Ks. Piotr Skarga: O nawróceniu dziwnem Wielkiego Apostoła Pawła św. kazanie krótkie


O nawróceniu dziwnem Wielkiego Apostoła Pawła ś. kazanie krótkie

Jako ten święty Apostoł, (nad porzuceniem żydowskiego, tak Bogu umiłowanego narodu, i nad przyzwaniem do wiary pogaństwa, tak w grzechach i w bałwochwalstwie sprośnego), zdumiewając się nad skrytą i tajemną radą Bożą, krzyknął, mówiąc: O, głębokości skarbów mądrości i wiadomości Bożej! jako są nierozumiane sądy jego i niewybadane drogi jego! Tak my też na to dziwne nawrócenie tego Apostoła ś. patrząc, przez wielkie zadziwienie zawołać możem: O, jako zakryte a tajemne są rady Boga naszego, który z prześladownika Męczennika, z bluźniercy Wyznawcę, z faryzeusza Apostoła, z błędnika Doktora, z wilka owcę uczynić dziś raczył! Kto się tego spodziewać mógł, aby z tak podłego naczynia, tak wybrane stać się mogło; a ten, który na gniew służył, tak hojnie nad sobą i prawie rzeką wylane miłosierdzie odnieść miał? Lubo na taką nieprzystępną światłość sądów Bożych i łaski nad grzesznymi patrząc, nam wzrok tępieje, wszakże zdaleka i jako przez szpary poglądać na nie serce pragnie, a o pożytku duchownym sobie tuszy i sama jej wdzięczność niewymowna spuszczać oczu nie każe. Gdy się pomału przypatrzemy, czemu i dla czego P. Jezus innych błędników zaniechawszy, tego taką światłością i mocą przycisnął, powieść i porządek tego przedziwnego nawrócenia z samych ust tego Apostoła usłyszawszy, nie małe zbudowanie w Bogu wziąść możem. A jednym i tymże grzechu może być grzeszącego złość większa jednego, niźli drugiego, bo bardziej ten grzeszy, który wiadomie w złem sumieniu i z uporu hardego źle czyni, niźli ten, który niewiadomie w błędnem sumieniu i bez uporu w grzechu leży. Oni farużowie wiadomie bardzo Chrystusa i Kościół jego prześladowali; oni, którzy mówili: Ten człowiek wiele cudów czyni; cuda znali, a prawdy cuda czyniącego znać z złości nie chcieli; oni, którzy patrząc na to, gdy Łazarza czterydniowego Chrystus mocą swego Bóstwa wskrzesił, zabić go, aby prawdzie świadectwo zginęło, chcieli; oni, którzy Zmartwychwstanie Chrystusowe prawdziwe i od ich straży wyznane, za pieniądze fałsz kupując, zataić usiłowali z szczerej złości, nie z żadnej niewiadomości grzeszyli.

Lecz w Pawle ś. takowej złości nie było, iż sam o sobie śmie mówić; Byłem, powiada, bluźniercą, prześladownikiem, alem dostąpił miłosierdzia przeto, żem niewiadomie czynił w niedowiarstwie; lubo ta niewiadomość wymówki nie ma, bo powinien był wierzyć i tym cudom, które albo po Szczepanie ś. widzieć, albo od innych słuchać o nich mógł. Przeto i sam się do wielkiego grzechu swego zna i przed wszystkim go światem opowiadając, zań się wstydzi i żałuje; chociaż wiedział, iż mu był już na chrzcie ś. odpuszczony. Co jeszcze i z tego więcej znać, iż żaden podobno z onych prześladowników, biskupów i faryzeuszów, wiernych Chrystusowych po miastach postronnych i cudzych królestw ach do zabijania nie szukał, jako ten Paweł; dlatego powiada ś. Chryzostom, iż inni swej tylko próżnej sławy i doczesnego dobra przestrzegając, Kościół Boży uciskali, nie szukając w tern czci i chwały Bożej, i przetoż ich staranie, tak potężne być nie mogło, jako tego Szawła, który z uprzejmego serca ale z omylnej głowy mniemał, aby w tem według słów Pańskich, wielką Panu Bogu posługę czynił, gdy święto jego zabijał, i tak się o stary Zakon i Mojżesza zastawiał i wszystkie siły swoje na to był obrócił, iż się o nim rzec mogło to, co też on o innych mówił: O Boga się gniewają, ale nie według umiejętności. Inni w złem sumieniu Kościół Chrystusów prześladowali, aby swego łakomstwa, świętokupstwa, rozkoszy bronili i za dobrych a świętych, będąc wewnątrz jako smrodliwe groby, miani byli. Lecz ten Apostoł sam o sobie mówi: iż się zawżdy w dobrem sumieniu przed Bogiem zachował, a pobożnie według woli i zakonu Bożego żyć chciał.

Zkąd się widzieć może, iż daleko trudniejsze jest nawrócenie takim heretykom, którzy wiedząc i w swem sumieniu znając, iż praw da katolicka Kościoła Apostolskiego, Rzymskiego szczera i nieprzemożona i Duchem Bożym podana jest, sprzeciwić się jej dla samego uporu i hardości swej śmieją; którzy na pokrywanie swego sumienia, rozpustności cielesnej, drapiestwa, lichwy, złupienia dóbr kościelnych, wiarę sobie jaką chcą wynajdą, a w wielkich grzechach leżąc, czystą i ś. Ewangelią niezbożność swoją zakryć chcą. Tacy i największej światłości Bożej i zgromienia jego nie przyjmują, ani do niej, aby się złe uczynki ich, w których zawżdy leżeć myślą, nie pokazały, jako Pan mówi, nie idą.

Złe czynił i wielce grzeszył Paweł ś., iż onego objaśnienia, które oświeca wszelkiego człowieka na świat przychodzącego, nie przyjmował, iż się kazaniem i cudami Apostolskiemi nie poruszał, iż na Szczepanową mądrość i onę twarz anielską względu nie miał, iż się oną ochroną śmierci Męczenników i modlitwą ich za sobą do poznania prawdy nie nakłaniał; wszakże, iż nie do końca była zła wola jego, a z ślepoty więcej, niźli złości i krnąbrności grzeszył, wzruszył Pan Bóg hojniejszej skarbnicy nań łaski swojej, według natury jego twardej, dając mu osobliwszy do upamiętania obyczaj; bo jako sadowniczy, według natury drzewa, jedne owoce sam ręką swoją zbiera, jako wiśnie, brzoskwinie i inne jagody miękkie; drugie trzęsie, jako gruszki i jabłka, a insze kijem obija, jako to włoskie orzechy; tak Pan Bóg miękczejsze serca samem kazaniem i przykładami, jako Magdalenę, Mateusza, Zacheusza; twardsze pogrożeniem, jako Abimelecha, Ezechiasza; jeszcze twardsze kazaniem i srogiem zgromieniem, jako tego Apostoła do pokuty i upamiętania przywodzi. Do czego mu też (jako Augustyn ś. mówi): modlitwa Szczepana ś. pomogła. By się był, powiada, Szczepan za Pawła mężobójcę swego nie modlił, Kościół by był tak wielkiego Apostoła nie miał. O tymże dziwnym obyczaju nawrócenia swego niechaj nam sam powie; wdzięczniej nam będzie z jego ust słyszeć, gdyż powieść jego wielką ma słodkość i rozliczne smaki duchowne. Stojąc tedy związany przed starostą Rzymskim i królem Agrypą i biskupami a furażami onymi, wyznawa wielki grzech swój w pokucie.

Mniemałem, powiada, iżem się słusznie na Imię Jezusa Nazarańskiego, targać miał, prześladowałem chrześciany, jako i wy teraz, o śmierć przyprawując; a na gardło ich, jako jaki szalony, i w postronnych miastach szukając. Jam i na onego świadka Chrystusowego, niewinnego Szczepana, srogą śmierć zezwalał i strzegłem szat tych, którzy go zabijali. O, z jaką to żałością i łez wylaniem mówił i wspominał Apostoł, gdy mu na myśl przychodziła onych zabitych świątobliwość, niewinność, cierpliwość, cichość; gdy je jako baranki na zakłócie prowadził, a oni zań za swego mordercę Boga proszą! I wziąłem listy, powiada, od najwyższych kapłanów do Damaszku, abym ich powiązawszy wlec mógł na zabicie do Jeruzalem. Jednak nie czyniłem swawolnie, ale urzędownie. Na pohańbienie tych dzisiejszych prześladowników Kościoła Bożego, którzy bez urzędu, bez mocy i władzy duchownej i świeckiej kościoły łupią, plebanie pustoszą, kapłanów wypędzają, dobra kościelne sobie świętokradzkim obyczajem przywłaszczają; żadnego na nas przekonania i rozkazania urzędowego i niesprawiedliwego na koniec nie mając, nie wstydzą się tak bezbożnych postępków swoich. A gdym był, mówi Apostoł, blisko Damaszku, w południe widziałem światłość z Nieba jaśniejszą, niźli słońce, która mię ogarnęła tak, iżem paść na ziemię musiał. I usłyszałem głos ku mnie: Szawle, Szawle! czemu mię prześladujesz? Jakoby rzekł: Comci złego uczynił? Jam dla ciebie krew moją rozlał, a ty krew członków moich rozlewasz? Jam ciebie tak umiłował, a ty mnie nienawidzisz? Ja ciebie stracić i wnet zabić i do piekła słusznie posłać mogę, a przed się tobie przepuszczam, a twego upamiętania czekam, a ty się w tem niesłusznem okrutnem rozlewaniu krwi sług moich pohamować nie chcesz? Obaczże wierny chrześcianinie, iż nie mówił P. Jezus: Chcę, abyś moim uczniem był; mocą to i siłą na tobie wymódz i wystraszyć chcę, abyś rozumiał, iż w onem powołaniu takiem miał wolną wolę, a władnął ją jako chciał, a nie poniewolnie, jako szatański Kalwini szkoła Zwingliańska uczy, w Chrystusa uwierzył. Tylko mu Zbawiciel nasz niewinność swoją i swoich członków przekłada i moc swoją oznajmuje, mówiąc: Widzisz, iż ze mną nie wygrasz; trudno ciału na ostre żelazo bić, wielka jest a nieprzemożona siła moja. Na woli twej czynić to, albo owo.

A on dopiero spytał: Któżeś ty jest Panie? Widzę cię jako Pana i Boga w wielkim Majestacie. Iżaliś ty nie ten jest, o którego się ja zakon zastawiam, abyś od tych chrześcian poniżony i spustoszony nie był? Zatem usłyszał: Jam jest Jezus z Nazaret, którego ty prześladujesz. Nie rzekł: jako mówi Grzegorz ś: Jam jest Bóg, Syn Boży, Słowo przedwieczne; ale raczej rzekł: Jam jest z onego podłego miasteczka Nazaret, ubogi on ciesielski syn nazwany, zelżony, zmęczony, ukrzyżowany, którym się ty brzydzisz. Nie wiesz, iż w onej mej zelżywości taka jest sława, w onej mej podłości taki majestat, w onej ludzkiej naturze takie Bóstwo. Wzgardziłeś podłością moją, oglądajże teraz zacność moją, wzgardziłeś Pana Nieba po ziemi chodzącego, bójże się teraz onego podłego człowieka, na Niebie królującego. Taką namową, która z sobą miała takie zjawienie, nie zniewoloną myśl swoją, ale bardzo wolną wolę pokazał Apostoł, gdy rzekł: A cóż mi czynić, mój Panie, każesz? już cię znam za Pana i Boga mego, otom gotów czynić wolę twoję. Widzisz ochotne i dobrowolne powstanie. A obacz, jaka jest różność między Kaimem i Pawłem. Kaimowi także Pan Bóg złość jego na oczy wyrzucał, do pokuty go wzywał
i słowy gromił; iżali tak zgromioną wolę swoję w pokucie w posłuszeństwo Boże podał? nie podał, bo był człowiek serca złośliwego, a nie chciał się dobrowolnie do serdecznej skruchy uciekać. Nie tak Paweł ś., ale wnetże się z duszą i ciałem Panu swemu na posługę ofiarował, mówiąc: Wszystko uczynię, co każesz a będę wiernym sługą twoim.

Gdy się tak upokorzył, nie chciał Chrystus w uszach jego zwierzchnich więcej z nim mówić, ale go do ludzi i urzędnika swego odesłał, do Ananiasza, aby go nauczył woli Bożej. A chociaż go na duszy wielkiemi skarbami nadał, i tajemnic mu się Pan Bóg wielkich w zachwyceniu aż do trzeciego nieba zwierzył; jednakże ludziom się upokorzyć kazał, iż bez urzędników Chrystusowych widomych, chrześcianinem i członkiem Kościoła jego być i grzechów odpuszczenia mieć nie mógł. Jako on setnik Korneliusz, którego anielskiem widzeniem uczciwszy Pan Bóg, do Piotra ś. odesłał. Niech się wstydzą fałszywych a nie z Boga postępków swoich dzisiejsi heretycy, którzy, okroili Kościoła i urzędników jego widomych, prawdą się Chrystusową chlubić śmieją, a Ducha ś. i skarby łaski jego (nie biorąc ich przez sakramenty i ręce Chrystusowych namiestników, podawców i szafarzów) sobie przypisują. Gdyby im prawdziwy Chrystus do serca mówił, a światłość im swoją objawił, pewnieby ich do Piotra i Ananiasza, to jest do kościelnych sprawców widomych, jako i Pawła, odesłał; bo on jest mądrość ona, która wszystko porządnie i w słodkości sprawuje. Ale znać, iż Chrystusa nie znają a kogoś innego do serca przyjmują, który Kościołem i zwierzchnością Bożą gardzić, a swemu tylko rozumowi dufać i swej woli używać każe.

Odesłany Apostoł ślepym na oczy, przez trzy dni i nocy nie jedząc ani pijąc zostawał, lecz na duszy wielką światłość w pokucie brał, modląc się do Boga, a uważając sobie wielkość grzechów swoich i skarb nieprzebrane łaski Boskiej nad sobą. A Ananiasz, wezwany od Chrystusa, bał się iść do niego. Tak się było okrucieństwo Pawłowe wsławiło, iż jako owce przed wilkiem, tak wierni przed nim uciekali. A Pan Jezus o onej mu wielkiej i prędkiej odmianie powiedział: Już możesz się go nie bać, bo stał mi się już pokornym i poddanym, modląc się do mnie; a ja go uczynię sobie naczyniem wybranem, w które wieję słodką wonność Imienia mego, aby ją roznosił po wszystkim świecie, przed królmi i narodami, i synami Izraelskimi; i ja mu ukażę, jako wiele dla Imienia mego cierpieć ma. Z czego obaczyć możem, iż w tem powołaniu zaraz Pawłowi ś. ukazał Chrystus Pan wszystkie prace, męki, kamienowania, biczowania, głody, zimna, ubóstwo i inne prześladowania na urząd Apostolski: kamienie, powrozy, więzienia, uciekania, zelżywości, sromoty, naostatek śmierć haniebną na tym świecie, dając mu na wolę, jeźliby się na taką służbę jego podjąć chciał.

A błogosławiony Apostoł, chwyciwszy się za krzyż Chrystusów, z wielkiej miłości ku niemu zawołał: A co mię od ciebie, Odkupicielu mój, odstraszyć i oddzielić może, od tego czasu, kiedym już poznał wielkie i słodkie Imię twoje? iżali ucisk jaki i nędza? iżali głód i nagość? iżali jaka niebezpieczność? iżali jakie prześladowanie? iżali miecz i śmierć? Codzień umrzeć dla ciebie gotów jestem; niechaj będę u ciebie jako owca na zabicie; a to wszystko zwyciężę dla ciebie, któryś mię tak umiłować raczył. Boże, daj nam taką w miłości Chrystusowej uprzejmość, abyśmy tu w służbie jego innych dochodów i nagrody na tym świecie nie szukali, lecz na oną się tylko zapłatę wieczną, pracując w dobrem, oglądali?

Szedł tedy Ananiasz do Pawła, mówiąc: Szawle bracie mój, Pan Jezus, któryć się w drodze ukazał, posłał mię do ciebie, abyś przejrzał i był napełniony Duchem ś. Tedy wnet przejrzał, i ochrzczony jest od niego; a posiliwszy ciało swe pokarmem, już nauczony i wyćwiczony prędko od Boga samego, długo czekać nie mógł, aby tego nie wyznał, co wierzył, a wszystkiemu się światu nie ogłosił, odwotywając pierwsze złe postępki swoje. I szedł zaraz do Zboru .żydowskiego, gdzie czekali od niego Żydowie zwykłego bluźnierstwa na Chrystusa. A on Ducha Bożego pełny, widzenie opowiadać, grzech swój z płaczem wyznawać i z Pisma mądrze dowodzić począł, iż ten, ktoregom prześladował, jest Syn Boży i prawdziwy Chrystus nasz, w Zakonie nam obiecany. Zdumieli się bardzo Żydowie i sprzeciwiać się wprawdzie poczęli; a on ich tem więcej przekonywał a ku zawstydzeniu, nieumiejętność i ich ślepotę na oczy im kładąc, przywodził. Nie wiele ich podobno na ten czas nawrócił; bo nie tak rychło do dobrego przywieść się ludzie dadzą, jako rychło zepsować się grzechem i kacerstwem dopuszczą. I owszem w Damaszku ledwie śmierci od Żydów uszedł. Tak się byli nań spiknęli i straż u wszystkich bram postawili, iż zabity pewnieby być miał gdyby go byli wierni przez mur w koszu nie spuścili.

Uczże się, najmilszy bracie i siostro w Bogu, o wielkiem miłosierdziu Bożem w największych grzechach nie rozpaczać. Bo sam ten Apostoł daje tę przyczynę tak wielkiej łaski Bożej nad sobą. Dla tego, powiada, dostąpiłem miłosierdzia w wielkich grzechach moich, aby na mnie Chrystus pokazał, jako jest cierpliwy, i do kary nieskwapliwy, a łacno odpuszczający ku nauce i posileniu tym wszystkim, którzy weń uwierzą na żywot wieczny. Ucz się nikim, by był najgrzeszniejszy, nie gardzić, a na skrytą radę Bożą około nas pamiętać. Odzywajmy się na wołanie i upominanie Pańskie słowem Pawła ś. gdy też słowa do nas mówi: Czemu mię prześladujesz, a ze mną wojnę wiedziesz, popełniając, przeciwko rozkazaniu memu, taki a taki grzech? czemu mię w członkach zabijasz, gdy mię nie karmisz, ani jałmużnami twemi ożywiasz, a to, coś mnie i swemu zbawieniu winien, marnie zaniedbywasz? Poddajmy Panu Jezusowi uprzejmość woli naszej, mówiąc z Dawidem: Gotowe serce moje, czynić wolę świętą twoję Panie; uczynię wszystko, co każesz, jedno twoja łaska niechaj mię prowadzi, a łaskawa ręka twoja niechaj odmieni twardość serca mego, błogosławiony który się tak z szczerości podaje; wnet na taki głos dobrej woli spuszcza Pan Bóg światłość i pomoc swoją (by jedno na wykonaniu naszem i pilności a pracy nie schodziło) za przyczyną wielkiego tego Apostoła, który bywszy sam w grzechach, niedostatki grzesznych rozumie i za nie się w stawia przed wielkim Majestatem P. i Boga naszego Jezusa Chrystusa, któremu z Ojcem i z Duchem ś. wieczna cześć i chwała na wieki wieków, Amen.



Ks. Piotr Skarga ,,Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień T.I", str. 82-86