Ks. Piotr Skarga: Żywot ś. Tymoteusza, ucznia św. Pawła


ŻYWOT Ś. TYMOTEUSZA, ucznia Pawła ś., z Pisma ś. i z Metafrasta
wzięty.

Apostoł ś. Paweł tego Tymoteusza rodzice płci niewieściej sławi, to jest matką jego i babką, tak mówiąc: Pragnę cię widzieć, pomnąc na łzy twoje i na wiarę, która w tobie jest niezmyślona; która przemieszkiwała twojej Eunice. Bo chociaż miał ojca poganina, wszakże baba jego i matka z żydowskiego pokolenia idąca, Boga prawego i Syna jego Jezusa już przez Apostołów opowiadanego znała, i dziedzictwo i skarb wiary ś. synowi swemu podała. Urodził sią ś. Tymoteusz w Likaonii, mieście Bistrze, do którego gdy przyszedł z Barnabą ś. Paweł, niosąc im światłość Ewangelii ś., ono wielkie cudo nad onym, który z żywota matki swoje chromym był, uczynił, dla którego pogaństwo Boską mu cześć i ofiarą przyczytać chcieli mówiąc: Bogowie w osobie ludzkiej przyszli do nas. O co się Apostołowie tak rozgniewali, iż na sobie suknie targać poczęli, wołąjąc na one proste ludzie (którzy już wołu byli przywiedli przez gospodą Apostolską, aby ich ofiarą za bogi przyznali) żeby tej czci, która Bogu samemu służy, na nie nie kładli, znając się być ludźmi jako i oni. Co sią im pokazało jawniej, gdy prędko w temże mieście, które ich za bogów przyjąć chciało, Apostoł Paw eł (z jadu i naprawy żydowskiej, którzy pogaństwo nań wzburzyli), wywleczony przed miasto i ukamienowany jako nędzny człowiek został, i tak za umarłego porzucony leżał. Tak jest odmienna cześć ludzka i przyjaźń świata ze wszystkiem szczęściem swojem, niestatku sią pełna być znajduje.

W tem mieście gospodą miał Apostoł u matki Tymoteusza ś. na on czas owdowiałej, która jemu małego synaczka swego tego to Tymoteusza szczęśliwie oddała na ćwiczenie. A iż było dziecią bardzo miłe i skromne i łaska Boża już z młodości w niem przybywała, bardzo go rad wziął Paweł ś. za syna i dla dobrych postępków jego wielce go potem miłował, jako sią niżej powie. Lecz na ten czas, iż był jeszcze młodziuchny, przy matce go zostawił, dając go do pewnych mistrzów, którzy go Pisma ś. nauczali; o czem sam świadczy, iż od młodości świętych sią nauk uczył. Ale potem wracając sią do tegoż miasta z nauką Bożej Ewangelii, gdy już podrósł był Tymoteusz, nie tylko na ciele, ale wiącej za błogosławieństwem Apostolskiem, w statecznych i śś. obyczajach na duszy tak, iż wszystkim pokazał nadzieją do wielkich cnót i miał po sobie dobre świadectwo wszystkich chrześcian nie tylko w onem mieście, ale we wszystkiej krainie onej; tedy go Apostoł do siebie wziął w towarzystwo wszystkich prac i dróg swoich po świecie, po którym światłość Ewangelii ś. roznosił, aby przy nim był ustawicznie i jego się onego dziwnego a bardzo pracowitego około dusz rzemiosła uczył.

A iż był z ojca poganina, Apostoł ś. Paweł (dla Żydów, aby sią nie gorszyli, przyczyny odrażenia sią od Ewangelii nie mieli), obrzezał Tymoteusza według Zakonu Mojżeszowego, nie żeby tego była potrzeba do zbawienia, ponieważ był chrzest ś. od Chrystusa dany, na miejsce obrzezania nastąpił, a Zakon już krzyżem Chrystusowym umorzony był. Potem Tymoteusz ś. w nauce Apostolskiej był jako dobra ziemia, która nasienia nie traci, ale z pożytkiem je wracając, uwesela gospodarską pracą. O nim sam Apostoł świadczy: Tyś, powiada, dostąpił mojej nauki, wychowania i przedsięwzięcia mego, długo cierpliwości, wiary i miłości mojej, prześladowania i cierpienia nauczyłeś się. Prawie cnoty swe Apostolskie wlał był weń, a on je, jako czyste naczynie, a od świeckiego pomazania i zabawy wolne, umiał dobrze w sobie zachowywać. Przyuczył się prędko Apostolskiemu ubóstwu nic nie mieć, wszystko z sobą nosić, bez gospody, bez mieszkania, chodząc od miasta do miasta, tułać się, a dusz ludzkich szukać Boga na ofiarą. Przyuczył sią za dobre złe odnosić, uciekać, potwarzy cierpieć, biczowania, głody, posty i inne Apostolskie niebezpieczeństwa za dobre przyjmować, a to sobie za zapłatą i dochody swego urzędu odbierać. Przyuczył sią rękoma z Apostołem robić, rzemiosłem chleba nabywać. O błogosławiona szkoło, do której się ten młodzieniec dostał! O, błogosławiony studencie, któryś na takiego mistrza trafił! Błogosławione serce twoje, które tak mile takie szczepienie przyjmowało, i lata twoje, któreś na tem strawił, i niewinność dzieciństwa twego, którąś na to Apostolskie rzemiosło ofiarował!

Tegoż miłego nie tylko ucznia, ale syna swego (daleko milszego, niźli gdyby był z jego się krwi urodził) wielce miłował i we czci miał Apostoł Paweł. Na wielu go miejscach, pisząc do Kościołów, wysławia. Samiście (powiada do Filippenów) świadomi, iż jako syn ojcu, tak mi służył w Ewangelii. A
na drugiem miejscu: Nie mam żadnego tak ze mną jednomyślnego, któryby się tak szczerze o was starał. I drugi raz: Posyłam do was Tymoteusza, brata mego, który jest syn mój najmilszy i wierny w Panu. Tak go jeszcze czci, iż go na tytule swym pisząc do Kościołów sławi, jakoby nie tylko swem, ale też i jego imieniem pisał; i zowie go pomocnikiem swoim w Ewangelii. Jego miał jako za skarbnicę kazania swego, i za księgi nauki swej, i za tajemną radą swoją, i wielkiego sekretarza. Przetoż gdzie było trzeba co naprawować, według nauki podanej od Pawła ś., tedy tego tam posyłał, jako reformatora i duszę swoję, bo na jednern miejscu tak o nim pisze: Posyłam do was Tymoteusza, syna mego najmilszego i wiernego w Bogu, który wam przypomni drogi moje w Chrystusie jako we wszystkich Kościołach nauczam. Jegoż posyłał, gdzie się chwiali chrześcianie, aby je potwierdzał. Posyłam go, powiada, na posiłek wasz i upominanie a pobudzenie, abyście się nie trwożyli w tych uciskach.

O jego się zdrowie i bezpieczność stara, gdy do Koryntów pisze: Patrzcie, aby bez bojaźni był między wami. I gdy go widział postami zemdlonego, i schorzały żołądek jego i o ciało się jego, a to doczesne zdrowie starając, zakazuje mu pić wody, a dozwala mu używać trochę wina. Był krótko mówiąc, w bardzo wielkiem kochaniu u Apostoła. Co i z tych słów tak miękkich a macierzyńskich zrozumiej: We dnie, powiada, i w nocy bez przestanku wspominam cię w modlitwach moich, pragnąc tego, abym cię oglądał. Gdy tak mu był miły w Bogu, uczynił go Apostoł pierwiej dyakonem, potem kapłanem, a nakoniec biskupem w młodości jego i przez kładzenie rąk, przy wielu świadkach zlecił mu urząd, i dał on pokład albo skarb i moc do nauki wykładania pisma, pasterstwa i sprawowania sakramentów.

Przytem dał mu i ustną informacyę, albo naukę bez pisma w serce jego, jako w żywą skrzynię kładąc tajemnicę Ewangelii ś., której on inszym użyczał, jako poleconego do szafowania skarbu. A gdy się długo w Rzymie z Piotrem ś. zabawił Paweł ś., gdzie też i Jan Ewangelista, albo na tenże czas, albo na potem Ewangelię rozsiewał, jako napisał Ireneus; tedy posłany był do Efezu Tymoteusz i tam biskupi urząd sprawował. Dla potrzeby kościelnej i dusz ludzkich, sam siebie Apostoł Paweł ś. tak miłym towarzyszem i wielką w pracy pociechą i pomocą osierocił. A gdy miał już umrzeć, nie zapomniał miłego syna swego w Efezie, ale go przez listy żegnając, do siebie też jeśliby można było przyzywał, oznajmując mu śmierć swoją onemi słowy: Bądź czujnym we wszystkiem, a pracuj, czyń kaznodziejskie dzieło, a wypełniaj powinność twoją. Ja się już na mękę gotuję i czas mego rozwiązania nastaje. Dobrąm pracą pracował, biegum mego dokonał, wiarym dochował; za to mi jest zgotowana korona, którą mi da on dzień sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy miłują przyjście jego. Pokwap się, abyś rychło przyszedł do mnie. I dał mu i nam z nim dziwny testament, naukę i przestrogę na potem prorocką. Te listy wielce są Kościołowi potrzebne i świadczą wielką miłość Pawła ś. ku temu Tymoteuszowi, bo do żadnej osoby w osobliwości takich listów nie mamy.

Gdy tedy tam w Efezie koło ludu Bożego pracował, już i po śmierci mistrza swego, czasu jednego gdy wielkie święto swoje pogaństwo obchodziło, a sprośne strojąc bałwochwalstwo, morderstwa ludzkie w ofiarach i nieczystości i inne sprośności na cześć swym bogom w Efezie czyniło, jednego prawego Boga nie znając.

Tymoteusz święty nie mogąc się pohamować, aby onego ich szkaradnego głupstwa i krzywdy, którą jednemu Stworzycielowi swemu czynili, jawnie karać nie miał: szedł na one ich igrzyska i widoki, i jawnie a śmiele innego prawego Boga Jezusa Chrystusa Syna jego ukazował, a sprośność i zdradę djabelską w ich bożkach odkrywał, Ale oni miasto upamiętania, zaślepieni służbą djabelską, ręce swoje nań obrócili, a co kto miał w ręku nań rzucali. A potem sami rzucili się nań, a zbiwszy na ziemi i śmiertelne rany zadawszy, po ziemi go włócząc srodze zabili. Chrześcianie jego ciało ze czcią pochowali, które potem do Konstantynopola przyniesione było, za czasu Konstancyusza syna Wielkiego Konstantyna. Po nim zaś ś. Jan Ewangelista wolny będąc od wywołania i onego wygnania na ostrów Patmos, Efeskie biskupstwo sprawował, na cześć Bogu w Trójcy jedynemu, Amen.

Obrok
Duchowny

Czemu ś. Tymoteuszowi Apostoł żołądka nie zleczył? ponieważ od innych wielkie niemocy, jednem kładzeniem chustki swej odganiał; trochę mu tylko wina pić dozwala (znać, iż kapłani wina i tego, czem się upić kto może, nie pijali), ale jego niemocy nie oddala. Aa to ośm przyczyn daje Chryzostom
ś.

1. Iż chce P. Bóg, aby i święci niemocy cierpieli, żeby się z onych cudów, które nad innymi czynili, nad inne hardością nie podnieśli.

2. Aby ludzie o nich nie rozumieli, żeby co większego nad ludzką naturę mieli a bogami jakiem i byli.

3. Aby moc w nich Boża znaczna była, gdy przez chore tak wielkie rzeczy P. Bóg około rozszerzenia Ewangelii czynił.

4. Aby dali przez to znać, iż nie dla świeckiego zdrowia i dobra doczesnego P. Bogu służą, ale iż go i wtenczas, gdy je karze, miłują.

5. Aby każdy znał, iż się ich zapłata na inny świat odkłada.

6. Aby każdy, gdy co złego cierpi, wspomniał na święte, iż też i oni wiele cierpieli.

7. Abyśmy nie mówili: Trudno naśladować tak wielkich śś., ponieważ też i oni toż ciało skazitelne i tęż cierpliwą naturę ludzką, jako i my, mieli.

8. Abyśmy wiedzieli, kogo zwać szczęśliwym na tym świecie, a kogo nędznym. Poty ś. Chryzostom. To nędzny zaprawdę, który Boga nie zna, w grzechu leży, a piekła po śmierci czeka. Ale to szczęśliwy, który tu w wierze ś. i w dobrem sumieniu ku Bogu krótką i doczesną nędzę i wzgardę dla Boga cierpi.


Ks. Piotr Skarga ,,Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień T.I", str. 79-82