Najśw. Oblicze obrazem obecnej kondycji moralnej świata.



§ 2. Obrazem moralnego stanu świata.

Z tego, co było objawione siostrze Maryi od S. Piotra, słusznie wnosić możemy, że to Oblicze Pańskie przedstawia nam obrazowo ten stosunek, jaki zachodzi dzisiaj między P. Jezusem a nami. Bo tak jak z twarzy każdego Ojca, poglądającego na swoje dzieci, można rozpoznać czy one sprawiają Mu smutek czy pociechę, czy zasługują na nagrodę, lub karę; tak i z Twarzy Zbawiciela, jaką On sam nam dziś przedstawia, okazuje się, w jakim zostajemy dziś stosunku do Niego. Twarz Zbawiciela poglądającego na ten świat bywa, albo promieniejąca miłością, albo też smutkiem oblana i odwróconą. Czytamy w żywotach wielu Świętych, że im się P. Jezus pokazywał nieraz w takiej postaci, w jakiej duchownie był dla wiernych onego wieka usposobiony, a raczej w takiej, jak Go ten wiek traktował. I tak Ś. Wojciechowi ukazał się w tej postaci, jak Go Judasz zdradziecko w Twarz pocałował, sprzedając żydom, bo też to były czasu wielkiej obłudy i chciwości, tak dalece, że chrześcianie żydom w niewolę się zaprzedawali. Drugiemu znów pokazał się przy stupie biczowania skrępowany. Innemu krzyż dźwigający, chcąc przez to wytknąć rodzaj grzechów, które go najwięcej na on czas obrażały. Chcesz wiedzieć w jakiej postawie dzisiaj P. Jezus względem nas zostaje? chcecie wiedzieć, jaki wyraz na Twarzy Jego dziś się objawia? Przypomnijcie sobie, co o tem pisze siostra Marya od Ś. Piotra: Widziałam, jak niegodziwe słowa i przekleństwa rzucały jakby błotom na Ś. Twarz Zbawiciela; a bluźnierstwa jakby plwociny padały na to Przenajśw . Oblicze, na którem widziałam pot występujący kroplami. Zbawiciel mówił do niej; „Wy, moi przyjaciele, patrzcie, czy jest boleść, jako boleść moja?" Patrzcie na łzy, które płyną z mych oczu. Czyż nikt je nie otrze, Czyż nikt nie uczyni zadość czci Ojca mego? Szukałem sług takich jak Weronika, ażeby otarły Oblicze moje, które zbyt mało ma dzisiaj czcicieli. A więc stosunek nasz względem Zbawiciela jest dzisiaj taki, jaki był onego bezbożnego żołdactwa, którzy, przybrawszy Go w szydercze znamiona królewskie, klękali przed Nim, a potem zadawali m u policzki i plwali na Twarz Jego. Bo czyż nie tak jest dziś u nas? Co znaczą pokłony i nazwa katolików w tych, którzy nie wierzą w Bóstwo Chrystusa, którzy bluźniąc, znieważają Go w każdej niemal rozmowie? Jak świat postępuje jawnie z widomym Zastępcą Jezusa Chrystusa, tak postępuje skrycie z Nim Samym. Tamtego pozbawiwszy władzy, nie przestaje mimo to oddawać Mu pokłonów i skrępowawszy ręce adorować, gdy tym czasem zadaje Mu policzki i rzuca nań plwocinami po wszystkich pismach, szydząc z Niego i Jego władzy. Tak samo czyni z samym Chrystusem: Oddaje Mu pokłon obłudnie, nie wierząc w Jego Bóstwo, pogardzając w duszy wszelką religiją i obrzucając Go ciągle plwocinami bluźnierstw. A więc obraz prawdziwego dzisiejszego stosunku naszego względem Zbawiciela jest taki sam, jak był w chwili męki, to jest taki, jaki nam P. Jezus zostawił na chuście Weroniki. Dziwna rzecz, że ten obraz tak długo leżał, jakby w pyle zapomnienia, nie dlatego, aby nie miał czci należytej odbierać, bo odbierał ją zawsze, ale nie odbierał takiej powszechnej, jaka Mu się słusznie należy, nie był znany i ceniony od całego świata tak, jak na to zasługuje. Widać umyślnie trzymał go Pan w cieniu zapomnienia, aż doczekał się tej pory, w której jest prawdziwym obrazem tego Oblicza, jakie w obecnej chwili Zbawiciel w sobie duchownie przedstawia.


Poznajemy z tego, że jak Zbawiciel obraz Serca swego duchowny zostawił na te ostateczne czasy, w których chciał oziębłe serca ludzkie rozgrzać swoją miłością; tak samo zostawił i ten Obraz Oblicza swego, aby ludziom przypomnieć z jednej strony miłość Swą wielką, która Go przywiodła przed 19 wiekami do takich okrutnych cierpień dla nich; z drugiej żeby im wyrzucić złość, przewrotność i zatwardziałość serca, z jaką dziś na nowo tę mękę Jego ponawiają; z trzeciej zaś, aby nas pobudzić do naśladowania Ś. Weroniki i Dobrego Łotra, i przynoszenia Mu ulgi, pociechy i wynagrodzenia za te bezbożne zniewagi, a tym sposobem uratowania ginącego świata.


o. Honorat Koźmiński ,,O Czci Wynagradzającej" str. 326-330