Również w tym roku, w święto Katedry św. Piotra w Rzymie, publikuję rozpowszechniany przez luteranów antypapistowską karykaturę, na której Papież jest przedstawiany jako postać lucyferiańska.
Zawsze publikowałem go, aby pokazać niechęć protestantów, a przed nimi dysydentów greckich i rosyjskich, do papiestwa i aby ostrzec tych katolików, którzy, aby uzasadnić swoje stanowisko wobec Soboru Watykańskiego II i nowej mszy, dotarli do ślepego zaułka. Faktycznie, zamiast odnotowywać stan wyniszczenia Kościoła, a co za tym idzie formalnie wakującej Stolicy Apostolskiej, coraz bardziej osłabiali władzę papieską i nieomylność, popadając w rażący fallibilizm, a w niektórych przypadkach – logicznie w tej wypaczonej perspektywie – nawet posuwając się tak daleko w obronie tych, którzy sprzeciwiali się dogmatowi o nieomylności na Soborze Watykańskim I.
Oczywiście te wersety ani na jotę nie zmienią sytuacji i dlatego wielu „tradycjonalistów” będzie w dalszym ciągu uparcie obrażać tego, którego uważają za (lub w przypadku zmarłych poprzedników) Zastępcę Chrystusa, ale jednocześnie za antychrysta, szatana, heretyka, masona itp. itp.
Katolicki „tradycjonalizm” narodził się w obronie Kościoła, a teraz sami go obrażają, przypisując Oblubienicy Chrystusa i „słodkiemu Chrystusowi na ziemi” zwodzenie dusz błędnym nauczaniem i narzucaniem złych obrzędów liturgicznych (w dodatku na kwestie moralności, które wielu uważa za ważniejsze niż dogmaty wiary). Jeśli dla modernistów papieże mylili się w przeszłości, to dla wielu „tradycjonalistów” ci, z którymi pozostają w komunii (podczas mszy i w życiu, nawet w sprzedaży książek), mylili się w ostatnich dziesięcioleciach: w obu przypadkach jesteśmy w obliczu doktrynalnej potworności.
Osobiście dziękuję Opatrzności za przynależność do Instytutu Mater Boni Consilii, który w oparciu o doktrynalne podstawy „Tezy Cassiciacum” od kilkudziesięciu lat otwarcie i na pierwszej linii frontu walczy w obronie Kościoła, papiestwa i Mszy, szukając świadectwa wiary, a nie kanonicznego uznania przez wroga. Dlatego uczcijmy Stolicę Piotrową okrzykiem „Niech żyje Papież”, oświadczeniem, które wywołuje dreszcze wśród luterańskich, schizmatyckich i fallibilistycznych oddziałów wielbłądów.
Naturalnie, wersety te nie uwzględniają owego elementu „soborowego”, który wychwala św. Karola i fantazjuje o Benedykcie Wielkim, a zatem nie należy do „tradycjonalizmu” sensu stricto. W tym komponencie jest wielu dobrych ludzi, którzy zasługują na lepsze punkty odniesienia: modlę się do św. Piotra i św. Pawła za nas i za nich.
Źródło: https://www.facebook.com/photo/?fbid=10228295148661732&set=a.1140954641925