U tronu Maryi w Lourdes


U tronu Maryi w Lourdes 

W roku 1858 przemówił Bóg do rodzaju ludzkiego przez Matkę Słowa Odwiecznego — Jezusa Chrystusa. Matka Boża zstępuje z podwoi niebieskich, aby podnieść upadłą ludzkość wyżej, hen, aż do tronu Bożego, od którego odpadła przez gwałt zadany przykazaniom Bożym.

Słusznie przeto od chwili ukazania się w Lourdes Niepokalanej, aż po dzień dzisiejszy dzieją się tam rzeczy nadzwyczajne, które dla wiernych katolików są utwierdzeniem ich w przekonaniach religijnych, zaś niewiernych i wrogów, Kościoła św. wprawiają w niemałe zakłopotanie, zawstydzenie a częstokroć w wściekłość.

Przez Lourdes, ten, ogród Maryi, przeciągają ciągle tysiączne, rzesze wiernych i, niewiernych, a Maryja na wszystkich spogląda, miłosiernym okiem Matki, błogosławiąc wszystkim.

Spotkać tam można przede wszystkim ludzi wiary i cnoty, którzy nigdy nie zerwali złotej nici, wiążącej ich z Bogiem i Matką Najśw. 

Ludzie ci, idąc przez życie, pełne walk i niepokojów, nie dali się porwać wirowi występku, ale piersią mężną, zdecydowanym stanowiskiem katolickim oparli się złu, nie dopuścili go do serc swoich. Teraz więc słusznie, z czołem podniesionym dumnie w górę, z radością serca, z nabożną , pieśnią na ustach przechodzą w triumfalnym pochodzie hołdowniczym przed Królową Nieba i Ziemi. Przed tronem Maryi w Lourdes składają gorące dziękczynienia za odniesione zwycięstwo pod przewodnictwem Tej Pani Zwycięskiej, przyrzekając wytrwać aż do końca... 

U tronu Maryi w Lourdes widzimy także ludzi niewierzących, którzy dla niecnej pychy, zarozumiałości, przerwali w gwałtowny sposób łączność z Bogiem i Niepokalaną. Ludzie ci, wiedzeni ciekawością, pragnieniem bezpłatnej sensacji i miłych przygód — przychodzą tu pełni uprzedzeń nieufności, bluźnierczej buty i tupetu. Ale spotkawszy się oko w oko z Tą Miłościwą Panią, jeśli są ludźmi szlachetnymi, w których sercach tkwi jeszcze iskierka tęsknoty za Tą, Którą porzucili lub Jej nie poznali — wtedy Maryja oświeca ich zbłąkane umysły, miękczy skamieniałe serca, otwiera oczy duszy na prawdę, usuwa przeszkody powrotu do Boga, tak, że ci przed chwilą zacięci wrogowie, bluźniercy Jezusa i Maryi — stają się wiernymi dziećmi Boga i Kościoła św. — To potwierdza bogata historia cudownych nawróceń przez Niepokalaną w Lourdes.

Do stóp Niepokalanej w Lourdes ludzie przynoszą na swych barkach ciężkie krzyże życiowe, a złamani fizycznie i duchowo, odepchnięci srogim uderzeniem losu nieubłaganego — nie zdołali spełnić zakreślonych planów,... — To ludzie, których nadzieje spełzły na niczym, a w sercu pozostała dzika rozpacz, niechęć, apatia, zakłócenie wewnętrznego pokoju duszy.

Ludzie ci w takim stanie niebezpiecznym dla siebie samych i społeczeństwa, jakby odruchowo rzucili się do stóp Niepokalanej w Lourdes, szukając ostatecznego rozwiązania swej zagadki. I nie zawiedli się. Bo oto wracają z Grodu Maryi z zupełnym odnowieniem ducha... a z nadzieją w sercu rozpoczną na nowo gorączkową pracę życia pod opieką Pani, Mężnej.

Znów inny widok staje przed naszymi oczyma... — Jacyś ludzie młodzi, przeważnie inteligentni. Gdzieś z niedostępnych głębin ich duszy unosi się do Maryi żałosna skarga nad własną nędzą i biedą. Znamy ich... to są ci, którzy w pogoni za szczęściem, przyjemnością, zboczyli z drogi przykazań Bożych, stracili z przed oczu Tę przecudną Gwiazdę morza — Maryę, a goniąc na oślep za ułudą, doznali straszliwego zawodu. Ludzie ci, zbrukani grzechem, wyczerpani i przeżarci zbrodnią, targnęli się w gwałtowny sposób na nędzne swe życie, aby je ukrócić i oddać piekłu.

Lecz Maryja Panna wytrąciła zbrodnicze narzędzie z ich rąk, wywiodła na ścieżkę cnoty i prawdy... oddała ich napowrót społeczeństwu, Kościołowi i Niebu. Teraz klęczą u stóp Tej, Która stała się ich błogosławieństwem.

Czyż to nie zdumiewające?... — Jakie dziwne koleje życia ludzkiego... jak dobrą Matką jest Maryja...

 Bo Lourdes to wielkie sanktuarium chorób duszy, gdzie Boska Lekarka, na mocy danej Sobie potęgi, oświeca umysły, uszlachetnia serca — podnosi je na niebywałe dotąd wyżyny cnoty i doskonałości.

Do Lourdes śpieszą pacjenci z całego świata, aby u stóp Niepokalanej otrzymać to, czego dać już nie może żadna siła i przemyślność ludzka. Tak,- Maryja ukochała przede wszystkim tych najbiedniejszych, najnieszczęśliwszych — cierpiących, którzy opuszczeni przez lekarzy, osądzeni przez nich na śmierć niechybną. — Ci ludzie ostatnim wysiłkiem woli przybywają do Uzdrowicielki chorych -- do Maryi, w Której całą swą ufność złożyli.

W Lourdes widzimy coś w rodzaju defilady. Dziwna to doprawdy defilada. Żaden wódz jeszcze takiej nie odbierał. Przed Niepokalaną przesuwa się bolesny orszak nędzy ludzkiej, zamiast mocy i siły — słabość. Zamiast broni i zwycięskich sztandarów — laska kaleki. A Maryja spokojnie błogosławi te rzesze, cudownie leczy i wydziera z objęć okrutnej śmierci.

— Złość ludzka stara się wytłumaczyć zjawiska w Lourdes jako masową sugestię. Naiwni! Muszą stanąć bezradni wobec niewytłumaczonych faktów cudownych uzdrowień, badanych nie przez jednego lekarza, ale przez setki z różnych krajów i różnych wyznań. Właśnie bezstronna, szczera obserwacja i badanie uzdrowionych musi tu uznać interwencję Bożą.

Lourdes przypomina całemu światu tę prawdę, że Bóg w Swej niezmierzonej dobroci pragnie przez Matkę Syna Swego zsyłać łaski na wszystkie dusze ludzkie, odkupione Krwią Zbawiciela. Myśl ta budzi w nas tym większą ufność i miłość ku Niepokalanej.


,,Z Niepokalaną przez życie" str. 31-34