Pan Bóg, św. Maryę sposobi do ucieczki do Egiptu, następnie Anioł Pański mówi ze św. Józefem


Rozdział 21.

Sposobi Pan Bóg Najświętszą Maryą do uciekania do Egiptu, pokazuje się anioł i mówi z św. Józefem, i niektóre rzeczy, które tu zauważyć trzeba.


180. Powróciwszy się do gospody Najświętsza Panna i św. Józef, postanowili przez dziewięć dni zabawić się w Jerozolimie, a na każdy dzień chodzić do kościoła, a za każdą rażą ofiarować tam Ojcu Przedwiecznemu, Pana Jezusa. Już tedy zacząwszy owe nowennę dni, na każdy dzień przed trzecią godziną, chodzili do kościoła i tam na modlitwie aż do wieczora trwali, a miejsce sobie zawsze ostatnie obierali. Tam niektórego z tych dnia, długą do Ojca Niebieskiego mowę miała Najświętsza Matka, w której ofiarowała Syna swojego za wszystkie dobrodziejstwa wzięte od niego, między którymi uznawała osobliwie godność macierzyństwa Boskiego i zachowanie swoje od grzechu pierworodnego. Każde Słowo z tych modlitw Najświętszej Matki, wielce wdzięcznie Ojciec Przedwieczny przyjmował. I dla tej gorącej modlitwy nowymi przywilejami Oneż obdarzył, jakoto: aby, póki na tym świecie będzie, o nic daremnie nie prosiła, to jest, żeby uprosiła o co prosić będzie dla kogokolwiek, by z tych, którzy dla Niej nabożni będą, o cokolwiek prosiła, nie wyłączając i największych grzeszników, byle gdy się za niemi modlić będzie, mieli się do Boga. Żeby po Bogu-Człowieku w nowym prawie łaski i kościele była Sprawczynią zbawienia ludzkiego i życia Mistrzynią i osobliwie naówczas, kiedy Chrystus wstąpi do nieba.

Gdy zaś tych dziewięciu dni, uroczystość odprawo wała Najświętsza Matka; piątego dnia piastującej na rękach Pana Jezusa, pokazało się Bóstwo, przez widzenie lubo niebłogosławione, ale osobliwie to ją umacniało na wiele przeciwności, które na nie nastąpić miały. Zaczym dodając Jej serca, mówił do Niej Pan Bóg, żeby już nie kończyła tego dziewięciodniowego w kościele nabożeństwa, gdyż chciał Bóg aby się dokądnikąd udała; a dla miłości Jego wiele przeciwności wytrzymała, w nich osobliwie Synowi swojemu, Matką się być pokazała.

Żeby z domu ojczystego wyszła, a do Egiptu poszła z Panem Jezusem i św. Józefem, i tam dotąd była, pókiby inny rozkaz Boski nie nadszedł; albowiem Herod śmierć knował Mesyaszowi; a lubo droga długa, uprzykrzona, cierpieć ją jednak trzeba było, dla miłości Boskiej. Obiecał zaś Pan Bóg w przygodach osobliwie być z Nią. Co słysząc nie zmartwiła się Najświętsza Matka, i odpowiedziała: „Stwórco i Panie mój, oto ja służebnica, dla miłości Twojej, jeźli tego potrzeba, zaraz teraz gotowa umierać, co się tobie podoba, niech się tak zemną stanie. Oto jedno proszę, żebyś według nieskończonej dobroci Twojej, nie miał względu na zasługi służebnicy Twojej, i żebyś nie dopuszczał trapić Syna Boga, i Pana mego; niechaj cała drogi przeciwność na mnie się oprze, jako tej, która sama godnam cierpieć A Wielce to przeraziło serce miłosierdzia Matki, iż ukochany Syn Jej, tak wiele w tak długiej podróży miał cierpieć; zaczym wychodząc z Kościoła po owym widzeniu, i wiadomości na niej wziętej, rzewnemi zalewała się łzami, których przyczyny św. Józef nie wiedział; ale zrozumiał źe ta żałość pochodziła jeszcze z proroctwa Symeona; bo żalu swego nie wyjawiła Najboleśniejsza Panna, przyczyny. Atoli św. Józef, który serdecznie kochał Najświętszą Matkę, w zbudzał się do żałości widząc tak niezwyczajnie płaczącą Oblubienicę swoją. Taż sama żałość jego, przyczyną była, że się mu pokazał tenże Anioł, który i przedtem podczas brzemienia Najświętszej Matki, którego przyczyny nie wiedział św. Józef; pokazał się w śnie, i rozkazał, żeby z Panem Jezusem i Matką Jego, do Egiptu uchodził przed prześladowaniem Heroda, który chciał zgubić niewinną Dziecinę-Boga. Powitawszy zaraz św. Józef, oznajmił to Najświętszej Matce, jako w tym wola Boża była, przez Anioła oznajmiona, żeby uchodzili do Egiptu, i przydał dla czego. Jej zaś prosił żeby mu opowiedziała w czym pomocy Jego potrzebowała, kończąc tym: Albowiem nie dla innej przyczyny jestem i tylko, żebym Najsłodszemu dziecięciu naszemu, i Tobie także w czym mogę, służył.

Nie tylko niepsowała, ale jeszcze dodawała serca św. Józefowi, Najmężniejsza Panna; tym go i siebie ciesząc, że w tak dalekiej i uprzykrzonej drodze, będzie z nim Bóg ukochny Syn Jej, najwyższy skarb Niebieski i dobro. Tak się rozmówiwszy, oboje przystąpili do śpiącego Pana Jezusa, jakoby umyślnie; a gdy go odkryła Najświętsza Matka, jeszcze się nie ocknął, jakoby chciał być zbudzony, owymi słowy Oblubienicy: „ Uciekaj ukochany mój itd. Pójdź ukochany mój, wynidź na rolą, zabawiajmy się we wsiach. Prosiła potem, po różnych affektach Pana Jezusa, żeby się jej godziło obudzić go, który lubo zasypiał, ale serce jego czuło. A po tym obudziwszy Pana Jezusa, wzięła go na ręce Swoje, a On, żeby się wcale rozpłynęło serce Macierzyńskie i żeby się pokazał bydź prawdziwym człowiekiem, nieco zapłakawszy, jęczał, a potym gdy go prosili, Najświętszej Matce i św. Józefowi, dał błogosławieństwo, tak jawnie, że to oboje widzieli. Poukładawszy tedy pieluszki i w skrzynce zamknąwszy, trochę po północy owej nocy, wziąwszy z sobą osiełka, którego z Nazaretu byli przyprowadzili, puścili się w drogę ku Egiptowi

Maria z Agredy ,,Miasto święte czyli Życie Najśw. Maryi Panny" str. 276-278