Siedmiu założycieli zakonu Serwitów, czyli „Sług Maryi." (12 lutego)


11. Lutego.

Siedmiu założycieli zakonu Serwitów, czyli „Sług Maryi."

Miasto włoskie Florencya posiadało w pierwszej połowie trzynastego wieku siedmiu bardzo znakomitych obywateli, celujących tak nauką jak majątkiem i znaczeniem. Imiona ich są: Bonfiliusz, Bonajunkta, Benedykt, Bartłomiej, Uguccia, Sosteniusz i Aleksy. Pobożni ci mężowie założyli stowarzyszenie, zwane po włosku: »Laudesi«, to znaczy ,,chwalcy." Członkowie tego towarzystwa schodzili się w święto Matki Bozkiej do kaplicy i przepędzali czas na wspólnych modlitwach, psalmach i hymnach.

W dzień Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny towarzystwo wspomniane obchodziło owe święto ze szczególną uroczystością. Siedmiu owych obywateli miało widzenie Matki Bozkiej, która ich zachęciła, aby wyrzekli się świata, a całkiem oddali się służbie Jej i Jezusa Chrystusa. Matka Bożka w objawieniu mówiła do każdego z osobna równocześnie, każdemu z nich więc zdawało się, że sam tylko miał widzenie. Kiedy przyszło do objaśnień, i wykazało się, że Matka Bożka wszystkim siedmiu się ukazała, postanowili natychmiast poskładać swe miejskie urzędy, majątek rozdać między ubogich i usunąć się od świata, co też z pozwoleniem ich Biskupa wykonali. Udali się po za mury miasta do wioski Caramasca, złożyli wspaniały swój ubiór, a przywdziali włosiennicę, na nią niepozorne szare odzienie i przepasali się łańcuchem. Zawiązawszy się w towarzystwo, przepisali sobie sami regułę i zupełne ubóztwo, surową pokutę, bezustanną modlitwę czy to ustną, czy na rozmyślaniu, posłuszeństwo zwierzchności duchownej i szczególną cześć Maryi.

Ponieważ dobrowolnie przyjęty sposób życia takiego potrzebował zatwierdzenia Biskupa, przeto jeszcze raz musieli wrócić do miasta. Na ich widok wybiegło mnóztwo ludu. Jedni wzruszeni patrzeli na nich ze łzą w oku, ale byli i tacy, którzy ich zwali szaleńcami. Że szaleńcami nie byli, Bóg to zaraz cudem udowodnił, gdyż małe niemowlęta wyciągały rączki do świętych mężów i w głos zawołały: ,,Oto słudzy Maryi! oto słudzy Maryi!" Nazwa sług Maryi, nadana przez niemowlęta, pozostała na zawsze zakonowi. Nazywają się także z łacińska Serwitami, od wyrazu servus, co znaczy sługa.

Właściwie nie mieli oni zamiaru zakładać zakonu w prawdziwem znaczeniu, tylko odosobnieni od świata przepędzić życie na modlitwie i umartwieniu. Obrali sobie Bonfiliusza za przełożonego, bo był z nich najstarszym i najpobożniejszym. Postanowili do swego towarzystwa żadnych nie przyjmować członków. Jednakże ich świątobliwość wnet znalazła rozgłos, i ze wszech stron gromadzili się do nich ludzie po radę i naukę. To przeszkadzało im w modlitwie, dla tego opuścili zajmowany dotąd domek, a udali się na pustą i stromą górę Senario, gdzie dla Maryi urządzili w zwaliskach starego zamczyska kaplicę, a dla siebie osobne chatki. Tu pędzili tak surowe pokutnicze życie, że papiezki poseł, który ich raz odwiedził, nakazał im złagodzić surowość ćwiczeń pokutnych. Mężowie święci usłuchali rozkazu, ale zarazem prosili o przepisanie reguły.

Tymczasem sami modlili się gorąco do Boga i Maryi o oświecenie w tym względzie. Modlitwa ich nie była bezskuteczną. Trzeciej Niedzieli postu, — a było to 28 Lutego wśród ostrej zimy, — nagle winnica przez nich założona pięknie się zazieleniła i pokryła się obficie dojrzałemi winogronami. Cud więc był widoczny, ale pustelnicy nie umieli sobie jego znaczenia wytłumaczyć. Donieśli więc o tem natychmiast Biskupowi we Florencyi. Ten zeszłej nocy miał osobliwszy sen. Zdawało mu się, że widzi winną macicę, z której siedm przepysznych wyrastało szczepów, a z każdego szczepu po siedm gałązek; prócz tego zdawało mu się, iż słyszy Maryą mówiącą, że ten winny szczep bardzo się rozszerzy. Wspomniawszy Biskup na ten swój sen i słysząc o cudzie, zrozumiał wszystko. Udał się więc na górę Senario, i wytłumaczył wolę Bozką braciom, powiadając, że mają do swego grona przyjmować tych, którzy się zgłoszą. Święci mężowie przyrzekli, że od przyszłej Wielkiejnocy przypuszczą do swego grona proszących. Sami zaś odtąd poszcząc i modląc się, prosili Boga, aby nie dopuścił, iżby kto niegodny pomiędzy nich się dostał.

We wielki Piątek wieczorem objawiła im się Marya, otoczona Aniołami i ubrana w żałobną suknią; Aniołowie niektórzy mieli ze sobą narzędzia męki Pana Jezusa, inni regułę świętego Augustyna, czarne odzienie i palmę. Marya podała zdumionym braciom czarne odzienie, mówiąc: ,,Wybrałam was na me sługi, abyście pod Mojem Imieniem uprawiali winnicę Syna Mojego. To czarne żałobne odzienie ma wam przypominać boleści, którem wycierpiała w on czas pod krzyżem. Reguła Augustyna niech będzie dla was zasadą życia, a palma ta jest zadatkiem wiecznej chwały waszej w niebie, gdy na ziemi w służbie Mojej wytrwacie, — Również ukazała się Najświętsza Panna Biskupowi florenckiemu, rozkazując mu, aby Jej sługom nadał czarne odzienie, jakie Ona im już pokazała. Biskup z radością wykonał ten rozkaz i w pierwsze święto wielkanocne był przytomny obłóczynom tak owych siedmiu świętych mężów, jako też kilku przyjętych członków. Tym sposobem powstał zakon, pod nazwą Serwitów, czyli sług Maryi, który Papież Innocenty IV. roku 1251 potwierdził. Wiarogodność powyższych cudów potwierdza ta okoliczność, że w 70 lat później zakon liczył już przeszło ro tysięcy członków. Prócz tego powstał taki sam zakon żeński, a Filip Benicyusz, generał Serwitów (12 67— 1285) założył takież Bractwo, raczej zakon dla świeckich obojga płci. Pierwszą przełożoną zakonu świeckiego żeńskiego była słynna Joanna Falkonieri. Zakon ten tak męzki jak żeński istnieje pod tytułem: Arcybractwo Szkaplerza Matki Bozkiej Bolesnej z czarnym Szkaplerzem, i bardzo rozpowszechniony jest pomiędzy ludem.

Owych siedmiu założycieli zakonu zostało od wielu Papieży uznanych jużto za błogosławionych, już to ich cześć zaleconą. Kościół św. ustanowił uroczystość na ich cześć na 11. Lutego.

Nauka moralna.

Cześć Matki Bozkiej Bolesnej istnieje już od samego związku Kościoła św. Tradycya, czyli podanie, opowiada nam w tym względzie, co następuje: Apostoł i ewangelista Jan święty, do którego Jezus rzekł z krzyża: ,,Oto matka twoja", (Jan 19), wziął Maryą do siebie, i żył z nią jeszcze 16 lat i 6 miesięcy. Po Jej chwalebnem wniebowzięciu Jan św. bardzo tęsknił, a szczególnićj duch jego zajmował się straszliwemi boleściami, które Marya z Jezusem i dla Jezusa wycierpiała. Ilekroć miał do tego sposobność, udawał się na miejsce, gdzie miecz boleści Serce Maryi przeniknął, a mianowicie na górę Kalwaryi. Przejęty wielką tęsknotą, modlił się aby Najświętsza Panna pozwoliła mu jeszcze raz oglądać na ziemi swe oblicze. Podobało się Panu Bogu wysłuchać tej modlitwy, i świętemu Janowi ukazała się nietylko Najśw. Panna sama, ale nawet w towarzystwie Jezusa Chrystusa.  Wtedy Jan słyszał, jak Marya prosiła Jezusa, aby tak Janowi, jak i wszystkim Jej boleści rozpamiętywającym udzielił szczególnych łask. Na to odrzekł Pan Jezus: ,,Czterech łask spodziewać się mogą ode mnie czciciele Twych boleści:

a) żalu doskonałego za grzechy przed śmiercią;

b) pomocy w utrapieniach, mianowicie w ostatniej godzinie;

c) głębokiego zrozumienia moich i Twoich boleści i współczucia dla nich;

d) łaski, że wstawienia się Twojego za nich chętnie wysłucham.

Tyle nam powiada tradycya. Kościół święty wybrał z całego morza boleści Najświętszej Panny tylko siedm następujących: przepowiadania Symeona, ucieczkę do Egiptu, zgubienie dwunastoletniego Jezusa w Jerozolimie, spotkanie się z Jezusem krzyż Swój na Golgotę dźwigającym, stanie pod krzyże przez trzy godziny i przypatrywanie się konaniu Jezusa, zdjęcie Ciała Jezusowego z krzyża, i siódmą boleść: złożenie do grobu. Część tych głównych boleści Kościół święty tak wielce wiernym zaleca, że nawet na ten cel dwa doroczne święta ustanowił. Pierwsze przypada na Piątek przed wielkim tygodniem, drugie na trzecią Niedzielę we Wrześniu. Prócz tego znajduje się po całym świecie mnóztwo kościołów i kaplic, istnieje Różaniec o siedmiu boleściach, do którego znaczna liczba odpustów jest przywiązana.

Ewangelia święta powiada, że skoro Zbawiciel dał Maryą Janowi świętemu za matkę, tenże wziął Ją zaraz do siebie. Zbawicielową Matką Bolesną dał i nam, weźmijmy Ją przeto też zaraz do siebie, to jest czcijmy Ją, rozmyślajmy Jej życie, cnoty i boleści, a zjednamy sobie opiekunkę w doczesności i wieczności.

Modlitwa do Matki Bozkiej Bolesnej.

O święta Maryo, Matko Zbawiciela mego! ze smutkiem w sercu przypominam sobie owe wielkie boleści Twego łagodnego serca, kiedyś na górze Kalwaryi osiągła koronę męczeńską. Było to owo miejsce, gdzie Twe zbolałe, macierzyńskie Serce, według proroctwa Symeona, przebił miecz. O święta, przebłogosławiona Matko Boża! jakże wielką i niewzruszoną była wiara Twoja, jak mocną ufność w Opatrzności Bozkiej, jak stałem Twoje poddanie się, a jak wytrwałą Twoja cierpliwość! O chwalebna, wielka Męczennico! Do Ciebie wznosi się prośba moja: abyś wstawiła się do Boga za duszami czyścowemi. Ach te dusze smutne żebrzą wybawienia z mąk, a nie ma między niemi żadnej, któraby Cię za życia jako Matkę Pana naszego nie była czciła i kochała. O Matko miłosierna, przyczyń się za opuszczonemi dziećmi Twemi, które bezustannie wzdychają i płaczą! Błagaj Jezusa, Syna Twego, ażeby się zlitował nad temi w ich mękach udręczonemi duszami. Osobliwie polecam dusze N. N. Twej macierzyńskiej miłości. Wstaw się do Boga i za mną grzesznikiem uproś mi łaskę prawdziwego żalu i pokuty, aby dusza moja z grzechów oczyszczoną, a przez cnoty i świątobliwość stała się godną uwolnienia mnie po śmierci od mąk czyścowych. — Nareszcie polecam Twojej potężnej przyczynie swe cielesne potrzeby i utrapienia; bądź mi pomocą i opieką w chorobie, smutku i dolegliwości. Ratuj mnie od wszelkiego niebezpieczeństwa ciała i duszy; przez Jezusa Chrystusa, Syna Twego, Pana naszego, który z Bogiem Ojcem i z Duchem św. żyje i króluje na wieki wieków. Amen.


ks. Ojca O. Bitschnau’a ,,Żywoty świętych pańskich podług najlepszych źródeł" str. 106-109