Ś W I Ę T E G O
F R A N C IS Z K A S A L E Z E G O
B I S K U P A G E N E W S K I E G O.
Żył około roku Pańskiego 1622.
(żywot jego był napisany przez jego synowca, Który na Biskupstwo Genewskie po nim nastąpił).
Święty Franciszek urodził się w Zamku Salezkim, dziedzicznej własności jego znakomitej rodziny, od tegoż miejsca nazwisko hrabiów Salezkich biorącej. Przed właściwym czasem wydany na świat, z tego powodu w dzieciństwie nadzwyczaj wątłego był zdrowia. Lecz o ile słabym był co do ciała, o tyle, pod okiem błogosławionej matki wychowany, od najmłodszych lat co do duszy wielkimi odznaczał się przymiotami. Doszedłszy do wieku młodzieńczego, i ukończywszy niższe szkoły w Annezyum, wyższe nauki pobierał w Paryżu, pod najbiegiejszyimi i najuczeńszymi podówczas mistrzami. Oddając się pilnie
swieckim naukom, starał się przedewszystkiem o nabycie nauki, którą Święci posiadają, i w pobożności też nadzwyczajny, uczynił postęp. Do Kommunii świętej przystępował co tydzień, nakłaniając do tego, o ile to było w jego możności, i młodych towarzyszów swoich. Wtedy już, pobudzony szczególną łaską Ducha Świętego, uczynił ślub czystości.
Pan Bóg chcąc zawczasu tę, do wysokiej świętobliwości przez Niego wybraną, dusze wypróbować, dopuścił na Franciszka ciężką pokusę. Przez czas dość długi, święty ten młodzieniec dręczony byłmyślami przywodzącemi go do rozpaczy o zbawienie. Razu pewnego modląc się gorąco przed obrazem Matki Bożej do której szczególne miał zawsze nabożeństwo, a zostając pod wpływem najsilniejszych pokus rozpaczy, postanowił: że jeśli ma być potępiony po śmierci, tedy dopokąd jeszcze żyje, będzie Boga z całego serca kochał. Akt tak heroicznej miłości, i pośrednictwo Matki przenajświętszej, do której się uciekał, w tejże chwili raz na zawsze uwolniony go od tych strasznych myśli.
Dla wyższego jeszcze wykształcenia się w naukach, z Paryża udał się do uniwersytetu w Padwie, gdzie zadziwiwszy nauczycieli niepospolitemi zdolnościami, a życiem wyższej pobożności oddanem wszystkich budując, otrzymał stopień Doktora obojga praw. Wskutek wielkiej pracy, której się oddawał w naukach, jak i nadzwyczajnych umartwień, któremi ciało trapił, zapadł tam był na ciężką chorobę, lecz Pan Bóg cudownie go z niej wyleczyć raczył. Odzyskawszy zdrowie udał się do Rzymu, ztamtąd odbył pielgrzymkę do Loretu, w której przejeżdżając przez Ankonę, od zatonięcia, które mu groziło, znowu cudem Boskim wyratowany został. W podróży tej przez pewną wielką panią do złego uczynku
namawiany, nie mogąc inaczej uchronić się od jej natarczywości, porwawszy głownię rozpaloną z kominka, nią się obronił. Powróciwszy do Salezyi, rodzinnego zamku, po usilnych naleganiach, otrzymał od ojca zezwolenie na wejście do stanu duchownego.
Wyświęcony na kapłana i zamianowany kanonikiem Katedry Genewskiej tak się wkrótce okazał gorliwym i świętobliwym sługą ołtarza, że Biskup tej dyecezyi, Granier, powierzył mu najważniejszą swojego pasterskiego urzędu missyą: wysłał go dla nawracania odszczepieńców w prowincyi Kablacińskiej (Chablais) i jej przyległych w Szwajcaryi, gdzie kacerstwo Kalwina przemożnie się rozszerzyło; święty Franciszek tego, jakkolwiek trudnego i niebezpiecznego zawodu podjął się z radością. Zaczął od miasta Tonnonu, w którem katolicy, widząc w nim wielkiej gorliwości i świętobliwości Apostoła, otoczyli go czcią powszechną; lecz z drugiej strony, kacerze niezwłocznie po jego tam przybyciu, czernili jego sławę, najbardziej charakterowi kapłana uwłaczającemi wieściami. Franciszka jednak zrazić od przedsięwziętego dzieła nie mogło, ani to nawet, iż po roku całym ciężkiej
apostolskiej pracy, najmniejszych nie widział z niej owoców. Mieszkając o milę za miastem, co dzień udawał się tam pieszo, i po odprawieniu Mszy świętej cały dzień około nawrócenia dusz zbłąkanych pracował, często wracając późno do domu, a drogą i całodzienną pracą strudzony, na polu pod drzewem noc przepędzał.
Lecz na koniec, święte usiłowania jego pożądany skutek przynosić zaczęty; coraz większą liczbę dusz pozyskiwał on Kościołowi. Wtedy kacerze spiknęli się na jego życie, i najprzód zadali mu truciznę, po której lubo od śmierci był wyratowany, już jednak, wskutek przebytej w tedy choroby, do zdrowia zupełnego nigdy nie przyszedł; a potem po dwakroć nasycali na niego zabójców, którzy w drodze mieli go zamordować. Ci wśród lasu napadłszy na niego, zdziwieni i ujęci słodyczą i miłością, z jaką się do nich odezwał, nietylko żadnej mu nie zadali szkody, lecz się niezwłocznie nawrócili.
Nakoniee raczył Bóg dobry, niezwykłym sposobem, wytrwałości naszego Świętego pobłogosławić. W niedługim potom czasie, heretycy w tak wielkiej nawracali się liczbie, iż w końcu ten wielki Apostoł, około ośmdziesięciu tysięcy dusz zbłąkanych powrócił na łono Kościoła.
Tym czasem Biskup Granier, posunąwszy się w lata, przywołał świętego Franciszka do Genewy, i zamianował go swoim Koadiutorem, a jak u nas nazywają Suffraganem. Zrazu wahał się Franciszek w przyjęciu tej godności, lecz po długich modlitwach, zbadawszy wolę Bożą, udał się do Rzymu, gdzie Papież, wiedząc już jak wielkie on w Kościele położył zasługi, zrobił go Biskupem Nikopolitańskim i Koadjutorem Genewskim. Powróciwszy do swojej dyecezyi, udał się w potrzebach kościoła Genewskiego do Paryża, gdzie rok blizko przebywając, stał się duszą i głównym doradcą we wszystkich podówczas ważniejszych sprawach, dobro i pożytek Kościoła mających na celu. Przewodniczył siostrze Maryi od Wcielenia, w reformowaniu żeńskich zakonów we Francyi; zachęcił księdza Berul do założenia, tak sławnego pózniej, Zgromadzenia Oratoryanów w Paryżu, wrócił do Genewy, nie przyjąwszy od Henryka IV wysokich godności kościelnych, dla których król ten chciał go zatrzymać we Francyi.
Przybywszy do ojczyzny, Biskupa już nie zastał przy życiu i wkrótce potem przygotowawszy się do tego długiemi rekolekcyami, w samotnem miejscu odbytemi, w roku Pańskim 1607 został Biskupem Genewskim.
Na godność tę wyniesiony, zaczął od urządzenia dworu Biskupiego na jak najskromniejszej stopie. Niewielką liczbę sług zatrzymał, i na to wybierał ludzi, bardzo pobożnych; usposabiał ich do częstego przystępowania do Sakramentów świętych; sam ich spowiadał, i rano i wieczór przewodniczył pacierzom razem z niemi odmawianym. Stół zaprowadził bardzo skromny, i nigdy sukien jedwabnych nie przywdziewał. Na zwiedzanie Decezvi wszystek niemal czas swój poświęcał. Nic go od tego powstrzymać nie mogło: ani zimna pora roku, ani okolice, w których niekiedy prawie bez posiłku i schronienia kilka dni przebywać musiał. Na tych biskupich wycieczkach swoich, wszędzie kazywał, i każdego zgłaszającego się o to sam Spowiadał. Zajął, się także najgorliwiej stanem Zakonów, w jego dyecezyi będących; wprowadził do niej kilka pobożnych Stowarzyszeń, na koniec wraz ze świętą Franciszką Szantal (de Chantal) założył Zakon żeński Nawiedzenia Matki Boskiej, znany u nas pod nazwiskiem Panien Wizytek. Do Reguły świętego Augustyna, którą im nadał, przydał własnego układu
Ustawy przedziwnej roztropności, umiarkowania i łagodności.
Pomimo tylu prac ciężkich, któremi był zawsze obarczony, święty ten Biskup pozostawił wiele pism, niebieskiej mądrości pełnych, w których wskazuje łatwą drogę nabycia najwyższej doskonałości ewangelicznej. Jednem z tych jest Droga do życia nabożnego a drugiem, nieoszacowanej, jako dzieło asceyczne, wartości: Traktat o miłości Boga.
W roku 1622 zawezwany przez wielkiego księcia sabaudzkiego do Awinionu, w przemowie jaką miał do swoich dyecezyanów pożegnał się z nim i, jakby przewidując iż już do ich nie wróci. Jakoż wkrótce potem, w mieście Lyonie, po odprawieniu Mszy świętej, w dniu świętego Jana Ewangelistv, tknięty został a popleksyą. Pomimo tego, do ostatniej chwili zachował całą przytomność umysłu, i wyrzekłszy te słowa Psalmu Dawidowego: ,,Miłosierdzia Pańskie na, wieki wyśpiewywać będę, oddał Bogu ducha roku Pańskiego 1622. Ciało jego przeniesione zostało do Annezyum, miasta jego Dyecezyi, i w kościele Panien Wizytek, tam przez niego założonych, umieszczone. Niezwłocznie grób jego wielkimi i licznymi zasłynął cudami, w skutek których Aleksander VII w poczet Świętych go wpisał.
POŻYTEK DUCHOWNY
Święty Franciszek Salezy odznaczał się szczególną dla bliźnich miłością, i nadzwyczajną w obcowaniu z każdym słodyczą, przez co tak wiele dusz Bogu pozyskał. Obrachuj się z sumieniem, czy przeciw miłości bliźniego nie wykraczasz a pamiętaj, iż Pismo Boże mówi, że: Jeśliby rzekł iż miłuje Boga, a brata swego nienawidził, kłamcą jest.
MODLITWA (Kościelna)
Boże, któryś dla zbawienia dusz, błogosławionego Franciszka, Wyznawcę Twojego i Biskupa, dla wszystkich wszystkiem uczynić raczył, daj miłościwie, abyśmy słodyczą miłości Twojej przejęci, według jego napomnień postępując, i jego zasługami wsparci, radości wiekuistej dostąpili. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa i. t. d.
Na tę intencyą Zdrowaś Marya.
Boże, któryś dla zbawienia dusz, błogosławionego Franciszka, Wyznawcę Twojego i Biskupa, dla wszystkich wszystkiem uczynić raczył, daj miłościwie, abyśmy słodyczą miłości Twojej przejęci, według jego napomnień postępując, i jego zasługami wsparci, radości wiekuistej dostąpili. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa i. t. d.
Na tę intencyą Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich Cz. I o. Prokopa kapucyna, str. 60-62