A. Usunięcie zamętu. Odwoływanie się do powyższej zasady likwiduje mętlik nietrafnych zarzutów przeciw zasadzie utraty stanowiska wysuwanych przez obóz R&R. (Dla zorientowania się ile ich jest, polecam mój artykuł Sedevacantism and Mr. Ferrara’s Cardboard Pope – i owszem, pan Ferrara to kolejny prawnik...). Już nie trzeba będzie po raz n-ty odpowiadać na argumenty obozu R&R, takie jak:
1. Stolica Piotrowa nie może być przez nikogo sądzona. (Odpowiedź: "Jako heretyk, Bergoglio tak naprawdę nigdy nie objął «Stolicy Piotrowej», a więc nikt jej «nie osądza»").
2. Tylko sobór może orzec, że papież popadł w herezję. ("Jako heretyk, to przede wszystkim Bergoglio nigdy nie był papieżem").
3. Stosowne reguły procesowe wymagają udzielenia papieżowi sposobności ustosunkowania się do zarzutów. ("Jako heretyk, to przede wszystkim Bergoglio nigdy nie był papieżem").
4. Kardynałowie muszą udzielić papieżowi dwu kanonicznych ostrzeżeń zanim utraci urząd. ("Jako heretyk, to przede wszystkim Bergoglio nigdy nie był papieżem").
5. Suarez i Kajetan są zdania, że papież nie traci swego urzędu do czasu aż Kościół jakoś nie zawyrokuje, że tak się stało. ("Jako heretyk, to przede wszystkim Bergoglio nigdy nie objął tego urzędu").
6. Honoriusz, Jan XXII i inni papieże "popadli w herezję", ale nie uważano by utracili swój urząd. ("Przyjmując nawet, że «popadli w herezję», to w przeciwieństwie do Bergoglio w chwili wyboru nie byli heretykami").
7. Ustawodawstwo Piusa XII dotyczące konklawe umożliwia ważny wybór na papieża osoby, nawet jeśli ciążyła na niej ekskomunika albo inna przeszkoda "kanoniczna". ("Herezja nie jest przeszkodą prawa kanonicznego lecz prawa Boskiego").
Bach! W świetle zasady wyłożonej w powyższym rozdziale, wszystkie te fałszywe zarzuty znikają.
B. Skupienie się na GRZECHU Herezji. Dotychczas, obóz R&R wykorzystując argumentację Michaela Daviesa, podkreślał, że nikt, a zwłaszcza papież, nie może być uważany za heretyka, jeśli nie będą skrupulatnie zastosowane wszystkie zasady i przepisy proceduralne kodeksu prawa kanonicznego dotyczące przestępstwa herezji. A zatem, muszą być oficjalne ostrzeżenia, oskarżony musi mieć możliwość obrony, jakiś trybunał musi zostać zwołany, wszystkie przewidziane prawem kanonicznym usprawiedliwiające przyczyny muszą być uważnie rozpatrzone, itp.
Ale zauważmy: cytowani w rozdziale III kanoniści jednoznacznie stwierdzają, że to prawo Boskie uniemożliwia ważny wybór publicznego heretyka. To oznacza, że grzech herezji jest wystarczający by udaremnić komuś zostanie prawdziwym papieżem. Nie ma wymogu, aby najpierw prawo kościelne orzekło zaistnienie kanonicznego przestępstwa herezji zanim przeszkoda będzie mieć zastosowanie.
W wypadku herezji, ostrzeżenia i cała żmudna procedura kanoniczna wchodzi w grę tylko w kontekście przestępstwa. Nie są one wymagane jako warunek popełniania grzechu herezji przeciw prawu Boskiemu. Kanonista Michel przeprowadza tu wyraźne rozróżnienie:
"Uporczywość niekoniecznie obejmuje długotrwałą zatwardziałość heretyka i upomnienia Kościoła. Warunek zaistnienia dla grzechu herezji to jedno; warunek dla zaistnienia kanonicznego przestępstwa herezji, karalnej przez prawo kanoniczne, to co innego" (Michel, "Hérésie", w DTC, 6, 2222)
Jeśli spełnienie wszystkich kanonicznych kryteriów byłoby wymagane, pewne jest, że Wernz-Vidal, Coronata, Badius, Cocchi i Sipos musieliby nam to wyraźnie powiedzieć w cytowanych powyżej fragmentach uściślając słowo "heretyk" precyzyjnymi kanonicznymi terminami używanymi wobec kogoś formalnie oskarżonego o takie kanoniczne przestępstwo. Zamiast tego, po prostu użyli słowa heretyk.
C. Zarzuty w rodzaju "domyślny papież". Obóz R&R pokonany przez niepodważalną ogólną zasadę, która prowadzi do logicznego wniosku, niewątpliwie będzie nadal wysuwać wytarte zarzuty typu "domyślny papież", dając tym do zrozumienia, że mogą one jakoś domyślnie zmienić heretyka w prawdziwego papieża. "Kościół musi mieć papieża, a czy mamy kogoś innego?". Oto najczęściej spotykane zastrzeżenia, wraz z odpowiedziami, opartymi na naukach różnych przedsoborowych teologów:
1. Sobór Watykański I nauczał, że św. Piotr będzie miał "wiecznych następców" w prymacie. Odpowiedź: Sformułowanie "wieczni następcy" oznacza, że urząd Prymatu jest wieczny – nieograniczony do Piotra, lecz jest "władzą, która będzie wiecznie trwać do końca świata" (Salaverri, De Ecclesia, 1, 385).
2. Długi wakat zmieniłby naturę Kościoła. Monarchiczna natura Kościoła "nie chroni Kościoła, na krótki okres po śmierci papieża, czy nawet na wiele lat, od bycia pozbawionym swojej głowy (vel etiam per plures annos capite suo destituta manet). Również w takiej sytuacji jego monarchiczna forma pozostaje nienaruszona... Jednakowoż, nieprzerwana, fizyczna obecność osoby, głowy (perennitas autem physica personis principis), nie jest tak ściśle niezbędna" (Dorsch, De Ecclesia, 2, 196-197).
3. Jak może Kościół pewnego dnia mieć znowu prawdziwego papieża? Istnieją w tej kwestii różne teorie: bezpośrednia Boska interwencja, teza materialno/formalna i niedoskonały sobór powszechny, z których tę ostatnią głosił teolog Kajetan (De comparatione 13, 742, 745).
4. Sedewakantyzm niszczy widzialność Kościoła. Nie istnieje nic, co mogłoby zapobiec zredukowaniu Kościoła do małej garstki wiernych ("Wszakże gdy przyjdzie Syn Człowieczy, czy znajdzie wiarę na ziemi?" – Łk. 18, 8). Ponadto, tenże cel widzialności – Kościół jako "filar i utwierdzenie prawdy dla narodów" – został pokonany przez herezje w posoborowej organizacji.
5. Powszechna akceptacja posoborowych papieży potwierdza, że są prawdziwymi papieżami. Argument "błędnego koła": Heretycy, którzy są poza Kościołem, uznają za głowę Kościoła innego heretyka, który również jest poza Kościołem. No cóż, ciekawe jak można sobie z tym poradzić! A poza tym, sedewakantyści odrzucają posoborowych papieży. A my to byle co? A więc akceptacja zdecydowanie nie jest powszechna.
6. To niemożliwe żeby tylu katolików mogło się mylić, a tylko sedewakantyści mieli rację. "Wydaje się, że nie ma żadnego powodu, aby fałszywy Kościół nie mógł się stać powszechnym i to nawet w jeszcze większym zakresie niż jeden, prawdziwy [Kościół], a przynajmniej na pewien okres czasu" (Berry, Church of Christ, 155).
Przyjrzyjmy się jeszcze raz dokładnie każdemu z zarzutów. Żaden z nich nawet nie odnosi się – a tym bardziej nie obala – podstawowej zasady sedewakantystycznej tezy: Publiczny heretyk, który nie ma wiary św. Piotra nie może – na mocy prawa Boskiego – otrzymać autorytetu władzy św. Piotra.
Źródło: https://www.ultramontes.pl/bergoglio_nie_ma_nic_do_stracenia.htm