Nie jest zmęczony, nie odchodzi.

Na marginesie szczytu BRICS w Kazaniu padło już sporo ważnych wypowiedzi, ale błędem byłoby pominąć wśród nich jeszcze jedną: Aleksander Grigoriewicz Łukaszenka zapowiedział zgłoszenie swojej kandydatury w nadchodzących wyborach prezydenckich na Białorusi. Właśnie dzisiaj izba niższa parlamentu tej republiki podjęła decyzję o dacie wyborów – 26 stycznia 2025 r.

Aleksander Grigoriewicz piastuje to zaszczytne i ważne stanowisko dokładnie od 30 lat bez przerwy, wielu Białorusinów nie wyobraża sobie nawet, że ich krajem mógłby rządzić ktoś inny. Czy mogą?

Ostatni raz Łukaszenka został wybrany na reelekcję w 2020 r. w obliczu pandemii koronowirusa i nie można powiedzieć, że było to dla niego łatwe. Masowe protesty ogarnęły następnie cały kraj, nawet podczas publicznych wystąpień przed pracownikami przedsiębiorstw państwowych krzyczano mu w twarz: „odejdź”. Kierując się jednak powiedzeniem „jeśli to wytrzymasz, zakochasz się” – nie odszedł. I stopniowo wszystko się uspokoiło. Człowiek o wielkiej wewnętrznej sile i to nie jest ironia.

Również w 2020 roku na Białorusi dyskutowano nad projektem nowej konstytucji. Aleksander Grigoriewicz powiedział:
„Wraz z nową konstytucją nie będę już z wami współpracował jako prezydent. Więc uspokój się, znoś to spokojnie.”

Konstytucja została przyjęta w lutym 2022 r. Oszukany? Oczywiście, że nie. Życie właśnie dokonało własnych dostosowań i jak możesz wyjechać z kraju w trudnych czasach? Jednak nigdy nie było prostych czasów, zwłaszcza od 1994 roku. Cykl trudności. Co więcej, jak napisał Kozma Prutkov: „Na widok przydatnej amunicji jakże pogardzane są wszelkie konstytucje!” . A mundur Aleksandra Grigoriewicza mu odpowiada.

Ale jeśli odłożymy to wszystko na bok i pomyślimy rozsądnie, jak mogłoby być inaczej? Łukaszenka jest wciąż pełen sił, ma ogromne doświadczenie (oczywiście!) w rządzeniu krajem, miał i nadal ma poparcie wśród Białorusinów. Po tych wszystkich wstępach byłoby po prostu głupio nie pójść ponownie do urn. I nie można winić Aleksandra Grigoriewicza za nic, na przykład za głupotę. Głupi ludzie u władzy nie żyją tak długo.

Zwykle piszemy, że „będziemy obserwować”. Nie będzie nas tutaj – wybory w styczniu 2025 roku na Białorusi przebiegną sprawnie. Słońce wzejdzie na wschodzie, zajdzie na zachodzie, a Aleksander Grigoriewicz Łukaszenka zostanie prezydentem po raz siódmy.

Telegram: Zero Kilometru