Żywot świętej Maryi Magdaleny de Pazzis (29 maja)



27. Maja.

Żywot świętej Maryi Magdaleny de Pazzis.

Dziś oddajemy cześć i modlimy się do dziewicy, jaka stała się prawdziwą chlubą Kościoła świętego. Dziewica ta na Chrzcie św. otrzymała imię Katarzyny. Urodziła się dnia 11 Kwietnia 1566 r. i należała do znakomitej rodziny Pazzich, zamieszkałej we Florencyi. W młodości była miłą, piękną i rozumną dziewczynką, a już od dziecięctwa okazywała wielki pociąg do nabożeństwa i do dobrych uczynków; jako dziecko odejmowała sobie nieraz od ust, byle mieć czem wesprzeć ubogiego. Kiedy doszła do lat, że zaczęła uczęszczać do Stołu Pańskiego, nie pominęła żadnej sposobności, a już w roku dziesiątym życia postanowiła dziewicą pozostać i ślubowała Jezusowi Chrystusowi dozgonne panieństwo.

Aby się Oblubieńcowi Niebieskiemu coraz więcej przypodobać, pościła bardzo skrupulatnie, sypiała na grubem płótnie, biczowała się często i na całe noce wkładała sobie na głowę cierniową koronę, cierpiąc wielkie boleści, ale radując się z tego wewnętrznie.

Rodzice życzyli sobie, aby Magdalena wyszła za mąż za młodzieńca równego jej urodzeniem, ale córka oświadczyła stanowczo, że wierność i miłość poprzysięgła Synowi Bożemu; wielkie z tego powodu przechodziła utrapienia i znieść musiała niejedno nagabywanie, ale ostatecznie stałość jej zwyciężyła, ojciec dał się przebłagać i Magdalena wstąpiła do zakonu Karmelitanek. Kiedy przy wykonywaniu ślubów zakonnych kapłan dał jej krzyż w rękę, wtedy twarz jej cala zapałała ogniem miłości do tego krzyża i postanowiła sobie prosić Boga gorąco, aby jej dał długie życie, iżby tu na tym świecie długo cierpieć mogła.

W czasie nowicyatu, trwającego rok, dawała dowody ślepego posłuszeństwa, żadnego rozkazu przełożonych nie przyjmowała niechętnie, tak, że sama nie wiedziała nawet, co czyniła chętnie, a co niechętnie, — było jej zarówno, czy się modlić, czy pracować — czy jeść, czy pościć — czy czuwać, czy spać, jeżeli tylko było nakazanem.

Przy końcu nowicyatu zachorowała śmiertelnie, z tego powodu na łożu boleści pozwolono jej złożyć wyznanie ślubów zakonnych, przy czem otrzymała imię Magdaleny.

Dopełniła tego z niebiańską rozkoszą i zaraz też wpadła w zachwyt, który trwał dwie godziny. Nie dawno tak blada i wychudła, teraz stała się podobną do Anioła o twarzy pełnej rozkwitu i wdzięku. Od tego czasu przez dni czterdzieści każdego poranku po przyjęciu Komunii św. doznawała zachwytu, równy sposób a i później także częściej popadała w ten stan, pływając nie jakoby w morzu światła i miłości. Szczególniejszą było, że w tych zachwytach często toczyła rozmowę z Trójcą świętą, z najświętszą Maryą Panną i z Świętymi, przy czem zmieniała głos stosownie do Osoby, z którą rozmawiała.

Otrzymała od Boga dwie łaski, jednę umiejętności, że Pismo święte umiała tłumaczyć z nadprzyrodzoną jasnością i łaską świątobliwości, że serce jej paliło się nie jakoby z uczucia miłości Boga. Często słyszano ją w modlitwie wymawiającą te słowa: ,,O Boże miłości, przestań mnie kochać! za wielką jest miłość, jaką masz do tak nizkiej jak ja i stoty! Panie, udziel mi tak silnego głosu, abym nie cały świat słyszał wołającą: czy nie wiecie, że Jezus jest miłością; o miłujcie tę miłość jedyną na
świecie!"

,,Ten święty ogień uczucia miłości tak ją rozpalał wewnętrznie, że zniewoloną była we wodzie zimnej ręce moczyć i mokre zimne chustki przykładać na piersi.

W rok po złożeniu ślubów zakonnych, co się stało 27 maja 1584, przemówił do niej Jezus: ,,Wiedz, że przez pięć lat nie udzielę ci żadnej łaski, ale też nie odmówię pomocy.  Ze wszech stron dokuczać ci będą prześladowania i cierpienia, że wiedzieć nie będziesz, dokąd się z wrócić, ale Ja zawsze będę przy tobie." W umyśle Magdaleny nastało zimno i ciemności, myśl na wpomnienie Jezusa nie sprawiała jej ani pociechy ani radości; ciało jej uczuwało pociąg do zmysłowości, nieczystości i nieposłuszeństwa,
złe duchy widziała przed sobą bezustannie, jak najsprośniejszym uczynkom się oddawały, czuła podrażnienie do bluźnierstw przeciw Bogu i przeciwko Sakramentowi Ołtarza; sprzykrzyła jej się modlitwa, a mimo wszelkich wysileń do modlitwy zostało jej serce zimnem jak lód.

Do tych wewnętrznych boleści dołączyła się jeszcze wzgarda Sióstr zakonnych, które ją nazywały obłudną i tylko widok krzyża ją jeszcze wzmacniał i podtrzymywał, że nie oddała się rozpaczy.

Nareszcie w dzień Zielonych Świątek 1590 r. skończył się czas próby. Po przyjęciu Komunii św. zabłysła jej twarz niebiańską jasnością i ściskając ręce przełożonej zawołała z radością: ,,burza przeszła, dziękujcie razem ze mną Stwórcy pełnemu miłosierdzia."

Często objawiał jej się Jezus, okazywał jej chwałę Swoją i kładł na nią koronę cierniową. To wszystko podwajało jej czynność i skrzętność w pracy; była z kolei nauczycielką kucharek klasztornych, potem kształciła nowicyuszki, a potem była zastępczynią przełożonej. U podwładnych szczególniej wpływała na to, aby się wzajemnie miłowały. Zawsze miała na ustach słowa Jana św .,,córki, kochajcie się wzajemnie, albowiem tak Jezus Chrystus nakazuje."

W ostatnich latach życia doznała dużo cierpień skutkiem choroby; ale z tego się jeszcze radowała i modliła nieraz o przedłużenie cierpień, aby jeszcze dłużej dla Jezusa cierpieć. Kiedy jej lekarze oznajmili rychłą śmierć, przyjęła to z wszelką gotowością i rad ością, a po Komunii św. błagała Sióstr i wszystkich otaczających jej łoże, aby jej przebaczyli, cokolwiek wobec nich zawiniła, a uczyniła to z taką pokorą, że wszystkich do łez pobudzała. Dnia 25 maja roku 1607 uwolnił Bóg jej duszę z więzów cielesnych. Zaraz po śmierci przemieniło się jej ciało cudownie; poprzednio blade i wychudłe nabrało pełności i świeżości, a woń miła, niebiańska zapełniła cały klasztor.

Papież Aleksander VII. zaliczył ją w poczet Świętych Pańskich.

Nauka moralna.

Jakie rysy charakteru i usposobienia św.  Magdaleny podobały ci się, czytelniku, najwięcej? Pewnie owo posłuszeństwo rozkazom, skutkiem którego nie wiedziała nawet, czy co czyni chętnie, czy niechętnie.

Posłuszeństwo jest też najkonieczniejszym obowiązkiem człowieka, oraz najmilszą cnotą wobec Stwórcy.

Wszędzie na świecie we wszystkich stanach, we wszystkich towarzystwach posłuszeństwo jest podstawą, a stopień posłuszeństwa jest zarazem stopniem rozwoju. Przez Boga ustanowiony porządek
w społeczeństwie nakazuje, aby rodzina była posłuszną głowie tejże rodziny, gmina przewodniczącemu, a lud panującemu. Jeśliby w jednym ulu znajdowały się dwie królowe, lub na okręcie dwa stery, to cóżby się stało z tym ulem i z tym okrętem? Tak sam o sprawy szłyby na opak, gdyby w jednej armii było dwóch głównodowodzących, w jednem państwie dwóch cesarzy, w Kościele katolickim dwóch papieży. Wszędzie, w całej przyrodzie Pan Bóg ustanowił jeden rząd, a posłuszeństwo temu rządowi lub prawu przyrodzonemu bezwzględne służy za podstawę dalszego rozwoju pod każdym względem: ,,Każde państwo, które w samem sobie niezgodnem jest upada i ginie, a każdy dom, który ma złe fundamenta upada" (Mat. 12.)

Posłuszeństwo, jakiem kierować się winien chrześcijanin katolik, jest najpewniejszym znakiem uznania przynależytości jego do Kościoła katolickiego. Jezus sam mówi o tem jak najniewątpliwej: ,,Kto Mnie chce naśladować, niechaj zaprze się samego siebie, weźmie krzyż swój i idzie za Mną. Kto Krzyża swego nie poniesie i za Mną nie pójdzie, ten Mnie nie jest godzien." (Mat. 10)

Każdy chrześcijanin katolik dla miłości Chrystusa winien słuchać wszelkich przepisów i przykazań, jakie mu Bóg i Kościół św. wypełniać nakazuje, albowiem tylko ściśle je wypełniwszy może dojść do szczęśliwości wiecznej.

Modlitwa.

Boże, zapal serca nasze uczuciem
posłuszeństwa przykazaniom Twoim
i ogniem miłości ku Tobie, tak, jak tej
łaski udzieliłeś św. Maryi Magdalenie.
Te dwie wielkie doskonałości niechaj
w nas się krzewią i potężnieją, abyśmy
coraz godniejszymi stawali się oglądać
oblicze Twoje. Amen.


ks. Ojca O. Bitschnau’a ,,Żywoty świętych pańskich podług najlepszych źródeł" str. 467-470