Żywot św. Pelagiusza, młodzieniaszka i męczennika. (26 czerwca)


25. Września.

Żywot św. Pelagiusza, młodzieniaszka i męczennika.

Nadprzyrodzona miłość Boga jest jedynem źródłem męczeństwa. Wzniosłem jest niezawodnie poświęcenie wielkodusznych i uczonych mężów, przejętych wzniosłością wiary, mężów, którzy wśród wielkich cierpień z radością niosą w ofierze życie za wiekuistą prawdę. Wspanialszym i więcej rozczulającym jednakże jest widok młodzieniaszków, potomków znakomitych rodzin, którzy w wiośnie życia chętnie ponoszą śmierć za Chrystusa, płacąc Mu życiem za Jego życie i swoją miłością odwzajemniając Mu Jego miłość. W ten sposób wywdzięczył się swemu Zbawicielowi Pelagiusz, którego pamiątka przypada na dzień oznaczony powyżej.

Według wszelkiego prawdopodobieństwa był Pelagiusz potomkiem znakomitej szlacheckiej rodziny i jako dziesięcioletni chłopczyk umieszczony został w orszaku dworzan króla Abderramana III. w mieście Kordowie w Hiszpanii. Wuj jego, biskup Hermogiusz w krwawej bitwie dostał się do niewoli i został przez Alderrau puszczony na wolną stopę w zamian za kilku jeńców Saraceńskich. Małego Pelagiusza zatrzymano u dworu jako zakładnika tak długo, dopóki by wymiana nie nastąpiła. Młody panicz zwrócił na siebie w więzieniu powszechną uwagę. Cała jego postać tchnęła niewymownym wdziękiem i powabem, na wysokiem jego czole jaśniał spokój niewinności, w ciemnych jego oczach i łagodnem spojrzeniu przebijała się pogoda i cicha radość.

Gdy po trzech latach Hermogiusz nie dopełnił warunków ugody, do której się uroczyście zobowiązał i pewnego dnia przy stole królewskim mowa była o urodzie, rozumie i nieposzlakowanej cnocie młodego Pelagiusza, Abderraman w te słowa się odezwał: ,,Daruję chłopcu życie i obdarzę go wolnością byleby przyjął wiarę Mahometa. Przywdziejcie mu więc szaty świąteczne i stawcie go przede mną." Wszedł Pelagiusz do królewskiej sali, podobniejszy do anioła, aniżeli do człowieka. Oczarowany nim Abderraman tak do niego przemówił: ,,Nie tylko cię ułaskawię i zatrzymam u siebie, ale obsypię cię pieniędzmi i zleję na ciebie najwyższe godności i dostojeństwa, bylebyś się wyrzekł chrześcijaństwa i przyjął naszą wiarę, a Chłopczyk odpowiedział szczerze i otwarcie: ,,Trudno mi, a nawet niepodobno przystać na propozycyą twoją. Moja wiara ma nieskończoną, wiekuistą wartość. T o zaś, co mi obiecujesz, nie jest niczem, lecz marnym tylko szumem i blichtrem." Śmiała ta i otwarta mowa spodobała się mocno królowi, przyciągnął chłopczyka do siebie, aby go pogłaskać i ucałować; ale Pelagiusz odepchnął go od siebie i rzekł: ,,Odczep się ode mnie i nie kalaj mnie nieczystemi usty. Czy może myślisz, że jestem niewiastą, jak twe niewolnice? Za łaską Bożą poznasz, że mi nie brak odwagi."

Nie mogąc pojąć takiej śmiałości i znieść zasłużonej wzgardy, zawrzał Abderraman gniewem i w rozjątrzeniu zawołał: ,,Albo natychmiast przeklnij wiarę w Chrystusa, albo przysposób się na śmierć pełną udręczeń!" Nie namyślał się ani chwili Pelagiusz, pogodnem obliczem spojrzał w niebo i przeżegnawszy się oddał się w ręce sie paczy. Ci ucinali mu jeden członek po drugim. Najprzód oderznęli mu wargi nos, policzki i uszy, wyłupili mu oczy, potem odjęli mu palce u nóg, poprzerzynali stawy kolan, rąk i ramion aż pod same pachy, sześć godzin pastwili się nad nim z okrucieństwem tygrysa. Święty męczennik zniósł wszystko z męztwem podziwienia godnem, ani jęk z jego piersi, ani skarga nie wyszła z ust jego, szeptał tylko ciche modlitwy, świadczące o jego wdzięczności i miłości Chrystusa, póki go nie ubiegła krew, a dusza nie uleciała w regiony niebieskie. (26. Czerwca 925.) Pokrajane członki jego rzucili Saraceni we wodę. Chrześcijanie pozbierali je i pochowali na cmentarzu św. Gennedyusza, głowę umieścili w kościele świętego Cypryana. Św. Pelagiusz jest przedmiotem powszechnej czci w Hiszpanii, gdzie wiele kościołów wystawiono pod wezwaniem jego.

Nauka moralna.

Św. Pelagiusz może rzeczywiście być dla każdego chrześcijanina przykładem prawdziwej, na głębokiej wierze opartej nadziei i otuchy. Rozłączony z ukochaną rodziną, przebywając na dworze królewskim jako jeniec i zakładnik, polecił się opiece Bozkiej, czekając bez obawy na to, co Opatrzność Boża na niego ześle. I nas Bóg przy Chrzcie św. obdarzył nadprzyrodzoną łaską nadziei; ćwiczmy się w niej, mnóżmy ją w sobie idąc za przykładem młodzieniaszka świętego. Uskutecznić to możemy trojakim sposobem.

1) Nie przywięzujmy się zanadto do dóbr doczesnych, dostojeństw, zaszczytów, pieniędzy i zmysłowych rozkoszy, lecz mówmy ze św. Pelagiuszem: ,,Duszo moja, wszystkie dobra doczesne są tylko nikłą pianką, sennem marzeniem. Mądrość i miłosierdzie Boże dało ci na ten krótki przeciąg żywota tyle, ile ci potrzeba i da ci wszystko, ile ci tylko będzie potrzeba aż do godziny zgonu. Pragnij przeto o wiele więcej łaski żywota pobożnego i świątobliwego i staraj się o szczęście wiekuiste." Pokusy są silne i rozliczne, ponęty pożądliwości wielkie i trudne do pokonania, ale im częściej w sobie ożywiać będziemy nadzieję, używania po śmierci prawdziwych radości niebieskich, tem pewniej odniesiemy zwycięztwo nad pociągiem do rzeczy marnych i znikomych.

2) Ze względu na życie i zdrowie, na zajęcia powołania swego i troski o zarobek i utrzymanie najlepiej pójść za radą Piotra św. (II. 5, 7.) ,,Zdajcie wszystkie kłopoty swoje na Boga, gdyż Ten ma o was staranie." Mateusz św. mówi: (Mat. 18.) ,,Jeśli nie będziecie, jak ci mali, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego." Dziecię jest zawsze dobrej myśli, nie wie co to jest frasować i troszczyć się, nie pyta o to, zkąd ojciec weźmie na jego ubiór i pożywienie; jeśli czuje ból, bieży do ojca, powie, co mu dolega, a zresztą o nic nie dba, w przekonaniu, że ojciec na wszystko poradzi i o wszystko się postara." Tak i my powinniśmy ufać Bogu i pokładać w nim nadzieję. Nie wynika ztąd, abyśmy założyli ręce i byli bezczynnymi; taka nadzieja byłaby grzeszną i zuchwałą. Bez Boga nie zdołamy sobie pomódz, ale i Bóg nam nie pomoże, jeśli sami się nie przyczynimy.

3) W biedzie i ucisku, w smutku i utrapieniu nie traćmy ducha i znośmy wszystko cierpliwie, pomnąc na to, że wszelkie cierpienia są przemijające a radości niebieskie wiecznotrwałe. Mając ten wzgląd na myśli, ukrzepiać się będziemy nadzieją, i silnymi się uczujemy, w duchu. Pamiętajmy o tem, że ten krótki pobyt na tym padole płaczu jest czasem prób i doświadczeń, że inną drogą nie dojdziemy do nieba i wiekuistych jego radości, jak tylko drogą krzyżową, którą sam Chrystus chodził. Przez całe sześć godzin zadawano Pelagiuszowi niesłychane męki i udręczenia. Cóż go krzepiło i trzymało, cóż go powstrzymywało od jęków i narzekań, jeśli nie nadzieja nagrody niebieskiej? Te sześć godzin straszych mąk i udręczeń zapisał mu Bóg w księdze zasług jego, i wierny Swej obietnicy, nagradza mu je szczodrze i hojnie od lat blisko tysiąca. Wstyd przeto i hańba chrześcijanom, którzy szemrząc i niecierpliwiąc się w złej doli, pozwalają się zawstydzić młodziuchnemu Pelagiuszowi.

Modlitwa.

Boże wszechmogący, któryś młodzieniaszka
Pelagiusza świętego obdarzył
siłą zniesienia najstraszliwszych mąk
i katuszy, racz i nas łaskawie utwierdzić w przekonaniu, że wszelkie strapienia,
smutki i niepowodzenia, jakie Ci
się spodoba na nas zsyłać, mają tylko
dobro nasze na oku i zmierzają jedynie
do tego, aby nas uczynić godniejszymi
szczęścia wiekuistego, które przeznaczyłeś
dla tych, co się Ciebie trzymają i
wiernie Ci służą. Amen.


ks. Ojca O. Bitschnau’a ,,Żywoty świętych pańskich podług najlepszych źródeł" str. 842-845