21-go Lutego.
ŚWIĘTEJ MAŁGORZATY Z KORTONY,
TERCYARKI REGUŁY ŚWIETEGO FRANCISZKA. SERAFICKIEGO.
Żyła około roku Pańskiego 1260.
(Żywot jej napisany był przez ojca Giunta Franciszkanina, jej spowiednika).
Święta Małgorzata, nazwana Kortoneńska, od miejsca gdzie długo przebywała, i gdzie spoczywa jej ciało, była rodem z małej wioski Lawiano we Włoszech, w Toskanii położonej. Przyszła na świat około roku Pańskiego 1249. Rodzice jej byli ubogimi wieśniakami. W siódmym roku życia straciwszy matkę, pozbawiona jej opieki, doszedłszy do lat młodej dziewicy, obdarzona nadzwyczaj nadobną powierzchownością, nie uszła niebezpieczeństwa grożącego jej z tego powodu, i wiodąc życie lekkomyślne, w końcu ostatniej oddała się rozpuście. Dziewięć już lat upływało, jak ze zgorszeniem całej okolicy, mieszkała u młodego i bogatego pana, w pałacu jego w Monte-Pulciano, gdy pewną razą, ten że objeżdżając swoje włoście zabitym zo stał przez nieodkrytego mordercę, który w lesie pod drzewem ciało jego zagrzebał. W dni dwa potem, gdy domownicy tego pana troszczyli się, nie mogąc doczekać się jego powrotu, mały pieseczek, który mu zwykle towarzyszył, wleciał do pokoju Małgorzaty, skamląc, wyjąć i szarpiąc ją za suknię, jakby ją chciał gdzieś zaprowadzić. Wyszła więc z domu, idąc w ślad za pieskiem, który ją poprzedzał, i w polu pod drzewem, gdzie on zaczął ziemię drapać, odkryła ciało nieszczęsnego wspólnika swojego nierządu, już na pół zgniłe i nieznośną woń wydające.
Widok tak okropny przeraził do najwyższego stopnia Małgorzatę, lecz oraz łaska Boża otworzyła jej oczy, i dała również żywo uczuć szkaradę jej postępowania, i niebezpieczeństwo duszy, w jakiem się znajdowała. W tejże chwili cały swój żal zwróciła do ciężkich grzechów, którymi Boga obrażała, i najszczerzej postanowiła godne za to uczynić owoce pokuty, aby miłosierdzie Boże przebłagać, i sprawiedliwości Jego zadość uczynić. Udała się niezwłocznie do ojca, którego tak wielkim wstydem przez postępowanie swoje okryła, i rzuciwszy mu się do nóg, błagała go aby ją, szczerze pragnącą już odtąd inne wieść życie, przyjąć do dom uraczył. Uczynił to ojciec, ulitowawszy się nad nią, lecz miał już drugą żonę, która w dni kilka po przybyciu Małgorzaty do domu rodzicielskiego, wygnała ją ztamtąd bez żadnej litości.
Małgorzata, pozbawiona tym sposobem przytułku, osławiona w całej okolicy, a nie fortunną dla niej powierzchownością zwracając na siebie oczy rozpustników, znowu narażoną została na największe niebezpieczeństwa; tem bardziej że zły duch korzystając z tego, i jak to zwykle bywa, podwajając swoję natarczywość na duszę, która mu się wydziera, i w niej samej silne pokusy do dawnego jej rodzaju życia rozniecał. Lecz Małgorzata miała być wierną naśladowniczką świętej Magdaleny pokutnicy. Zaczęła więc gorąco modlić się i wzywać pomocy Boga przeciw pokusom, które na nią uderzały zewsząd, i polecała się co chwila Matce przenajświętszej, jako Ucieczce grzeszników. W takiej będąc ostateczności, a nie chcąc oddalać się od rodzinnej zagrody, gdzie bądź co bądź czuła się bezpieczniejszą, razu pewnego, uklęknąwszy pod drzewem w ogrodzie ojcowskim, i gorzkie łzy nad grzechami swoimi wylewając, w te słowa się modliła: „Zbaw co dusz ludzkich, który tylu grzeszników co chwila nawracasz; czyż nad zgubą mojej duszy nie ulitujesz się? Przecież tyle Cię ona kosztuje, ile dusza Magdaleny i Taidy grzesznicy. O! Panie, któryś mnie krwią Twoją odkupił, nie opuszczaj mnie w nędzy mojej, i zmiłuj się nade mną.“ A gdy w ten spósób wylewała swoję duszę przed Bogiem, uczuła wewnętrzne natchnienie, aby się udała do miasta Kortony, niezbyt stamtąd odległego, gdzie był klasztor Braci—mniejszych, świeżo przez świętego Franciszka Assyzkiego założonych, i aby tam przed kapłanem z tego zakonu, z całego życia uczyniła spowiedź.
Małgorzata bez żadnej odwłoki poszła za głosem Bożym. Udała się do Kortony, i przed kapłanem wielkiej świętobliwości, odbyła spowiedź z całego życia, zalewając się łzami od szczerej skruchy i żalu za grzechy, a najmocniej stanowiąc już odtąd, Bogu oddać się wyłącznie i w najostrzejszej pokucie resztę życia spędzić.
Spowiednik widząc w niej tak święte usposobienie, skłonił ją aby prosiła o przyjęcie do Zgromadzenia Tercyarek świętego Franciszka Serafickiego, znanych podówczas pod nazwiskiem Sióstr pokutujących. Lubo nie wątpiono o szczerości jej nawrócenia, którego szczególnie dowodziła głęboką pokorą, z jaką znosiła najcięższe upokorzenia zewsząd ją spotykające, jednak ojcowie, pod których duchownem przewodnictwem zostawało Zgromadzenie Tercyarek, nie od razu j ą przyjęli, i dopiero po trzech latach próby, dano jej habit Sióstr pokutujących.
Przez ten czas nasza Święta, żyła tylko z jałmużny, wyżebranej od domu do domu; trapiła ciało najostrzejszą pokutą, i z największą miłością usługiwała chorym, najwięcej czasu poświęcając doglądaniu ubogich niewiast rodzących. Ustawicznymi postami, ostrą włosiennicą, którą nosiła na ciele, modlitwami które długo w noc przeciągała, i miłosiernymi uczynkami wszelkiego rodzaju, odpłacała sprawiedliwości Boskiej wyrządzoną mu krzywdę przeszłem swojem życiem. Przypominając zaś sobie, źe powabna to jej powierzchowność była głównym powodem jej nięszczęsnych upadków, szpeciła sobie twarz jak mogła, i w tym celu byłaby się o ciężkie kalectwo przyprawiła, gdyby ją od tego przewodnik jej duszy nie był powstrzymał.
Otrzymawszy na koniec habit Sióstr pokutujących. podwoiła gorliwości we wszystkich swoich dobrych uczynkach, a przejąwszy się serafickim duchem swego Patryarchy, wiodła już tu na ziemi, życie jakby anielskie. Jadała raz tylko na dzień i nic więcej jak mały kawałek chleba, pijąc przytem ledwie kilka kropel wody. Sypiała na gołej ziemi, biorąc kamień pod głowę; kilka razy na dzień zadawała sobie krwawą dyscyplinę, i większą część nocy, a bardzo często, jeśli nie była przy chorych, całą noc spędzała na modlitwie. Wtedy wpadąła w zachwycenia, w których przy rozmyślaniu męki Pańskiej,- doznawała takich boleści, jakich doznała pod krzyżem sama Matka najboleśniejsza; a także okazywał się jej wtedy Pan Jezus, i raczył z nią rozmawiać. Gdy zaś razu pewnego zapytał ją czego od niego pragnie, odpowiedziała: „Ciebie tylko Panie!“ Piszą także, że z Aniołem stróżem toczyła rozmowy, i że od niego odbierała nauki, tyczące się jój postępu na drodze uświątobliwienia. Sama też tak słynęła z przewodnictwa duchownego, że nie tylko z Włoch, lecz i z Francyi i Hiszpanii i z krajów jeszcze odleglejszych, przybywano, aby się poddać pod jej kierunek duchowny.
Żyjąc z jałmużny, tyle wyżebrać umiała, iż w Kortonie wystawiła wielki szpital dla ubogich, i w nim i w dzień i w nocy usługiwała chorym. Taką zaś miała litość nad nimi, że zdarzyło się iż gdy i sam a ciężko była chorą, jedyną suknię ja k ą nosiła na włosiennicy, oddala biednemu, który w zimie będąc bez odzienia, przyszedł prosić ją o wsparcie.
W ciągu takiego rodzaju życia, który przez lat dwadzieścia trzy prowadziła, ciężkie ze złym duchem przechodziła walki, a z nich uciekając się do przenajświętszej Panny, do której od chwili swojego nawrócenia serdeczne miała nabożeństwo, zawsze zwycięsko wychodziła. Na koniec długą i dotkliwą złożona, chorobą, w której po kilka tygodni żyła tylko przenajświętszym Sakramentem, do którego codziennie przystępowała, przepowiedziawszy dzień swojej śmierci, poszła do swego Oblubieńca niebieskiego, mając lat pięćdziesiąt. Umarła 22 Lutego, roku Pańskiego 1297. Ciało jej, po dziś dzień zapach wydające, pochowane zostało w Kortonie, w kościele, od niej kościołem świętej Małgorzaty nazwanym, a w lat trzysta potem w poczet Świętych przez Papieża Benedykta XIII uroczyście zaliczoną została.
POŻYTEK DUCHOWNY.
Podziwiaj wielkie nad grzesznicą Małgorzatą miłosierdzie Boże, i uważaj, iż ona odpowiadając jemu, a godne czyniąc owoce pokuty, Świętą została. Dla każdego, chociażby największego grzesznika, podobne miłosierdzie Boże zawsze jest gotowe, miarkuj więc na jaką straszną zasługuje karę, kto z niego przez szczerą poprawę życia, tak jak Święta,. której żywot czytałeś, nie korzysta.
MODLITWA (Kościelna).
Boże! który nie pragniesz śmierci grzesznika,
lecz chcesz aby się nawrócił i żył; daj
miłościwie, aby jak błogosławiona Małgorzata
łaską Twoją z więzów grzechowych Wyrwana,
pobożnie ci służyła, tak żebyśmy za
jej przykładem i pośrednictwem, z krępujących
nas występków wyswobodzeni, czystem
sercem służyć Ci mogli. Przez Pana naszego
i t. d.
Na tę intencyą: Zdrowaś Marya,