Ks. Piotr Skarga: Żywot św. Felicyty, albo szczęsnej wdowy i siedmiu synów jej. (23 listopada)





MĘCZEŃSTWO Ś. FELICYTATY ALBO SZCZĘSNEJ WDOWY I SIEDMIU SYNÓW JEJ, pisane od Rzymskich dyakonów z starodawna,
wznowione od Grzegorza Ś., Horn. 3 in Evangelia.
Żyli około Roku Pańskiego 214.

Za czasu Antonina cesarza, była jedna wdowa w Rzymie zacna rodzajem i bogactwy, ale wiarą Chrystusa i pobożnością zacniejsza, która w wdowstwie swojem poślubiwszy czystość Panu Bogu, w nocy i we dnie na modlitwie trwała, i wielkiemi bogobojności swej przykładami, któremi niewiernych do Chrystusa pociągała, Kościół święty zdobiła. Ta miała siedmiu synów, których w wierze Chrystusowej wyćwiczyła i bojaźni Bożej nauczyła. Na tą wzburzyli się kapłani pogańscy i szli do cesarza, mówiąc: Wiedz o tem, iż Felicytas z siedmiu swymi synami bogi nasze lży i przez nie są bardzo rozgniewani; jeżeli się im nie pokłoni, wiecznie przeprosić się nam nie dadzą. Tedy Antoninus zlecił rzecz Publiuszowi staroście Rzymskiemu, aby ją do ofiary na ubłaganie bogów przymusił. Przyzwał ją, a w osobności i łagodnie do tego przywodził, i srogością mąk groził. A święta wdowa rzekła: Ani mię pochlebstwa twoje przeciągną, ani pogróżki twoje nie ustraszą, mam Ducha ś. który nie dopuści zwycięztwa czartu nademną, pewnam tego, iż go ja pokonam; a chociaż zabita będę, lepiej go jeszcze zwyciężę, gdy umrę. Rzekł Publiusz: Nędznico, jeżeli się sama w takiej śmierci kochasz, przynajmniej synom twym żywota nie zajrzyj. Ona odpowiedziała: Wtenczas żyć synowie moi będą, gdy się z ofiary czartom wyłamią a jeżeli w ten grzech w padną poginą. Drugiego tedy dnia kazał ją już jawnie z siedmiu synami na rynek Marsów przed się przywieść. I rzecze do niej starosta: Zmiłuj się nad dobrymi synami twymi, którzy teraz w leciech kwitną. Ona odpowiedziała: Twoje miłosierdzie jest niezbożność, a upominanie twoje okrucieństwo. Do synów zaś obróciwszy się: Patrzcie, prawi, dziateczki moje w Niebo, gdzie was Chrystus z swymi Świętymi oczekiwa, walczcie o swe zbawienie, a wiernymi się w miłości Chrystusowej stawcie. To słysząc Publiusz, bić ją w gębę kazał, mówiąc: I przy mnie śmie radzić synom, aby panów naszych rozkazaniem gardzili. I począł każdego pojedynkiem do siebie przyzywać: pierwszemu Januaryuszowi obiecował wielkie dary i groził też karaniem srogiem, jeżeliby gardzić chciał bogami. A on rzekł: Głupio mi radzisz starosto, mądrość Boska wszystkiem tem, co obiecujesz, gardzić mię nauczyła, i to, czem grozisz, zwyciężyć mi daje. I kazawszy go rózgami usiec, posłał go do więzienia. Potem drugiego brata Feliksa przywiedziono, którego gdy także namawiał starosta, on odpowiedział: Jeden Bóg jest, któremu służymy i ofiarę nabożeństwa czynimy; nigdy temu nie chciej wierzyć, abym ja i który brat mój Chrystusa odstąpić miał; bo chociaż bić nas każesz, ale nam dobrej rady i wiary nie wydrzesz, ani zmienić serc naszych możesz. Odesławszy tego, przyzwano trzeciego Filipa, i mówił mu: Antoninus cesarz, pan nasz rozkazał, abyś ofiarował wszechmocnym bogom. On rzekł: Nie są to wszechmocni bogowie, ale bałwany nieme; ktoby im ofiary czynił, wiecznejby niebezpieczności nie uszedł. Przyzwał czwartego Sylana, mówiąc: Widzę, iżeście się z złą matką waszą szpiknęli, abyście gardząc cesarską wolą poginęli. A Sylanus rzekł: Byśmy się doczesnego męczeństwa bali, w wiecznebyśmy wpadli; ale iż wiemy, co za męki po śmierci złym, a co za odpłata dobrym nagotowane są, dla zachowania praw Boskich, musiemy odstąpić rzymskich, bałwany gardzimy, abyśmy Bogu służąc, żywot wieczny osiągnąć mogli. Przyzwał piątego Aleksandra, który toż mu powiedział: Sługa jestem Chrystusów, co mam w sercu, to i w uściech. Nie gardź starosto młodemi laty, które siwych mądrość mają. Szóstego też Witalisa spytał: Ty przynajmniej żywym chcesz zostać, a do zguby się nie pokwapisz. A on rzekł: Ten prawego żywota pragnie, kto prawemu Bogu służy. Nakoniec siódmemu Marcyaliszowi powiedział starosta: Okrucieństwo nad sobą czynić chcecie i cesarzami gardzicie. Rzekł Marcyalis: Którzy Chrystusa prawego Boga nie wyznawają, w ogień wieczny posłani będą. To słysząc Publiusz, dał sprawę o stateczności ich cesarzowi, a on je rozmaicie pogubić kazał. Pierwszego basałykami, wtórego i trzeciego kijmi zabito, czwartego z wysoka zepchniono, piątego, szóstego i siódmego ścięto. I tak wszyscy zwycięztwo męczeńskie, każdy matki swej słuchając, otrzymali; dla wiecznego w Niebie Królestwa, bicia się i śmierci srogich nie przelękli, i stali się przyjaciołami Chrystusowymi. Za niemi potem we 4 miesiące i matka ścięta jest, która króluje w uczestnictwie synów swoich z Chrystusem Bogiem naszym, który z Ojcem i z Duchem ś. rozkazuje, na wieki wieków, Amen.

Obrok
Duchowny.

Za Obrok położę słowa św. Grzegorza o tej matce, prawie według imienia swego Szczęsnej. Wiedzcie, powiada, iż jako Chrystusowym bratem i siostrą staje się kto wierzeniem, tak się też matką jego staje kazaniem i nauczaniem. Bo jakoby Pana rodził, gdy go kto w serce słuchającego w lewa i staje się matką kazaniem, gdy na głos jego miłość się Pańska w bliźniego sercu rodzi. Co żeby się potwierdziło, oto mamy św. Felicytatę (albo Szczęsną) której dzień święcimy, która wierząc, stała się sługą, a nauczając, stała się matką Chrystusową. Bo siedmiu synów swoich, jako czytamy, tak się bała po sobie żywemi zostawić, jako się cielesne matki boją umarłych synów przed sobą puścić. Pojmana od okrutników, serca synów swych tak w miłości Bożej i wierze świętej potwierdziła, iż je porodziła w duchu Bogu, które była w ciele powiła światu. Patrzcie bracia w niewieściem ciele na męzkie serce! stanęła na śmierć nieustraszona, sieroctwo swoje raczej, aniżeli utratę światłości w synach swych obierać wolała. I niżej: Nie tylko tę niewiastę Męczenniczką zwać możemy, która siedm synów przed sobą posyłając, siedmkroć sama pierwiej w nich na śmierć szła, acz sama ósma poległa. Patrzyła matka żałośna i nieustraszona na śmierć dzieci swoich. Miała w nadziei radość, ale w przyrodzeniu boleść. Życzyła sobie, aby żaden po niej nie został, bojąc się, aby z towarzystwa jej w Niebie który nie wypadł. Nie rozumiejcie, aby serce jej żałością zdjęte być nie miało; bo nie mogła na śmierć dziatek swych i ciała swego bez żałości patrzyć, ale m iała inną wnętrzną a duchowną miłość, która cielesną przemagała żałość, tak, jako w lekarstwie gorzkość jest przykra, ale nadzieja w niem zdrowia słodka. I niżej: Patrzmy na tę niewiastę, a wejrzyjmy też sami na siebie, my którzy jesteśmy ciałem mężni. Częstokroć wiele dobrego, co weźmiemy przed się, a jeden to z nas śmiech i obmowa ludzka wystraszy, nas słowa od dobrego odwodzą, a tej, takie męki jej i synowskie śmierci odwieść od Chrystusa nie mogły. My dla małego łajania ludzkiego upadamy; a ta i przez ostre żelazo do Królestwa się Bożego cisnęła i nic jej przeszkodzić nie mogło. Nie tylko majętność, ale własne ciało dla Boga dała. My gdy dzieci śmiercią tracim, pociechy w frasunku nie przyjmujemy, a ta bardziej by była płakała, by ich była na śmierć dla Boga nie ofiarowała. Gdy tedy straszliwy Sędzia ścisłe z nami wybadania czynić będzie, co my mężowie, patrząc na chwałę tej niewiasty, mówić będziem ? jako się słabością wymówimy? gdyż ta, nie tylko świat, ale i płeć swoję zwyciężyła. Chodźmyż najmilsi bracia, ciasną a przykrą drogą Chrystusową, która nam tak już przykładam i cnót ugładzona jest, iż i mdłe niewiasty po niej depczą. Wzgardzajmy rzeczy te mniejsze, które giną, wstydźmy się to miłować, przy czem się nie utrzymamy. Niech nas miłość ziemskich rzeczy nie zwycięża, niech nas pycha nie nadyma, gniew nie targa, nieczystość nie maże, niech nas zazdrość nie gubi. Z miłości Chrystus dla nas umarł, abyśmy też sami sobie dla niego umierać i wzgardzać się umieli. Co jeśli doskonale uczynimy, nie tylko się przyszłej męki uchronić, ale i chwały Męczenników dostąpić możemy; bo choć pogody na męczeństwo nie mamy, wszakże i pokój nasz ma męczeństwo swoje, bo lubo szyi pod miecz nie kładziemy, ale mieczem duchownym cielesne żądze na myśli zabijamy, za pomocą tego, który króluje i żyje na wieki wieków, Amen.


Ks. Piotr Skarga ,,Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień T.II", str. 34-36