Ks. Piotr Skarga: Żywot. św. Jana Damasceńskiego (27 marca)


ŻYWOT Ś. JANA DAMASCENA, pisany od Jana patryarcliy Hierozolimskiego.
Lipom. Tomo 5, Snrius Tomo 3. Żył około Roku
Pańskiego 740.

Gdy Agarenowie (którzy się potem z Turkami zmieszali i za Mahometem puścili) Damaszek miasto w Syryi opanowali i chrześciany pomordowali, a drugich w niewolę poprzedali i chwalić Chrystusa jawnie nie dopuścili; rodzice tego Jana Damascena, taką łaskę u onych okrutników pogan mieli, iż nie tylko wolno im było wiary chrześciańskiej obrządki jawnie chować ale też i starostą w mieście i sędzią ojca jego uczynili, który łaski tej Bożej na wiele dobrych uczynków używał; bo więźnie chrześciańskie wykupował, będąc bogatym, w domu swym żywił i opatrował, albo im iść, gdzie chcieli, dopuścił. W tem dał mu Pan Bóg syna, którego jawnie (czego innym oni poganie nie dopuścili) ochrzcił i Janem nazwał, do którego wychowania myślił o jakim pobożnym i uczonym chrześcianinie, i prosił Pana Boga, aby mu to uczynić raczył, żeby syn jego obyczajów się onych saraceńskich nie uczył, ale ku czci jego świętego Imienia wychowany był.

Czasu tedy jednego, gdy Saracenowie według zwyczaju, ziemią i morzem na wojowanie chrześciańskich krain wybiegali, pojmali wiele więźniów i z wielką się korzyścią do Damaszku wracali; między innymi, pojmali jednego mnicha Włocha, na imię Kozmas, i z innymi go na placu przedawali, drugich też zabijali. Gdy ojciec Damascena ś. ujrzał onego Kozmasa, a mniskie na nim odzienie poznał i spostrzegł bardzo smutnego i płaczącego, spytał go mówiąc: Czemu ty, coś światu umarł i wzgardę jego nosisz, o to się nieszczęście frasujesz? A on odpowiedział: Nie o to się troszczę, iżem w tem nieszczęściu, (bo ja o świat nie dbam i o wszystko, co na nim jest, wiedząc, iż inną ojczyznę mam, do której się kwapię), ale iż bez potomka i rodzaju z tego świata schodzę. A on mąż dziwując się, rzecze: Wszakżeś ty mnich, oddany na chowanie czystości, nie na rodzenie potomstwa? Odpowie: Nie rozumiesz mię! ja do tego czasu mając naukę wielką, nikogo uczestnikiem jej nie zostawiłem, anim potomka sobie, któremubym ja bez zazdrości podał, wychowaniem nie urodził. Bo jako cieleśni ojcowie frasunek mają, gdy w małżeństwie nie rodzą, tak ja wielki kłopot mam, iż umiejąc tak wiele i mając dary Boskie, nikomu ich nie zostawił ją, a ze mną jako zakopany skarb giną. To słysząc on zacny człowiek, pobiegł do króla Saraceńskiego i onego sobie więźnia uprosił, którego w dom swój wprowadziwszy, powiedział mu: Nie tylko tą wolność dał ci Pan Bóg, ale i chęci twoje wypełnij; bo mam syna, któremu chcą, abyś duchownym jego ojcem był, a onego potomkiem nauki i cnót twoich chrześciańskich zostawił. Oddał mu tedy syna wespół z drugiem pacholęciem, którego kupionego za syna był przysposobił. A Kozmas chwalił Pana Boga, i wziął w opieką i nauką swoją synów onych, i czynił wielką pilność około nich. Ś. Damascenus mając z przyrodzenia ostry rozum i wrodzoną do wszystkiego dobrego sposobność, prędki wziął pochop we wszystkich naukach wyzwolonych świeckich tak, iż samemu mistrzowi był ku podziwieniu, który spostrzegł, iż niektóre rzeczy głąbiej i lepiej, niźli on sam pojmował. Z czego sią uczciwy młodzieniec nie chlubił, ani podnosił, ale jako drzewo rodzajne, im więcej ma owocu na sobie, tern sią niżej do ziemi chyli; tak on, im większą miał w rozumie i naukach sławą, tem sią za niższego na sercu miał i swe namiętności, bystre młode myśli, miarkować w sobie i gasić umiał; już w nim Pan Bóg fundamenta Boskiej filozofii i doskonałości chrześciańskiej zakładał.

Gdy czas upatrzył jego mistrz on Kozmas, szedł do ojca jego, mówiąc: Otom już woli twojej dosyć uczynił! syn twój do wielkiej nauki przyszedł i już mnie samego w naukach wyzwolonych przechodzi; nadzieją mam w Panu Bogu, iż do wysokiej mądrości Boskiej za czasem przyjdzie. Już po mnie nic; proszą cię, daj mi suknią, a poślij mię do klasztoru, abym sią tam Boskich nauk uczył, do których mię świecka filozofia, w której sią do tego czasu zabawiałem, odsyła; chcą sią też rzeczom niebieskim, według chrześciańskiej powinności, przypatrzyć i w nich samych serce moje uspokoić. Gdy to ojciec usłyszał, frasował sią, iż innej zapłaty od niego, którą mu w skarbach ziemskich gotował, nie pragnął a iż go trzymać nad wolą jego nie mógł, odesłał go, dawszy mu suknią, a żywnością go tylko na drogą opatrzywszy, do klasztoru ś. Saby, do Laura, gdzie sią Boskich nauk w zakonnym żywocie ucząc, samej mądrości szczęśliwem tam dokonaniem dostąpił. Umarł też potem i ojciec Jana Damascena, po którego śmierci Saracenowie syna jego na one ojcowskie urzędy wzięli i jeszcze mu wiącej dostojności przyczynili. Wtenczas cesarz Leo Izaurykus wniósł przeklęte heretyctwo obrazoborskie, chytrością i mocą je rozszerzając, a obrazy z kościołów wymiatając. O czem gdy usłyszał ś. Damascenus, będąc miądzy poganami, pisał wiele listów do chrześcian, towarzyszów i przyjaciół swoich, aby w tein cesarza nie słuchali; wywodząc mądrze, iż słusznie i z podania Apostolskiego, obrazy w kościele stawione i czczone być mają. Te listy jego, iż były mądre, wymowy i nauki wielkiej, rozniesione są po wszystkiem cesarstwie Rzymskiem, które trapiły bardzo heretyków, a potwierdzały katolików. O czem cesarz uczyniwszy radą z swymi fałszerzami, starał sią, jakoby temu zabieżeć, a ś. Damascenowi usta zamknąć mógł. Zaczem znaleźli taką radą. Dostali jego listu własną ręką pisanego, a naśladując własności liter i pisma ręki jego, napisać kazał cesarz heretyk list taki, jakoby Damascenes do niego te słowa pisać miał: Oznajmująć cesarzu, iż miasto to Damaszek, które poganie trzymają, niedbałą straż ma około siebie, byłeś sam jakie wojsko przebranych ludzi posłał, możesz je prędko wziąść; a ja, który prawie w niem panują, do tego pomoc dam. Przy tym takim liście drugi swój do króla Agareńskiego sam od siebie pisać kazał. Ja, powiada, pokój i przymierze z tobą uczynione rad zachowują, ale jest u ciebie jeden chrześcian, który mią do tego wiedzie, abym ja przymierze z tobą rozerwał, a Damaszek z ręku twoich wziął, co lepiej z listu jego, który posyłam, zrozumiesz i poznasz stateczność moją ku tobie; a tego zdrajcą swego karać będziesz umiał.

Te obadwa listy posłał onemu Saracenowi, z których czytania rozgniewany, zawołał Jana Damascena i ukazał mu on list, zfałszowany wyrażeniem zdradliwem pisania ręki jego. Obaczył wnetże zdradą oną, iż go od he retyków spotkało; ekskuzował się i wywodził się^ ale niewinności swojej obronie nie mógł. Gniewliwy pan wnetże kazał mu prawą rękę uciąć; onę rękę, która się pisaniem przeciw heretykom o obrazy zastawiała. I kazał ją na, rynku wysoko zawiesić. Jan ś. cierpiąc ból wielki, a do Pana Boga w niewinności swej wołając, w wieczór posłał do pana swego, prosząc go, aby mu onę rękę odciętą oddał, mając nadzieję, iż skoroby pogrzebioną była, wielki ból jego uskromić się miał. Posłał Saracen jemu rękę onę, którą on w lewej ręce trzymając, a do członka odciętego przykładając, tak się z płaczem przed obrazem Przeczystej Matki Bożej, który przed sobą miał, modlił: O, jedyna pociecho nasza, Prześwięta Matko, któraś porodziła Pana Boga mego, dla świętych obrazów, to moja ręka odciętą jest, proszę, daj mi pomoc; bo ręka Najwyższego, który się w tobie wcielił, na modlitwę twoję wielkie cuda czyni tym, za których się ty u niego wstawiasz. Niech uzdrowi, proszę cię, tę rękę moję, dla prośby twej, abym ja jego i twoję sławę tą ręką rozmnażał, a pisaniem bronił prawowiernej nauki. Tak się modląc, z pracy i długiej boleści zasnął; i zdało mu się, jakoby on obraz Panny Przeczystej łaskawie do niego rzekł: Oto uzdrowiona jest ręka twoja, nie leńże się napotem robić nią tak, jakoś obiecał. Wtem się ocknął i znalazł zleczoną rękę, jako pierwiej całą, i wielbił wielkim głosem miłosierdzie Boskie, mówiąc: Prawa ręka moja uwielbiona jest, w mocy twej prawica twoja zleczyła ją i porani nieprzyjaciele, którzy obrazy twoje i Przeczystej Matki twej w nieczci rozbijają i palą. Zetrzesz błąd i moc ich, a podwyższysz cześć twoję. I stała się w domu jego taka radość i wołanie w dziękowaniu Panu Bogu, iż się sąsiedzi dowiedzieli i król on Saraceński, który przyzwał ś. Jana i pilnie się ręce przypatrując, a prążkę około (którą na znak odjęcia Pan Bóg zostawił) widząc i sam krzyknąć musiał: Niestety, niesprawiedliwiem cię i niewinnie skarał; a skwapliwiem uczynił, potwarzom się nie przysłuchawszy, ale to nagrodzić chcę. Proszę cię, bądź pierwszym w domu i państwie mojem, bez ciebie i rady twej nic się dziać nie będzie u mnie.

Lecz święty Jan padłszy, prosił onegopana swego, aby mu wolno było wyjechać i w klasztorze chrześciańskim w służbie Boskiej przemieszkać. A on go też pilnie bardzo prosił, aby przy nim został, a jego państwa uczęstnikiem był. I był spór długi między nimi; aż nakoniec przemógł św. Jan, gardząc państwem, dostojeństwem i światem wszystkim; użył onego Saracena, aby mu do takich myśli nie przeszkadzał. Poszedłszy tedy z weselem do domu na dziękowanie za on cud i tak wielkie dobrodziejstwo, wszystką majętność swoję, skarby, pieniądze, rolę, imienia przedał i ubogim a kościołom dla Pana Boga rozdał; a sam się nagi, za nagim Chrystusem, do klasztoru ś. Saby puścił. Gdzie przyszedłszy, gdy był z sławy swej wielkiej i nauki od onych ojców poznany, z wielką ochotą od starszego przyjęty jest, który na ćwiczenie zakonne naznaczył mu mnicha starca jednego z braci, biegłego w rzeczach duchownych, aby go onej Boskiej filozofii a głębokiej nauki uczestnikiem uczynił.

W term życiu duchownem zakładając fundamenta, takie mu najprzód ustawy napisał: 1. Aby swą wolą nic nie czynił. 2. Modlitwy swe, i pot pracy ręcznej Panu Bogu ofiarował. 3. Przeszłego żywota swego grzechy opłakiwał, a łzy skruszonego serca za wonną i czystą ofiarę Bogu oddawał. 4 Aby się myślami świeckiemi nie bawił. 5. Myśl od nieprzystojnych rzeczy oczyszczał. 6. Próżnej się nadętości i pychy na sercu obawiał. 7. Za nauczonego się nie miał i wielce o sobie nie rozumiał. 8. Objawienia i widzenia tajemnych Boskich rzeczy nie pragnął. 9. Nigdy sobie i swej radzie nie dufał. 10. Aby żadnej świeckiej nauki i wiadomości za pewną nie miał, póki jest dusza w ciele. 11. Na myślach swoich, dobrze się i pilnie znał. 12. Aby się w potrzebach radził. 13. Aby się błąkających myśli strzegł, a o to się najwięcej starał, żeby się serce jego z Bogiem zjednoczyło i od niego jasność i czystość brało na duszy i ciele; żeby się ciało z duszą zgodziwszy w myśl się Boską oboje obróciło, a ze trzech na wzór Trójcy świętej było jedno, żeby człowiek nie cielesny ani zwierzęcy, ale duchowny wszystek został.

Te mu nauki jako ojciec synowi dawał, przydając jeszcze: 1. Aby do nikogo listów nie pisał. 2. Aby o świeckich rządach rozmowy nie wnosił. 3. Aby milczenie z rozumem zachowywał: bo nie rozumiej, powiada, aby się, godziło i dobre rzeczy nie swego czasu mówić, gdyż i Dawid rzekł: Milczałem od dobrego, a w rozmyślaniu mojem wzniecił się ogień, to jest miłości Boskiej. Wszystka tedy ona zbawienna nauka padła na ziemię dobrą, i jako ziarno zdrowe, wielki pożytek w sercu Jana św. przyniosła. I tak w rozmaitych pokusach wyćwiczony.

Nade wszystko najlepiej się nauczył posłuszeństwa, które samo niebezpieczności nie zna i potknąć się nie umie. Gdy mu co rozkazowano, nigdy się nie sprzeciwił językiem, ani sercem nie szemrał; jedno jako Apostoł Paweł ś. rozkazał, bez mruczenia czynił rzeczy rozkazane, nie tylko uczynkiem, ale i sercem, na myśli je sobie, jako na tablicy pisząc, bo pożytku nie masz, gdy kto uczynkiem wolę starszych wypełni, a usty i sercem odmawia i posądza, a jako węża w zanadrzu, na myśli szemranie nosi. Przetoż ta jest przyczyna, iż wiele ich nie postępuje w cnotach żywota doskonałego. A chcąc on starzec doznać posłuszeństwa Jana świętego, kazał mu koszyki urobione od braci nieść na przedanie do Damaszku, mówiąc: Iż tu w Palestynie tanio się sprzedają; i dwakroć drożej je szacując, niżeli kosztowały, rozkazał mu, aby inaczej nie dawał. On ochotnie niósł je przez daleką drogę, i tam, gdzie był zacny bardzo i znajomy, po mieście chodził. Lecz go nie wszyscy przez onę odmianę twarzy bladej i chudej i szat podłych poznali, wszakże się wszyscy z niego śmieli, gdy tak drogo one koszyki cenił. On przecie chodził tak długo po mieście, aż go jeden poznał i zmiłowawszy się nad nim, więcej z jałmużny, niźli z potrzeby, zapłacił mu ubogi on towar; i z zapłatą a wysługą posłuszeństwa swego u Boga wrócił się do klasztoru i pieniądze starcowi oddał.

Raz prosił go brat jeden w niebytności mistrza jego, aby mu jaki wierszyk na pociechę smutku jego, który miał z śmierci po winnego swego, zrobił. On się wzbraniał pomniąc na rozkazanie ojca swego w Bogu, aby nic bez woli jego nie czynił; ale prośbą się użyć dał i złożył wiersz jeden, który wesoło sobie w komorze śpiewał. Przyszedł starzec i słysząc głos, karał go o to, iż rozkoszy używać a śpiewać śmiał, będąc w stanie płaczących. A on mu powiedział, co się działo, a jako wiersz złożył dla pociechy brata jednego. A znając, iż to bez jego woli uczynił, padł do nóg starcowych prosząc odpuszczenia. Ale starzec, jako kamień nieużyty, rozgniewał się i wyrzucił go z komórki swej jako przestępnika a niegodnego dalej towarzystwa i ćwiczenia jego. Tedy mąż ś. wspominając jako Adam z Raju za nieposłuszeństwo wyrzucony jest, stał przed komórką a płakał, żebrząc łaski i miłosierdzia nie inaczej, jedno jakoby Raj stracił. A gdy nic uprosić długo nie mógł, naprawił na mistrza swego ojców innych, którzy się za nim wstawiając, nic więcej zjednać u onego twardego a srogiego starca nie mogli, jedno to, iż jeśli chce, abym go do celi swej przypuścił, niechaj wszystkich braci prewety wymyje i plugastwa za pokutę wynosi. Oni odeszli smutni,wstydząc się ś. Janowi tak ciężkiej i wstydliwej pokuty opowiedzieć; ale gdy ich pilnie pytał a rzecz onę zrozumiał, wnetże bez odwłoki, na miotłę się i inne naczynia zdobywszy, ręką oną, która cudownie zleczona sławę Bożą rozsiewała i wiary ś. obroniła, wszystkie prewety chędożył, nic się nie wstydząc, ani się do takiej podłej posługi nie żałując, byle tylko na pierwsze miejsce przywrócony być mógł.

Gdy tę pokorę w nim zobaczył mistrz jego, zaraz pobiegł i obłapiając go, dziękował Bogu, iż tak posłusznego i pokornego syna w Bogu urodził; całując tedy twarz i oczy jego, chwalił one postępki ucznia swego. A on się tem więcej sławy swej wstydząc, do nóg jego upadał, odpuszczenia z płaczem żądając. I tak temu rad był, jakoby mu Baj przywrócony był, z którego Adam nieposłuszeństwem wyrzucony, za posłuszeństwem Chrystusowem przywrócony jest. 

Potem on mistrz jego miał od Pana Boga takie widzenie i zjawienie, a głos ten słyszał: Czemu rzece płynąć nie dopuścisz a źródłu temu ciec i słodką wodę, na ochłodę dusz ludzkich, puszczać nie każesz? Zrozumiał starzec, iż to o Damascenie mówiono, którego nauka i pisania Kościołowi Bożemu pożyteczne być i słodki napój duchownych rozkoszy dawać miały, Tedy go przyzwawszy, rzekł mu: O synu posłuszeństwa Chrystusowego, już otwórz usta twoje a coś jadł smaczno i strawił, i z czegoś sam utył, to usty wypuszczaj! Wargi twoje niech mówią mądrość, a uweselaj Jeruzalem słodkiem pisaniem i nauką twoją! poniżyłeś się z pokory, wstąpże już na górę z posłuszeństwa, a opowiadaj dobre nowiny Ewangelii córkom Jerozolimskim, duszom Kościoła Chrystusowego. Od tego czasu udał się na pisanie ś. Jan i wiele kościelnego śpiewania, rytmów, pienia, modlitw nabożnych i Ducha ś. pełnych złożył. Pisał i przeciw heretykom wiele, zwłaszcza obrazobórcom, i księgi o prawej katolickiej wierze, i historyę o Barlaamie i Jozafacie, i inne wielkie nauki, któremi się do tego czasu Kościół święty karmi.

Biskup jerozolimski przyzwawszy go do siebie, uczynił go kapłanem; ale on nie chcąc u świata zacnym być i wiedząc, jakiej kapłanom ostrożności trzeba, aby tak, jako dwojakiej czci godni są, tak też dwojako więcej robili, wrócił się do swego klasztoru św. Saby i tam pilnował zbawienia swego i umarzał w sobie wnętrzne a tajemne natury naszej niedostatki. Takie są, które drudzy, jeżeli się nie ćwiczą, ledwie do siebie znają, zazdrości, podejrzenia, pycha z dobrych uczynków i postów, próżnych myśli zabawa, powściągliwość z rozkoszą, a używanie i przywłaszczanie sobie swej woli. Te i inne wady skażonego przyrodzenia naszego wykorzeniał z siebie Jan ś., a przytem księgi swe, które już napisał, znowu przeglądał i poprawował, strzegąc tego, aby nic w nich próżnego i słowy tylko ozdobnego nie było. Jakoż, kto się im przypatrzy, znajdzie w nich rzeczy wysokie, poważną i gładką wymową pokryte. Tak na tych duszy swej i Kościołowi pożytecznych pracach, świętobliwie żywota dokonał i do Chrystusa się przeniósł; któremu się już nie w obrazie, ale w ostatniem jego widzeniu kłania i w chwale niebieskiej za nas się modli, abyśmy się za modlitwą jego, tejże chwały uczestnikami stali, przez Pana naszego Jezusa, który króluje z Ojcem i z Duchem ś. na wieki wieków, Amen

Nauka ś. Jana Damascena kacerstwom dzisiejszym przeciwna

Słyszeliśmy żywot święty, obaczmy i naukę zbawienną, którą w pismach swoich zostawił, którą się prawda Kościoła powszechnego od Apostołów przez te przodki nasze idąca, a nigdy nieustająca, wspiera.

1. Wyznania Trójcy świętej i prawego Bóstwa Chrystusowego i Ducha ś. wszystkie prawie jego karty pełne są.

2. O pochodzeniu Ducha ś. i od Syna, tak jako i od Ojca, ma niektóre miejsca wątpliwe, jakoby Duch ś. od Syna nie pochodził. O czem abyś dobrą sprawę miał, czytelniku wierny, pomnisz, iż święty Damascen żył onego wieku przed siódmym zbiorem, gdy kacerstwo obrazoborskie panowało, a Grekowie na Łaciński Kościół powstawać już byli  poczęli z przyczyn tych, o których się gdzie indziej szerzej pisało. Wtenczas niektórzy z Greków, szukając na Łaciński Kościół przyczyny zajścia, a mniemając, aby dwojakie wynikanie i tchnienie w Bóstwie kładli, przyganiać poczęli Kościołowi Łacińskiemu, z którym już przez wiele lat w takiem wyznaniu i posłuszeństwie biskupa Rzymskiego żyli, a zwłaszcza Teofilaktus. Ale gdy się w tymże czasie wespół na siódmy zbór albo koncylium, do Nicei zjechali, wszyscy jednostajnie wyznali, iż Duch ś. pochodzi i od Syna. Potem Damascenus święty poprawił się, a w żywocie Barlaama i Jozafata, który potem pisał tak mówi: Syn jest jasność chwały i Słowo istotne, które było na początku u Boga i bez początku jest i bez końca, przez które wszystko się stało, widome i niewidome. Wiedz, mówi, o jednym Duchu świętym, od Ojca i Syna pochodzącym, Bogu doskonałym i ożywiającym. Te są słowa jego. O czem czytaj książki o jedności Kościoła Bożego, dla Rusi ode mnie pisane w wtórej części Cap. 16. I nie jest to nowina, iż jeden doktor to mówi, czego potem, gdy się kościelnym wynalazkiem objaśni, odstępuje.

3. O Przenajśw. Sakramencie, iż w nim jest istotne i obecne Ciało Chrystusowe, tak mówi lib 4. de Ortliodoxa fid e , cap, 14. Rzekł Pan Bóg na początku: Ródź ziemio zioła zielone; i do tego czasu, na deszczu spadnienie, rodzi ziela Boskiem rozkazaniem posilona. Rzekł Bóg: To jest Ciało moje i to jest Krew moja i to czyńcie na moją pamiątką; i staje sią to wszechmocnem Jego rozkazaniem, aż przyjdzie. I niżej: A jako to być ma, mówi święta Dziewica, bo męża nie znam? a Gabryel Archanioł jej odpowiada: Duch święty przyjdzie na cię, a moc Najwyższego zasłoni tobie. I ty teraz pytasz: Jako chleb staje sią Ciałem Chrystusowem i wino Krwią jego: Odpowiadam ja też tobie: Duch ś. zasłania i toż sprawuje nad wymówienie i wyrozumienie twoje; a chleb i wino przemienia sią. I niżej: Ciało jego wedle prawdy złączone jest z Bóstwem, to które z świętej Dziewicy ciało jest; nie iżby samo ciało wzięte z Nieba zstępowało, ale iż sam chleb i wino przemienia sią w Ciało i Krew Pańską. A jeżeli wiedzieć chcesz obyczaj, którym sią to staje, miej na tem dosyć, źe słyszysz, iż przez Ducha świątego. Jako też z Bogarodzicy sam w sobie i przez sią ciało wziął, a dalej nic nie wiemy, jedno iż Słowo Boże prawdziwe jest i dzielne i wszechmogące, lecz obyczaj jest niewybadany; i to też nie łacno wymówi, jako przyrodzonym obyczajem przez pożywanie chleb, wino, woda odmienia sią na ciało i krew pożywającego i pijącego, i nie staje się inne ciało, jedno to jego, co pierwiej miał; tak i chleb na ołtarzu położony z winem i z wodą przez wzywanie i przyjście Ducha świętego, nad bieg przyrodzony odmienia się w Ciało i Krew Chrystusową i nie są dwa ciała; ale toż jedno. Dalej mówi: Chleb i wino nie jest figurą Ciała i Krwi Chrystusowej (Boże tego nie daj), ale jest samo Ciało Pańskie zbóstwione tak, jako sam Pan mówi: To jest Ciało moje; nie figura Ciała, ale Ciało: nie figura Krwi, ale Krew. Te są słowa Damascenowe. Jakoby dziś na tych niewstydliwych, słowu sią Boskiemu sprzeciwiających, Boskiej mocy i samemu Bóstwu Chrystusowemu uwłóczących Kalwinistów, pisać miał.

4. O Mszy i ofierze w tym Sakramencie, mówi na temże miejscu: Tać jest czysta i niekrwawa ofiara, która od wschodu słońca aż do zachodu Panu miała być, jako Prorok mówi, ofiarowana; to jest, Ciało i Krew Chrystusowa.

5. O modlitwie za umarłe naucza: Sermone, quod hi, qui in fide hinc migrarunt, sacres operationibus & vivorum beneficiis multum juventur. Swiąci powiada, Apostołowie, uczniowie Zbawicielowi, którzy po wszystkim świecie słowo Boże roznieśli i podali to, co sami oczyma widzieli, ci w straszliwych, niepokalanych i ożywiających tajemnicach (to jest we Mszy) kazali wspominać tych, którzy w wierze zasnęli; co Kościół Chrystusów, Apostolski i Katolicki, jeszcze mocno i bez sprzeciwienia zachowywa od onego czasu, aż do tego i aż do końca świata. To nie próżno i bezrozumnie, ani z trafunku ustanowione. Bo to, co wiara chrześciańska, która błędu nie zna, przyjęła i przez tak wiele wieków chowa nieodmiennie, nie jest daremne, ale raczej pożyteczne, Bogu się podobające i zbawieniu naszemu bardzo pomocne.

6. O podaniu kościelnem krom pisma, naucza: lib. 4 Orthodoxae fidei, cap. 17. Iż powiada, wiele rzeczy święci Apostołowie bez pisma podali, pisze o tem Paweł Apostoł narodów: Stójcie, mówi, bracia, a trzymajcie podania nasze, którycheście sią nauczyli; albo przez mową, albo przez list nasz. I do Koryntów: Chwalą was, prawi, iż we wszystkiem na mnie pomnicie, a tak, jakom wam podał, trzymacie podania nasze.

7. Przeczystą Matką Pana naszego zowie Panią wszystkiego stworzenia, lib. 4. cap. 15.

8. O świętych wzywaniu i czczeniu tak mówi: lib. 4, cap. 16. O jako się pilnie o to starasz, abyś sobie pomocnika znalazł, który cię do króla śmiertelnego prowadzi i za tobą do niego rzecz czyni. Ci tedy pomocnicy wszystkiego rodzaju ludzkiego, którzy Bogu za nami modlitwy podają, jako nie mają być czczeni? zaprawdę czczeni być mają i kościoły pod ich imieniem Bogu budować mamy, i owoce nieść mają ci, którzy ich pamięć czczą i w nich sią w duchu kochają, aby radość sobie własną mieli wzywając ich.

9. O kościach ich także mówi: Chrystus panujący dał nam zdrowe źródła kości świętych, z których rozmaite dobrodziejstwa wytryskają i olejki woniejące, a nikt niechaj temu wiary nie uwłoczy; bo jeżeli na puszczy, gdy Pan Bóg chciał, z kamienia twardego woda wypłynęła i z szczęki oślej woda Samsonowi wyszła, a jako temu nie wierzyć, aby z kości świętych wonny olejek płynąć nie miał. Nigdy tedy nie uczynią ci, co znają moc Bożą, która czci świętych swoich. W zakonie kto się umarłego dotknął, stawał się nieczystym, ale ci nie są umarli, bo umarłe ciało jako może cuda czynić? jakoż przez nie i djabli się odpędzają, niemocni uzdrawiają, ślepi przeglądają, trędowaci się oczyszczają i pokusy a smutki odchodzą.

10. O obrazach troje ksiąg napisał, broniąc czci ich, w którym się Pan Bóg i święci jego czczą. I lib. 4 Orthod. cap. 17 toż twierdząc, ono przywodzi, co z podania jest kościelnego, jako Abagarus Edysseński król obraz chciał mieć Pana naszego i malarza na to posłał; a gdy malarz dla jasności twarzy jego w to trafić nie mógł, sam Pan chustę na twarz przyłożył i swój obraz na niej potarciem twarzy swej w yraził i posłał Abagarowi. Tamże mówi: Iż nie wszyscy czytać umieją: Ojcowie nasi, obraz miasto czytania mieć chcieli, który na pamięć nam dobrodziejstw a Pańskie przywodzi; i ujrzawszy go, kłaniamy się i padamy, nie materyi, to jest, nie drzewu, ani farbom, ale temu, którego znaczą.

11. O znaku krzyża, ś. naucza, lib. 4. de fid e Orthodox, cap. 12. Krzyż znak nam dany jest na czoło, jako Izraelow i obrzezanie; bo przezeń wierni od niewiernych różnimy się. On ci to jest zaszczyceniem i zbroją naszą i chorągwią przeciw djabłom. I niżej: Kłaniajmy się znakowi drogiego i ożywiającego krzyża, chociaż, z inszej materyi uczyniony jest: nie materyę czcząc (Boże tego nie daj) ale figurę, jako znak Chrystusów. Bo mówi uczniom swoim oświadczając im: Iż będzie widziany znak Syna człowieczego na Niebie, krzyż rozumiejąc. 

12. O dziewictwie tak mówi: lib. \ 4 cap. 12. Uwłóczą cielesnemu dziewictwu miłośnicy rozkoszy i na świadectwo przywodzą te słowa z zakonu: Przeklęty, który nie wzbudza nasienia w Izraelu. A my za pomocą Boga, słowy Pana naszego odpowiadamy im: Iż dziewictwo z góry jest i na początku wszczepione w ludzkie przyrodzenie. I niżej: Kto Niebo zamknął? Kto umarłe wskrzesił? Kto Jordan? Iżali nie Eliasz dziewictwo chowający? I Elizeusz cnót jego naśladownik, dwojakiego ducha, jako dziedzictwo po nim sobie uprosił. Troje dziatek dziewictwem nad ogień były mocniejsze; a ciała ich dla dziewictwa, ogniem przemożone być nie mogły. I w Danielowem ciele dziewictwem umocnionem, lwy, zębów swych utopić nie mogli. Iżali Izraelowi nie rozkazał Pan Bóg, aby czyste ciała mieli, gdy się im ukazać miał? Wszak i kapłani czysto się chowali, gdy wchodzili do przybytku i ofiary czynić mieli ? Iżali zakon, czystości wielkim ślubem nie nazwał? I niżej: Dziewictwo jest Anielskie towarzystwo i własność wszelaka niecielesnych natur. A to mówimy, nic nie uwłócząc małżeństwu; bo wiemy, iż obecnością swoją Pan Bóg ubłogosławił małżeństwo i ten, co rzekł: Czci jest godne małżeństwo i łoże niepokalane. Ale nad dobre małżeństwo, lepsze być dziewictwo znamy; bo cnota jest jedna większa niźli druga, jako też, i grzech. Powściągliwość, jakośmy rzekli, jest Anielskie naśladowanie: Przetoż ile Anioł człowieka przechodzi, tyle dziewictwo nad małżeństwo uczciwości ma. Tak o tych artykułach naucza ś. Damascen.



Ks. Piotr Skarga ,,Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień T.I", str. 453-459