla mego dziecięcia i od tej chwili piersi jej nabrały pokarmu, i sama córeczkę wykarmiła.
Święta Maryanna Franciszka od czwartego roku życia okazywała dowody szczególnej • pobożności, i od tej pory już objawiał się jej Anioł-Stróż i po drodze doskonałości ją prowadził. Wtedy także odbyła pierwszą sporwiedź, przy której zdziwiony został kapłan, że w tak małej dziecinie znalazł nadzwyczajnie głębokie pojęcie najwyższych tajemnic wiary świętej. Jednak dopiero w siódmym roku dozwolił jej przyjąć pierwszą Komunią świętą, po której wpadła była jakby w rodzaj zachwycenia, a twarz jej tak pałała od wewnętrznego ognia miłości Boga, że osoby temu przytomne czuły ciepło od niej wychodzące. Odtąd też za zezwoleniem światłego i świątobliwego spowiednika, już codziennie przystępowała do stołu Pańskiego.

Skoro trochę odrosła, ojciec użył ją zaraz do swoich robót szmuklerskich, a widząc, że wiele czasu trawiła na modlitwie i co dzień chodziła do kościoła dla przyjmowania Komunii świętej, wyznaczał jej większą jeszcze niż innym dzieciom robotę, gdyż był-to człowiek i popędliwy i bardzo chciwy zysku. Franciszka nie tylko wykonywała zawsze i to najdoskonalej, wyznaczoną jej robotę, lecz nawet prędzej ją od innych kończyła, gdyż jej w tem, jak się potem okazało, Anioł-Stróż dopomagał.

Miała lat szesnaście, kiedy wysokie cnoty, z których znaną była powszechnie i nader powab na urodę, skłoniły pewnego bardzo bogatego młodzieńca aby prosił o jej rękę. Galio uszczęśliwiony z tak świetnego związku, gdy dowiedział się od Franciszki, że postanowiła poślubić na zawsze swoje dziewictwo Panu Jezusowi i wstąpić do trzeciego zakonu świętego Franciszka Serafickiego, wszelkich używał środków, aby ją odwieść od tych zamiarów. Przychodziło do tego, że ją po dni kilka więził w osobnej izbie, morzył głodem, a nareszcie uniesiony gniewem, zbił tak okrutnie, że mu ją matka całą poranioną z rąk ledwo wyrwała. Święta zniosła to wszystko w największej pokorze, i w końcu stałością swoją wymogła na ojcu pozwolenie zostania Tereyarką.

Od kolebki mając najserdeczniejsze do Matki Bożej nabożeństwo, w dniu Niepokalanego Poczęcia przyjęła habit tercyarski. Spełniając w całej ścisłości przepisane tej Reguły obowiązki, a przydając do nich nadzwyczajne dobrowolne umartwienia ciała, w początku mieszkała w domu rodzicielskim. Lecz po śmierci matki, gdy ojciec jej przebrał wszelką miarę w nieludzkiem z nią obchodzeniu się, za poradą przewodnika duchownego, najęła sobie ubogie mieszkanie osobno, i w niem z drugą pobożną tereyarką osiadła. Odtąd już oddawała się swobodniej bogomyslności i pokucie tak ostrej, że jej w tem mało kto z największych pokutników wyrównał, a może nikt nie przewyższał. W miarę zaś tego, obdarzał ją Pan Bóg i największemi łaskami i najcudowniejszymi darami nadprzyrodzonymi, nie szczędząc przytępi tych krzyżów, jakimi najwybrańsze dusze uświęca.

Od tej pory już przez całe życie co dzień pościła o chlebie i wodzie, nie jadając więcej jak dwie uncyc na dzień, a i to zwykle piołunem posypywała. Sypiała na gołej ziemi, najdłużej dwie godziny; włosiennicę nosiła tak ostrą, że gdy razu pewnego zachorowała ciężko, trzeba było ją zdjąć, siostra, która jej tę usługę oddawała, musiała całe jej ciało zwilżać, gdyż włosiennica przywarła jakby wrośnięta w rany, jakie ostrością swoją zadała. Obok tak umartwionego życia, i prawie ciągłych a dolegliwych chorób nie folgowała sobie i w pracy. Z tej nietylko siebie i kilka sióstr tereyarek musiała utrzymywać, ale nawet i własną rodzinę; gdyż ojciec zawsze dla niej najniechętniejszy, domagał się tego od niej koniecznie. W pokorze była także niezrównaną: posądzona przez złośliwe osoby o nierządne życie, a przez pewną niegodziwą kobietę oskarżona nawet o to przed Biskupem i przed jego Trybunałem z tego powodu stawiana, wszystko to znosiła nie tylko pokornie, lecz z weselem nawet, ciężkie obelgi ztąd doznane ofiarując Panu Jezusowi. Głównym zaś sprawcom doznanych ztąd zniewag, wielkie łaski modlitwami swemi powypraszała.

Cnotę czystości, którą od Chrztu świętego zachowała niepokalaną, raczył w niej Pan Bóg szczególnymi darami uświetnić. Doświadczano powszechnie, że sam jej widok przyskramiał w drugich najsprosniejsze żądze. Pewien zacny kapłan, dręczony bywał tego rodzaiu ciężkiemi pokusami, które pomimo bardzo umartwionego życia, jakie prowadził i unikania wszelkich okazyi, nie odstępowały go wcale. Poradzono mu aby się udał do świętej Franciszki. Po krótkiej z nią rozmowne i wspólnej modlitwie, od tejże chwili na całe życie od tego rodzaju nagabań został uwolniony. Razu pewnego, na samotnej ulicy, o świcie, gdy Franciszka szła do kościoła, pewien rozpustnik napadł na nią, chcąc ją znieważyć. Franciszka widząc się w jego ręku bez żadnego ludzkiego ratunku, .wezwała głośno Maryi na pomoc. W tejże chwili napastnik stanął jakby skamieniały, nie mogąc się ani kroku poruszyć, ani ręką władnąć. Przerażony tym cudem, prosił Franciszki wchodzącej do kościoła, aby się za niego pomodliła, co gdy Święta uczyniła odzyskał zaraz władzę i w tymże kościele z całego życia spowiedź z wielką skruchą odbył. Lecz większym jeszcze cudem, a raczej dłuższym, raczył Pan Bóg strzedz od podobnych zniewag tę swoję wielką służebnicę. Gdy bowiem po tem zdarzeniu wracała Franciszka z kościoła do domu, znalazł się przy niej ogromnej wielkość! brytan, który byle kto z mężczyzn zbliżył się do niej, warczeniem go swem odstraszał. Towarzyszył on zawsze i wszędzie Franciszce przez lat kilkanaście ile razy wychodziła z domu, a nigdy dowiedzieć się nie można było, czyj on był i gdzie się żywił.

Odkąd nasza Święta przyszła do rozumu, ulubionem jej nabożeństwem było odbywanie drogi krzyżowej. Przez to zatapianie się całem sercem w tajemnicach męki Pańskiej, przypuszczał ją Pan Jezus do tak ścisłego zjednoczenia się z cierpieniami Swemi, że w każdy piątek z kolei odbijała się na niej widocznie jedna z tych tajemnic, którą wtenczas szczególniej rozmyślała; tak dalece, że kapłani i inne osoby, które z polecenia Biskupa przypatrywały się temu, widziały ją wtedy w takim stanie, jakby którą z tajemnic Męki Pańskiej sama przebywała. Miała nawet cudownie wyryte na rękach i nogach blizny Chrystusa Pana; lecz uprosiła sobie u Pana Boga, aby te znamiona pozostawiły jej cierpienia na zawsze, a znikły przed oczyma ludzkiemu.

Prócz tego, mało o jakich łaskach nadzwyczajnych czytamy w żywotach innych Świętych, którychby i Franciszka nie otrzymała. Nie było prawie dnia, żeby się jej Anioł Stróż nie objawił. Gdy w cięższe zapadła choroby, święty Rafał Archanioł przybywał do niej widzialnie, leczył jej rany, i na rozkaz Matki Boskiej kilka razy ją uzdrowił gdy już była konająca. Często w objawieniach rozmawiała z Panem Jezusem i z przenajświętszą Panną; w jednćm z takowych Pan Jezus zaślubił j ą sobie jako oblubienicę wybraną, i okazał tron w Niebie zgotowany dla niej wśród chóru Męczenników i Dziewic. Modlitwom jej nigdy nic nie odmawiał. Wielka liczba dusz z czyśća za jej wstawieniem wyzwolonych, objawiła się jej w jasności niebieskiej, dziękując za pomoc, jaką im przyniosła. A jakże wiele i z samego piekła wybawiła, które tu jeszcze i za życia modlitwami swojemi wyrwała ze strasznych grzechów, w jakich oddawna leżały. Posiadała także dar przenikania tajników serc ludzkich. Jednem rzuceniem spojrzenia na osoby przychodzące zasięgnąć jej rady, rozróżniała obłudę od prawdziwej świętości. A także duchem prorockim przepowiedziała mieszkańcom Neapolu, na kilka lat przedtem, straszne morowe powietrze, jakie dotknęło to miasto.

Lecz jedna z najcudowniejszych łask udzielonych jej przez Boga, była ta, jaka się wydarzyła przy kilku Mszach świętych, w czasie których miała do Komunii świętej przystępować. Zdarzyło się bowiem, że gdy Franciszka spragniona co prędzej przyjąć swego Boga, po konsekracyi przez kapłana uczynionej, pragnieniem tem gorzała coraz więcej, wtedy komunikat dla niej przygotowany znikł przed księdzem, a Franciszka go przyjmowała. Co większa: wielkiej świątobliwości ksiądz Ksawery Bianki, zauważył, że wtedy nawet znaczna część Krwi przenajświętszej ubywała z kielicha. Razu nawet pewnego ujrzał, że mało co jej zostało, i powiedział o tem Franciszce, która mu na to nieco zmieszana odrzekła: „Mój ojcze, gdyby nie to, że święty Michał Archanioł ostrzegł mnie, że do całości Ofiary potrzebna krew przenajświętsza, byłabym ją wszystką wypiła.“ Z czego wnosić można, że tenże Michał Archanioł, niekiedy sam Komunikant, a niekiedy i Krew przenajświętszą jej udzielał.

Nakoniec zbliżała się chwila, w której już tę wielką służebnicę Swoję miał Bóg powołać do Siebie. Przez całe prawie życie cierpiąca, zapadła wreszcie w śmiertelną chorobę, wśród której i niebezpieczną i bardzo bolesną, z niezachwianą cierpliwością odbywała operacyą. Po niej żyła jeszcze kilka miesięcy, lecz w najsroższych cierpieniach, za które dziękowała ciągle Bogu, a gdy się bardzo boleści wzmagały, spokojnie wzywała Maryi. Po przyjęciu ostatnich Sakramentów świętych wpadła w swój zwykły sposób rozmyślania Męki Pańskiej, i widać było po niej jak przebywała wszystkie jej tajemnice, w sposób jeszcze widoczniejszy niż kiedykolwiek. Gdy przyszła do chwili opuszczenia Pana Jezusa na krzyżu, z ciężkiem westchnieniem odezwała się do spowiednika przy niej obecnego: „Ojcze, wspomagaj mnie bo ciężko." Kiedy ukończyła tę swoje drogę krzyżową, orzeźwiła się nieco i ucieszona widzeniem Matki Boskiej, którą witała temi słowy: „Oto Matka moja wychodzi na moje spotkanie", przyciskając krzyż do ust, oddała Bogu ducha 6 października roku Pańskiego 1791. Miała lat siedemdziesiąt siedem. Papież Pius IX w poczet Świętych ją wpisał.

POŻYTEK DUCHOWNY.

Gdyby święta Franciszka żyła była w wiekach niezachwianej a powszechnej w ludach wiary, bałaby tak wiele zrobiła dobrego na świecie wpływem swoim, jak to czyniły Katarzyny Seneńskie, Koloty i im podobne. Niewiara, która za jej czasów już się szerzyła, a za naszych rozpowszechniła się jeszcze bardziej, jest powodem że Święci Pańscy jakby nieznani i wcale nieocenieni żyją i umierają w tych wiekach ostatnich. Módl się gorąco aby ludzie powolniejszymi się stali przykładom i naukom Świętych,* bo na to ich Pan Bóg daje Kościołowi swojemu i w Każdych czasach zsyła.

MODLITWA (Kościelna).

Jezu Chryste Panie nasz! któryś błogosławioną
Maryannę Franciszkę dziewicę, pomiędzy
innymi darami w jej wzgardzie świata
przedziwną uczynił; za jej zasługami i pośrednictwem,
spraw prosimy, abyśmy wszystkiem
co ziemskie jest, wzgardziwszy, o Niebo
tylko starali się. Przez Pana naszego i t. d.
Na tą intencyę: Zdrowaś Marya.


Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna, str. 708-710