Ks. Piotr Skarga: Żywot śś. Maryusza, Marty, Audyfaksa i Abakuka



MĘCZEŃSTWO ŚŚ. MARYUSZA, MARTY, AUDYFAKSA i ABAKUKA,
wzięte z starych ksiąg męczeńskich Rzymskiego Kościoła, Pisze
o nich Reda, Uswardus i Grzegorz ś. 3 Dialog, cap.
30. Cierpieli Roku Pańskiego 214.

Z czasu Klaudyusza z Persyi, zacni a wielkiego rodu ludzie, Maryusz, który był synem Maromena hetmana perskiego i Marta córka książęcia Rusuntis; żona jego, z dwoma synami swojemi Audyfaksem i Abakukiem, poprzedawszy w Persyi imiona swoje i większą część ubogim rozdawszy, dla miłości Pana naszego Jezusa, w którego byli nowo uwierzyli, ubóstwa jego naśladując, na wieczne się pielgrzymstwo i posługi Męczenników śś. w Rzymie cierpiących udali. I przysli do Rzymu, aby groby Apostołów i innych pobitych Męczenników nawiedzali, a żywych dla Imienia Chrystusowego osadzonych w ciemnicach więźniów, majętnością swoją i pracą (chociaż z niebezpieczeństwem) opatrowali. Gdy przyszli do więzienia za Tybrem na zamek, naleźli tam ś. Kwiryna, który już był wielkie męki ucierpiał dla Pana Jezusa, i innych nie mało chrześcian o to Imię tylko osadzonych; i umywając im nogi a opatrując potrzeby ich, płakali nad nimi, o modlitwę ich za sobą prosząc. Taka była chęć i miłość wielka tych ludzi ku Bogu, iż jakoby na samego Chrystusa patrząc, tak braci i członkom jego usługowali. Gdy potem Klaudyusz dekret uczynił na chrześciany, aby tych, którzy byli dla wiary ś. powiązani, albo na robotę i niewolę potępieni, tracono; tedy 262 chrześcian, którzy robili około piasku, w pętach wywiedziono na plac, i tam je, czyniąc ludziom widoki i igrzyska, źołnierzom rozstrzelać kazał Klaudyusz. Tak się ci stali, (jak mówi Apostoł) pozorem światu i hańbą, iż z ich zdrowia i krwi niewinnej żarty sobie niewierni poganie czynili; stali się jak owce wiedz one na zabicie, aby wiecznej chwały uczestnicy z Chrystusem byli.

Około tych pogrzebu wiele pracy podjęli, ten ś. Maryusz z żoną i synami i wielki nakład uczynili. Pogrzebli też jednego zacnego rotmistrza Klaudyuszowego, na imię Blasta i Jana, mistrza jego w wierze. O czem gdy się Klaudyusz dowiedział, kazał ich szukać, ale na ten czas, iż tajemnie czynili, naleźć ich nie możono. Dowiedzieli się potem, iż ś. Kwiryna w nocy zabito i wrzucono w Tyber, tedy także z pilnością nalezione ciało jego pogrzebli z pastorem kapłanem . W nocy około pogrzebów tych chodząc, usłyszeli śpiewanie chrześciańskie w jednej gospodzie, gdzie się był biskup Kalikstus z chrześcianami zamknął; do nich wszedłszy wielką pociechę z społeczności onej chwały Bożej odnieśli. I na inne dla Chrystusa prace i męki spoinie się posilając gotowali.

Pojmano potem te święte Chrystusowe sługi, to jest Maryusza z żoną i synami. A gdy byli stawieni przed cesarza, rozumiejąc, iż wiele pieniędzy mają, spytał ich: Skądeście? Rzekł Audyfaks starszy syn: Z Persyi. Jakiegoście urodzenia, a pocoście tu do Rzymu przyszli?  Oni mu odpowiedzieli: Urodzeniaśmy, jako Bóg wie, zacnego: tośmy przyszli dla czynienia modlitwy u nóg Apostolskich, bośmy tego pragnęli. Spyta ich Klaudyusz: Czemuście odstąpili ojco ojcowskiej wiary i bogów swoich, umarłegoście sobie za Boga ubrali? Oni rzekli: Jesteśmy słudzy Chrystusowi. Spyta ich: Macie li jaką majętność albo pieniądze, a gdzieście to zostawili? Powiedzieli: Daliśmy je temu, który ich nam nam dały czas użyczył, to jest Panu naszemu Jezusowi. Co usłyszawszy Klaudyusz, bawić się z nimi dalej nie  chciał, ale polecił Muscyanowi staroście, mówiąc: Jeśli nie będą ofiarować bogom, a swego nie przestaną, każ ich rozmaicie męczyć. Tedy Muscyan widząc stateczność ich, kazał ich pier wiej kij mi bić.

A Marta i męża i synów upominała, aby cierpliwemi byli aż do końca, a nie żałowali doczesnego zdrowia za on wieczny żywot, do którego przez krótkie męki wnijść mieli. Pomnijcie, powiada, synowie moi mili, co za nas Zbawiciel nasz cierpiał, a jaką nam ciasną tę drogę i krzyża noszenie przykładem i nauką zostawił. Jam was porodziła, według Ducha Chrystusowi urodzonych do końca dochowam, a jemu wiernym i będziecie, moje się wesele w was wypełni i boleści, którem dla was podjęła, dobrze mi się nagrodzą. Krótki ten wiek świata tego, który tracimy, i małe te męki, które cierpiemy, do wielkiego nas wesela i nieprzeżytych rozkoszy przywiodą. Temi i innemi słowami i synów i męża białogłowa namawiała, przed której oczyma pierwiej synów, potem męża kij mi zbiwszy,
na palach powrozami ciągnąć i żelaznemi blachami palić i grzebieniami srogiemi ciało ich targać i po nim jako brozdy czynić okrutnik rozkazał. A ona ich krwią oczy sobie i członki pomazowała. A potem też toż i sama cierpiała. W tem wszystkiem nic się nie zmieniło serce ich, ale w onych okrutnych mękach chwalili P. Jezusa, iż ich między sługam i swoimi poczytać raczył, a męki swej uczestnikami uczynił. Tedy na ostatek on okrutny starosta ucinać obie ręce wszystkim czterem rozkazał, które gdy im odcięte były, każdemu swoje na szyję zawieszono, a wodzono je po Rzymie z takiem woźnego wołaniem: Że bluźnicie bogów, za to was karzą! Tę sromotę i wielką boleść skromnie znosiło ś. ono gniazdo, a żadnej odmiany po sobie nie dawało znać. Jeden drugiego dobremi słowami posilał, a zwłaszcza miła matka i żona. Tedy je wywieść na drogę Kornelię i na miejscu Kymphas, Katabassy nazwanego, pościnać kazano. Których ciała białogłowa jedna Felicytas na poły spalone pobrawszy, uczciwie na roli swojej pogrzebała, na cześć i chwałę Bogu nieśmiertelnemu, Amen.

O dziwna i mężna ku synom tej matki miłość! Dopiero się być matką zna i z swego płodu radość ma, gdy dzieci Bogu do Nieba, a nie światu na ziemi, rodzi, gdy na ich męki i śmierć dla Chrystusa patrzy. Czemu im zostać i uchodzić nie kazała? Bo ich według Boga, nie według świata miłowała. Fałszywa miłość doczesna, krótka jest, a prędko przyjaciela odmienia. Ale prawa, w Bogu gdy się tu pocznie, w Niebie bez końca zostaje. Jeśli się w przyjacielu, w synie i w córce kochasz, a jego miłujesz, także miłuj, jakobyś z nim wiecznie w radości niebieskiej używać miłości w Bogu i kochania mógł. Ale na to rodzice nie zważają miłując fałszywą a świecką miłością dzieci swoje, duszę ich tracą i do piekła prowadzą, gdzie z nich wieczny smutek i żałość mieć będą. A wielkie rzeczy w tych miłych nowo nawróconych chrześcianach żywa wiara miłością Chrystusową gorejąca czyniła; porzuciła imiona wielkie i majętności, wzgardziła urodzenia zacnością, poniżyła się do nóg i posług członków Chrystusowych, rękę hojną na jałmużnę wyciągnęła, nakoniec Krzyża i udręczenia Chrystusa tak daleko szukając, z Persyi aż do Rzymu biegła, dziatki (najmilszą rzecz na świecie), na toż męczeństwo niosła a zdrowie i żywot rada za Pana swego wyznanie i sławę położyła. Toć jest wiara wielka, która tak wielkie rzeczy uczyni!


Ks. Piotr Skarga ,,Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień T.I", str. 62-64