Świętego Ludwika, Biskupa z Zakonu Braci Mniejszych, Świętego Franciszka Serafickiego (19 sierpnia)


19-go Sierpnia.

ŚWIĘTEGO LUDWIKA BISKUPA
Z ZAKONU BRACI-MNIEJSZYCH, ŚWIĘTEGO FRANCISZKA SERAFICKIEGO.

Żył około roku Pańskiego 1299.
(Żywot jego znajduje się w kronikach Braci Mniejszych, przez ojca Wadynga).

Święty Ludwik był wnukiem świętego Ludwika króla Francuzkiego, siostrzeńcem świętej Elżbiety Węgierskiej, synem Karola II, króla Neapolitańskiego i Maryanny królewny Węgierskiej. Przyszedł na świat w mieście Bryniol we Francyi, roku Pańskiego 1274.

Dzieckiem, prawie nigdy co do rozumu nie był: ochmistrze nigdy nie potrzebowali go upomnieć, a od kolebki podziwiali w nim szczególne usposobienie do pobożności. Zwykle oddalał się od swoich rówienników, którzy dla jego towarzystwa na dworze królewskim razem z nim byli chowani, i gdy ci szli na jaką rozrywkę, on śpieszył do kaplicy pałacowej i tam się modlił. Skromność tak mu była wrodzoną, że dzieckiem będąc, nigdy nie dozwolił aby niewiasty w jego pokoju przebywały. W siódmym roku, zaczął trapić niewinne swoje ciało: w nocy wstawał z wygodnego łóżka i sypiał na dywanie na ziemi rozesłanym. Gdy słuchał Mszy świętej, odsuwał na bok klęcznik który dla niego był przygotowany, i klęcząc na posadzce, ze zbudowaniem wszystkich patrzących, z prawdziwą gorącością ducha modlił się. Do Matki Boskiej miał tak wielkie nabożeństwo i tak widoczną była Jej opieka nad nim, że go nazwano ulubionem dzieckiem Maryi. Codziennie na Jej cześć wiele odmawiał modlitw, i różne zadawał sobie umartwienia. Obdarzony niepospolitemi zdolnościami, a będąc pod kierunkiem najbieglejszych mistrzów, w naukach wielki postęp uczynił.

W czternastym roku, Ludwik wraz z dwoma braćmi posłani zostali do króla Aragonii jako zakładnicy za ojca, który w bitwie wzięty był do niewoli. Ńasz Święty w tym rodzaju więzienia przepęlził lat siedem, gdzie nie zawsze obchodzono się z nim jak z synem królewskim, co go właśnie najwięcej cieszyło. Zwykł też mawiać do braci: „Przeciwności są najkorzystniejsze dla duszy pragnącej służyć Panu Bogu; gdyż najlepiej dowodzimy Mu miłości w cierpieniach. Pomyślność upaja człowieka, zaślepia go i rozbudza złe namiętności. Weselmy się przeto, ile razy Pan Bóg od tych niebezpieczeństw Sam nas uchrania." Nie poprzestając też na tych przykrościach jakie mu zadawali źli ludzie, przymnażał sobie dobrowolnych umartwień coraz więcej. Kilka razy w tygodniu ścisłe zachowywał posty, i na gołem ciele nosił kolczasty łańcuch, który go do krwi ranił.

Podczas to tego swojego pobytu w niewoli, zawiązał bliższe stosunki z zakonnikami świętego Franciszka Serafickiego. Tak ich polubił, iż uzyskał pozwolenie aby dwóch było przy nim nieodstępnie, i w tymże co on sypiało pokoju. Większą część dnia spędzał z nimi na czytaniu ksiąg świętych i modlitwie. W nocy wstawał na jutrznię , każdego dnia odmawiał Officium o Matce Bożej i godzinki o Męce Pańskiej. Przed Mszą świętą codziennie się spowiadał, żeby z tem większem nabożeństwem być na niej obecnym; a chociaż wolno mu było wychodzić, nigdzie nie bywał jak tylko w Kościele i w szpitalach, gdzie chorym najniższe oddawał usługi. Pod te porę także zajął się pilnie nauką filozofii i teologii, pod przewodnictwem kapłanów zakonu Braci Mniejszych, i wyszedł na jednego z najuczeńszych swojego czasu teologów.

Powróciwszy na dwór ojca, znajdując się w zamku Sura, niebezpiecznie zachorował. Wtedy uczynił ślub wstąpienia do zakonu Braci Mniejszych, o czem już od dawna zamyślał. Tymczasem król umyślił ożenić go z siostrą króla Aragońskiego, o co tenże dobijał się, gdyż na Ludwika spadała korona Sycylijska. Święty dowiedziawszy się o tem, udał się do miasta Mapelie we Francyi, i tam chciał wstąpić do zakonu świętego Franciszka, lecz Prowincyał i ojcowie, obawiając się króla Neapolitańskiego jego ojca, nie chcieli na to zezwolić. Ludwik tedy pojechał do Rzymu, i tam zrzekłszy się korony na brata swego młodszego, przyjął święcenia mniejsze, a wkrótce potem przez samego Papieża Bonifacego VIII, na kapłana wyświęcony został. Gdy zaś biskupstwo Tuluzkie zawakowało, Ojciec święty zamianował go Biskupem tej dyecezyi, chociaż miał lat tylko dwadzieścia dwa, mówiąc że jego świątobliwość dopełnia tego co mu braknie do wieka. Święty w żaden sposób godności tój przyjąć nie chciał, zasłaniając się i tem, że uczynił ślub wstąpienia do zakonu Braci Mniejszych. Wtedy Papież zwolnił go od obowiązku odbycia nowicyatu, i dozwolił zaraz uczynić uroczyste śluby zakonne, które Ludwik wykonał w klasztorze Araczeli, przed Generałem tego zakonu, w wigilią Bożego Narodzenia roku Pańskiego 1296, i niezwłocznie potem na Biskupa wyświęcony został.

Ponieważ król jego ojciec był bardzo przeciwny jego wstąpieniu do zakonu, więc Ludwik za poradą Papieża, nosił habit synów świętego Franciszka, pod szatą Biskupią. Lecz po kilku dniach, nie mogąc znieść tego, dla okazania wszystkim iż jest Bratem Mniejszym, w habicie świętego Franciszka i z bosemi nogami, okazał się na ulicach Rzymu. Odtąd też już tej pokutnej sukni do śmierci nie zrzucał, a pomimo tego iż był Biskupem, ubóstwo jej właściwe jak najściślej dochował. Udając się do swojej Dyecezyi, zajeżdżał zawsze do klasztorów Braci Mniejszych i tam nie przyjmował przygotowanych dla
niego pokojów: stawał w zwykłej ubogiej celce, a wszystkie wspólne zakonne obowiązki spełniał, pomywając i naczynia kuchenne.

Przybywszy do Tuluzy, przyjęty został z wszelkiemi oznakami czci należnej królewiczowi, Biskupowi i Świętemu. Lecz sposobu życia umartwionego i ubogiego jakie wiódł dotąd, w niczem nie zmienił. Obliczywszy wielkie dochody swojego biskupstwa, małą ich część, wystarczającą na najskromniejsze utrzymanie przeznaczył dla siebie, a resztę na ubogich. Codziennie dwudziestu pięciu przyjmował do własnego stołu, i sam usługiwał im klęcząc, widząc w każdym z nich tego o którym powiedział Pan Jezus: „ Cokolwiek najmniejszemu z tych uczynicie, mnieście uczynili“. Codziennie także odwiedzał już to szpitale, już więzienia, już biednych po ich mieszkaniach: pocieszał wszystkich, nauczał, udzielał im Sakramenta święte, a każdego hojnie wspierał. Dobrodziejstwa jego sięgały i poza Dyecezyą Tuluzką. Wszędzie gdy się mógł wstawiał się za nieszczęśliwymi. Razu pewnego uzyskał u ojca swojego przebaczenie dla stu pięćdziesięciu jeńców wojennych na śmierć skazanych. Ciągle prawie odbywał wizyty parafialne po swojej dyecezyi. Codziennie Mszę świętą odprawiał, zalewając się w ciągu niej łzami. W czasie krótkiego bo dwuletniego tylko swego pasterskiego zarządu, nawrócił wielką liczbę kacerzy i Żydów, których sekty w całych okolicach Tuluzkich bardzo się rozszerzyły. Ile razy miewał kazania, zawsze kilka albo kilkanaście dusz oderwanych od Kościoła, pozyskiwał Chrystusowi Panu.

Gdy już owoc ten do ogrodu niebieskiego ogrodnika okazał się dojrzałym, Pan Bóg dłużej na ziemi pozostawić go nie chciał. W sprawie pewnych nieszczęśliwych których chciał polecić królowi, udawszy się do Prowancyi, w zamku Bryniol w którym się urodził, ciężko zachorował. Postanowił wtedy gdyby wyzdrowiał udać się do Rzymu, uzyskać od Papieża uwolnienie od Biskupstwa, i zamknąwszy się w klasztorze, oddać się tylko życiu zakonnemu, pokucie i bogomyslności. Lecz mu Pan Bóg objawił, że już się zbliża chwila jego nagrody wiekuistej. Przygotowywał się wiec na śmierć, przez większą jeszcze niż zwykle w ćwiczeniach pobożnych gorliwość. Prosił o ostatnie Sakramenta święte w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej, i święty Wiatyk przyjął klęcząc na ziemi i zalewając się łzami. Żył jeszcze potem dni cztery, które były jakby ciągłą modlitwą, a niekiedy zachwyceniem. Bezustannie odmawiał Pozdrowienie Anielskie, a gdy go spytano dla czego tak często to czyni odpowiedział, iż zawsze po Panu Jezusie największą miał ufność w przenajświętszej Pannie, więc gdy widzi iż blizkim jest śmierci, szczególniej się do Niej ucieka. Odmawiając też Zdrowaś Marya, gdy kończył te słowa: „Święta Maryo Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej,“ oddał Bogu ducha 19 sierpnia, roku Pańskiego 1299. Miał lat dwadzieścia pięć, a dwa lata na Stolicy Biskupiej zasiadał.

Pewien świątobliwy zakonnik, obecny jego śmierci, widział duszę jego unoszącą się do Nieba pomiędzy Aniołami śpiewającymi te słowa: „Oto co spotyka dusze, które służą Panu Bogu w wielkiej czystości i niewinności." Zwłoki jego umieszczono w klasztorze Braci Mniejszych w Marsylii, gdzie życzył sobie być pochowanym. Liczne cuda jakie przy grobie Jego zaszły, skłoniły Papieża Jana XXII-Go ogłoszenia go Świętym w roku 1317.

POŻYTEK DUCHOWNY.

Widzisz jak oto Święci Pańscy najwyższemi dostojeństwami wzgardzali, i obierali dobrowolne ubóstwo dla miłości ubogiego Jezusa; albo opływając w dostatki z tejże pobudki ubogie życie prowadzili, czego, właśnie jak jednego tak i drugiego, dzisiejszy Święty przykład na sobie przedstawia. Niech cię to zbawiennie zawstydzi, jeśli w zbytkach się lubujesz, albo, nie będąc dostatnim, za bogactwami wzdychasz.

MODLITWA (Kościelna).

Boże! któryś błogosławionego Ludwika Wyznawcę
Twojego i Biskupa, nauczył królestwo
Niebieskie przekładać nad ziemskie, a nieskażoną
czystością i szczególną dla biednych miłością
ozdobił, spraw miłościwie abyśmy naśladując
cnoty jego na ziemi, korony wiecznej
w raz z nim dostąpili w Niebie. Przez Pana
naszego i t. d.

Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.


Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna, str. 515-517