Ks. Piotr Skarga: Św. Katarzyna, Dziewica i Męczennica


25. Listopada.

Żywot św. Chrystusowej Dziewicy i Męczenniczki

Katarzyny,

pisany od Symeona Metafrasta, i innych wielu.


Maxencyusz niezbożny, siedząc na państwie rzymskiem, a będąc w Alexandryi, uczynił wyrok, aby każdy chęć swoję ku bogom pokazując, ofiary im czynił; a ktoby jeno mógł na uczczenie ich do Alexandryi na taki a taki dzień przybyć, aby się śpieszył, a nabożeństwo swoje i życzliwość ku chwaleniu bogów oświadczył. Na ono rozkazanie wielkie tłumy ludzi z wołami i żywem bydłem do Alexandryi przyszły, tak iż miasto było im ciasne, a od ryków bydła uszy drętwiały, i od swądu palenia mięsa rozmaitego na ofiary bałwochwalskie, powietrze się samo zarażało. Z czego uradowany Maxencyusz, sam do balwochwalstwa z liczbą niezliczoną idąc, pokłony tam i ofiary one czynił. Była w Alexandryi białogłowa jedna imieniem Katarzyna, laty młoda, urodą bardzo śliczna, krwią z królów idącą zacna, a na rozumie we wszystkich pogańskich naukach wyćwiczona; a to, co ją bardzo i nadewszystko zaleca, z wielą służebnic w Alexandryi w pałacach królewskich mieszkając, a w Chrystusa samego mocno wierząc, jego sobie za oblubieńca obrała; którego nadewszystko miłując, jemu czystość duszy swej i ciała zachowywała.

Ta gdy o onym zjeździe i święcie bałwochwalskiem usłyszała, uważając, jako wiele dusz ginie, żarliwością Bożą o krzywdę tego, którem u cześć od jego stworzenia ginęła, a czartom się oddawała, wzruszona, wziąwszy z sobą sługi niektóre, szła do kościoła, w którym się cesarz na onych zabobonach bawił; i obróciła na się oczy ludu wszystkiego, i opowiedzieć się cesarzowi kazała, mieniąc, iż sprawę pilną do niego ma. Której gdy tyran przyjść kazał, takie mu kazanie uczyniła: — Przystało tobie cesarzu, który tak wysokie miejsce masz i innymi rządzisz, o tych błędach wiedzieć, a ludzi śmiertelnych za boga nie mieć, ani w tem głupiego mniemania pogańskiego naśladować. Przynajmniej swoim prorokom i nauczycielom pogańskim, między którymi jest Dyodor, wiarę dajcie, który świadczy, iż ci i których lud za bogi chwali, ludźmi byli, a iż dla niektórych dobrodziejstw, które ludziom pokazowali, ludzie im stawiali słupy ich i obrazy, które sobie za czasem, z głupstwa i niewiadomości za bogi wzięli. Co też i Plutarch wasz świadczy. Tymże wierz cesarzu, a tak wiele ludzi na wieczne zatracenie nie prowadź, bo za nie nieskończoną męką i śmiercią karany będziesz. Raczej znaj jednego prawdziwego Boga, któryć to państwo i ten żywot dał, który będąc wiecznym i nieśmiertelnym Bogiem, dla nas stał się człowiekiem i krzyż z śmiercią podjął, aby nas od śmierci wybawił, który pokutujących łaskawie przyjmuje i zbawienie im daje.

Słysząc to Maxencyusz, zdumiały bardzo długo w zapamiętaniu zostawał, i nie wiedział co jej odpowiedzieć; aż ku sobie przyszedłszy, rzekł: — Niech teraz odprawimy ofiary, a potem cię słuchać o tem będziemy. I skończywszy zabobony one, przyzwał pannę do siebie, pytając: — Ktoś jest i czego chcesz? A ona rzekła: Izali nie wiesz cesarzu, iżem jest córka cesarza, który był przed tobą, a imię mam Katarzyna, i jestem w naukach ćwiczona, które ja sobie za nic ważąc, w samym się Chrystusie moim nieśmiertelnym małżonku kocham, w tym, który przez Proroka rzekł: Zgubię mądrość mędrców, a rozumy rozumnych odrzucę (Iz. 29). Patrząc na nią cesarz, a ledwie wierząc, aby się taka na ziemi urodziła, jakoby n a jaką boginią patrzył, iż tak w oczach jego wdzięczną i dziwną zostawała; i mówić z nią o światowości, a chwalić wielce urodę jej począł; ona powiedziała: — Ci czarci, które wy za bogi
i macie, tak was zwodzą, iż was tylko do i niewstydów i sprośności pobudzają; ja jakamkolwiek jest, wiem, iżem jest proch i błoto, z którego Bóg taki obraz, jaki widzisz, uczynił. I stądbyś się jego mocy i mądrości takiego Stwórcy dziwować miał, iż z błota a ziemi, taką piękność uczynić umie. Cesarz jej mówił: — Nie złorzecz bogom moim, bo i oni są, i chwałę mają nieśmiertelną. Ona rzekła: — Byś chciał upór i błąd ten złożyć z siebie, poznałbyś prawego Boga, wiecznego i nieśmiertelnego, którego samo imię wymówione, i krzyż na powietrzu uczyniony, bogi twoje straszy, iż uciekać muszą. Czego, jeżeli chcesz, doznać samą rzeczą możesz.

Widząc cesarz naukę i mądrość wielką, nie śmiał się z nią dalej wdawać, bojąc się, aby Jej mądrością zwyciężony, do sromoty i zelżywości nie przyszedł. Kazał ją tedy na straży mieć, a sam prędko listami swemi przyzwał ze wszystkiego państwa swego mędrców, krasomówców i filozofów, oznajmując im o jednej pannie bardzo mądrej, która bogi gani; wielkie im zapłaty i czci obiecując, jeśliby ją gadaniem przekonali. I zjechało się wyborniejszych i osobliwszych w nauce ludzi do niego mężów 50, których przestrzegał Maxencyusz, aby niewieście wstydu i sromoty sobie czynić nie dali, a jej lekceważnie ważyli. A jeden z nich najprzedniejszy rzekł: — Nie bój się cesarzu, może być ostrego rozumu ta panna, ale jako niewiasta, w nauce, zwłaszcza w retoryce, nie może być doskonała; niech jeno stanie, przelęknąć się zaraz musi.

Kazał tedy stanąć Katarzynie i z onymi filozofami gadać. I rzekł jej on hardy i przedni filozof: Tyś to jest, która bogi nasze niewstydliwie hańbisz? A panna skromnie rzekła: — Jam jest, ale nie wstydliwie, jeno prawdziwie i skromnie mówię to, iż bogowie wasi nic nie są. A on rzekł: Gdyż wielcy poetowie za bogi mają, co ty za mądrość sobie przywłaszczasz, iż się im sprzeciwić śmiesz? A panna powiedziała: Ta mądrość którą mam, jest to dar Boga tego, który jest samą mądrością i żywotem; którego przykazanie chować, a w bojaźni żyć jego, początek jest mądrości. Mądrość zaś wasza około bogów waszych, śmiechu jest godna i hańby. Powiedz mi, którymi się poetami szczycisz? A gdy jej filozof wyliczył wiele poetów, którzy bogi chwalą, a żaden Chrystusa ukrzyżowanego nie wspomina, Panna na to odpowiedziała: Ci poetowie wasi, tym że bogom przypisują matactwo, chytrość, zdrady, cudzołóstwa, nierozum, omylność; izali to bogom przystoi, co ludziom rozumnym i cnotliwym nie przystoi? Co mówisz, aby żaden z waszych poetów o Chrystusie nie świadczył, słuchaj waszych Sybill, i co przez nie wasz Apollo mówi. Jednej te są słowa: Przyjdzie jeden na tę ziemię i bez grzechu stanie się człowiekiem, a bóstwem swoim skazy wrzodów niezleczonych naprawi; którego z zazdrości lud niewierny, na drzewie wysoko zawiesi, jakoby śmierci godnego."

Widzisz, jako wasz Apollo, zapomniawszy zwyczaju swego, tak jasną prawdę, choć nierad, powiedział, i dalej mówi przez Sybilę: „Jeden mię ściska niebieski, który jest światłość trojaka świecąca, a Bóg cierpiąc, Bóstwo jego nie cierpiało; bo oboje jemu służy, że i w ciele śmiertelnem jest, i skazie niepodległym. On Bóg, jest mąż wszystko cierpiąc między ludźmi, krzyż, pohańbienie i pogrzeb; który i z oczu swoich cieple łzy wypuszczał, i 5000 chlebem nakarmił, wola jego, jest moc Boska. Chrystus jest Bóg mój, który na drzewie rozciągniony jest; który umarł, i z pogrzebu w niebo podniesiony jest“. Te słowa mówi Apollo bóg twój, o filozofie! Obaczże, iż Chrystus ma świadectwo u waszych Sybilla słuchaj, jako się to ziściło. I opowiedziała Katarzyna o upadku rodzaju ludzkiego, i o naprawie jego, a o żywocie, cudach i śmierci Boga naszego Jezusa Chrystusa, i o powinności wiary w niego, a naśladowania jego.

Na to filozof, gdy mówić przestała, zamilkł, i zdumiały, żadnego słowa nie przerzekł. Cesarz zaś upominał drugich, aby z nią onę stoczyli w gadaniu wojnę; lecz wszyscy głośno rzekli: — Próżno cesarzu gadać będziemy, gdyż przedniejszy między nami i odporu jej mądrości i prawdzie dać nie może; my się kusić o rzeczy niepodobne nie będziemy, bo trudno przeciw tej prawdzie, którą słyszymy, mówić. A Maxencyusz rozjadły, kazał wielki ogień zgotować, aby w nim wszyscy oni filozofowie spaleni byli; co oni słysząc, upadli do nóg Katarzyny, prosząc odpuszczenia w tem, co przeciw Chrystusowi Bogu prawemu mówili, a żądając chrztu św. i zjednoczenia z wiernymi. Wielce uweselona Katarzyna, chwaliła je, i cieszyła, a do śmierci onej wielką im myśl czyniła, nauczając ich, iż im ogień on miasto chrztu być miał, a iż za śmierć doczesną żywot zaraz bez końca odnieść mieli. I kładąc krzyż św. na każdego z nich, Bogu je polecała, i na męczeńską onę koronę posilała, tak iż z ochotą się sami w on ogień kwapili, w którym dusze oczyszczone mając, niebieskiej zapłaty dostali. Ciała ich wierni niezgorzałe, owszem bez żadnej szkody znaleźli i przystojnie pogrzebli; oną śmiercią, i cudem na ciałach ich, wiele się pogaństwa do Chrystusa obróciło. 

Widząc Maxencyusz, iż Katarzyny gadaniem przekonać nikt nie mógł, obrócił się do prośby i obietnic, mówiąc: Jeżeli uczcisz bogi moje, państwo z tobą rozdzielę. A ona mówiła: Nie miej nadziei żadnej o mnie, aby mię co odmienić miało, chrześcijanka jestem, i Oblubienica Chrystusowa, jego sobie mam za najdroższą na świecie rzecz, jem u dziewictwo moje poświęciłam. A cesarz rzekł: — Tedyć będę musiał kazać to twoje tak piękne jako purpura ciało drapać i męczyć; ranna rzekła: Czyń, co chcesz, to ciało drapać będziesz, które się też samo rozsypie, a przez te męki zjednasz mi wielką zapłatę, i na dworze twoim wiele ich w Chrystusa uwierzy, a z nimi do onej niebieskiej komnaty pójdę. Tedy ją żyłami wołowemi, i biczami okrutnie przez dwie godziny siec kazał. Płynęła krew zewsząd, lud płakał, a panna jakoby kamienne ciało miała, nic się na sercu nie mieniła, ochotnie one męki na płci i słabości niewieściej odnosząc. Potem ją do więzienia na dni 12 dał, i głodem morzyć kazał, myśląc, jakieby jeszcze męczeństwo zadawać jej mógł.

A żona cesarska Augusta, słysząc o świętej Katarzynie, i w sercu ją miłując, a już w tego Chrystusa, którem u ona świadectwo dawała, tajemnie wierząc, pragnęła bardzo rozmowy jej, do której dla bojaźni i zakazania srogiego męża swego cesarza przyjść I nie mogła. I gdy się Portiryuszowi hetmanowi myśli swoich zwierzyła, obiecał ją do; Katarzyny wprowadzić; i przydarowawszy straż, w wieczór ją, swe żołnierze przy sobie: nie mając, do onego więzienia, w którem siedziała panienka; wprowadził. Jaka tam radość, jakie pocieszne rozmowy były, gdy się jej cesarzowa napatrzeć, i kazaniem jej o Chrystusie, wzgardzie świata tego, i dobrach onych wiecznych, ugasić nie mogła trudno to wypisać. Mówiła jaw nie cesarzowa: Nie żal mi z tobą, sługo Boża, nietylko tego państwa, ale i zdrowia dla tego Chrystusa, którego sławisz, odstąpić. A Katarzyna jej oznajmiła duchem prorockim, jako, za Chrystusa trzeciego dnia żywot położy, ja wielkie w niebie panowanie, nigdy do tego upadającego nieprzyrównane, odniesie. Ona zaś rzekła: — Bardzom jest bojaźliwa, a cesarz jest okrutny i srogi. Lecz jej Katarzyna mówiła: Nie bój się! Chrystus wszystkie bojaźni odpędzi, a ciało jeśli co trochę ucierpi, dobrze się to i wiecznie nadgrodzi. W tem też Porliryusz, wzruszony na sercu, i do Chrystusa skłonny, rzekł: Co mi da Chrystus, gdy ja w niego uwierzę, i jemu I już służyć będę? Pytała go panna, jeśli ksiąg chrześcijańskich nie czytał? On rzekł: Bawiłem się wojenną zabawą od młodości, o temem się nie pytał. I opowiadała mu panienka św. sławę, i państwo, a dobra one wieczne, które są zgotowane Chrystusa chwalącym, których oko nie oglądało, i język wielkości ich wymówić nie może. 

Z czego Porfiryusz radość i śmiałość biorąc, nietylko sam ale i 200 żołnierzów jego w Chrystusa uwierzył. I wyszli z cesarzową żegnając panienkę, tak zapaleni miłością Boga swego, iż im żadna śmierć straszna być dla niego nie miała. Przez one 12 dni Chrystus oblubienicę swoję karmił przez jednę gołębicę, i sam się jej w widzeniu ukazawszy, tak jako znosić mogła onę potwierdzał, i siłą napełnił serce jej, aby się nie bała.

Potem na drugi sąd wywiedziona jest: i widzieli wszyscy twarz jej, ochotną i wielką wdzięczność mającą, a nic głodem onym niezmienioną. Przekładał jej cesarz gładkiemi słowami panowanie i rozkoszy, mówiąc: Ze mną rozkazować światu będziesz, nie chciej takiej piękności swej gubić. Lecz ona mówiła: — Uroda, którą widzisz, ziemią jest, proch, i z czasem się mieni, a odchodzi jak o kwiat więdniejąc; dobra zaś one, które Chrystus statecznym i cierpliwym obiecał, trwają na wieki. W tem jeden starosta zwany Chursasaden poradził cesarzowi, mówiąc: —- Każ uczynić cztery koła z straszliwemi żelazami, i ostremi mieczykami i nożami, które w oczach jej obracać każemy; tedy się ich przelęknie, i na to, co ty chcesz, przyzwoli, albo więc tak zginie. Podobało się to okrutnikowi, i kazał do trzeciego dnia jeszcze pannie w więzieniu być. Z gotowano one kola, i wywiedzioną pannę niemi straszono, obracając je w oczach jej; ale gdy się przestraszyć nie dała, uwiązali ją na onych kołach, i już je obracać, a pannę na wiele części rozsiekać i roztargać mieli. A w tem Anioł Boży przyszedł i rozwiązał Katarzynę, koła one tak potłukł i skruszył, iż lecąc z nich drzewa i żelaza, wiele pogaństwa pobiły. Krzyknął lud wszystek: Wielki jest Bóg chrześcijański! Stała panna nic nieobrażona, wstydził się okrutnik, a przecię nic nie upamiętany, inne męki pannie gotować kazał.

W tem też żona jego Augusta, cudami onemi, i niewinnością panny bardzo się wzruszywszy, a swego niebezpieczeństwa zapomniawszy, przybiegła do cesarza, i wołała na niego, mówiąc: — Puść wolno sługę Bożą, której oto koła i te żelaza obrazić nie mogły; bardzo szalejesz, że przeciw Bogu żywemu walczysz! Rozgniewany cesarz, iż i domowych przeciwnych sobie miał, zapomniawszy Katarzyny,  jad swój na żonę obrócił; i kazał skrzynię jednę wielką przynieść, a piersi żony swej wiekiem do onej skrzyni przycisnąć, i tak ją długo włóczyć, aż jej się piersi niewieście urwały; na koniec ściąć szyję jej rozkazał. Wszystko skromnie cierpiąc, i do Chrystusa wzdychając, ona niewiasta tak zacna, gdy szyję swoję pod miecz niosła, wołała na Katarzynę, aby się za nią modliła. A ona jej mówiła: Idź w pokoju, wiecznie z Chrystusem królować będziesz. I ścięta jest dwudziestego trzeciego dnia listopada.

Na której śmierć patrząc on Porfiryusz, który ją do Katarzyny wprowadził, niewieściem się męstwem wzbudził, i nie chcąc krzywdy czynić płci swojej, aby nad nie wiasty bojaźliwszym się być nie pokazał,
I upomniawszy swoich żołnierzów, i w miłości ich Chrystusowej statecznych poznawszy, stanął przed cesarzem, mówiąc: Jam też chrześcijanin, i wszyscy ci, których widzisz. Na to się przeląkł okrutnik, i zawołał: Jużem zginął, gdy Porfiryusza męża dziwnego tracę; i rzekł do żołnierzów: Izali i wy bogami gardzicie? A Porfiryusz odpowiedział; Ja jako głowa za nie odpowiadać będę, zemną o tem mów. I nie dopuszczając mu nic mówić, zaraz wszystkich na gardło potępił, którzy wzięli koronę wyznania swego, wszyscy aż do jednego. 

Jeszcze raz mówił z św. Katarzyną, ale widząc nieodmienny statek jej, osądził ją na śmierć. Szła z nią wielka zgraja ludzi, a z nich wiele zwłaszcza niewiast przedniejszych płakało nad nią; ona zaś nieustraszoną twarzą, wszystkim się ku podziwieniu stawiąc, nim szyję podała, taką modlitwę uczyniła: Panie -Jezu Chryste, Boże mój, dziękuję tobie, iżeś postawił na mocnej skale nogi moje i sprawowałeś ścieżki moje; proszę, ściągnij ręce twoje, które na krzyżu dla mnie zranione są, a weź duszę, którąm
ja tobie poświęciła, i na wyznanie twoje wydała. Pomnij, iżeśrny krew i ciało; a tego, czegom się z nieświadomości przeciw woli twej dopuściła, niechaj nie wnoszą na nieodpuszczony i straszliwy sąd twój ci którzy rzeczy nasze przetrząsać będą. Krwią i tą, którą wylewam, we krwi twej już obmyj grzechy moje, a ciała mego dla ciebie zdrapanego, niech nie widzą nieprzyjaciele twoi. Wejrzyj z wysokości Panie, na ten lud stojący, a daj im światłość wiadomości twojej; którzy też dla mnie wzywają Imienia twego świętego, daj im pożyteczne potrzeby ich, aby we wszystkiem chwalebne zostawało Imię twoje na wieki. Tak się modliwszy, kazała czynić sługom to, co im zlecono. I ścięta jest, a z szyi jej cudownie mleko wypłynęło, ciało jej wzięte od Aniołów, i na górę Synai zaniesione, gdzie rękoma ich pogrzebione jest; na cześć Jezusa Chrystusa, który z Ojcem i z Duchem św. jeden jest Bóg królujący na wieki wieków, Amen.

O b r o k   d u c h o w n y.

Acz św. Paweł Apostoł białej płci milczenie rozkazuje (1. Tym. 2), jednak są te czasy, kiedy się i białymgłowom milczeć około Chrystusowej nauki nie godzi, a w potrzebie takiej, jaka tu była, dla wielu dusz zbawienia, i onego srogiego balwochalstwa ukarania. Gdyż i Panny śmiałość taką od Ducha św. brały, na gromienie panów niezbożnych, i tyranów. Gdy je żarliwość ona która serca ich paliła, tak wzruszała, że wytrwać takiej krzywdy Boskiej, i utraty dusz ludzkich nie mogły, zwłaszcza gdy na mężczyznach schodziło, dawał Pan Bóg tak mężne serce, i mądry rozum białej słabej płci, iż i hardych potężnie słowy Ducha św. karała, i mądrych filozofów przegadała, i na podporę rzeczy swej nieznośne męki wytrwała.

Acz też nauki białymgłowom nie służą, więcej modlitwa i robota, jednak w pańskich dostatecznych domach, dla uwiarowania się próżnowania, gdzie skłonność i dowcip przyrodzony przystąpi, zabawiać się czasem mogą jaką nauką, nie dla próżności i chwały świeckiej ale na pomnożenie nabożeństwa i większej światłości w rzeczach Boskich zbawiennych. Tak królowa Sabba (3 Król 10). z daleka przyjechała słuchać mądrości Salomonowej, i uczyć się od niego; którą iż chwali Pan nasz Zbawiciel (Mat. 12), może być taki! jstan, taki dowcip, i czas taki, że się pożytecznie białagłowa, zwłaszcza panienka, około  nauk zabawi ku chwale Bożej. Wszakże pospolicie tylko sama dla siebie, nie iżby drugich nauczać miała. Choć też czytamy w Pi-śmie św. iż były niektóre prorokinie, których i ludzie słuchali: jako Debora (Sędź. 5), której w Piśmie św. pienie i chwała Bogu za zwycięstwo opisana jest; i Anny matki Samuelowej mądre słowa nam w Piśmie św. zostały (1. Król. 2). Jednak iż to jest rzecz rzadkiego powołania Boskiego, więcej przystoi  każdej białejgłowie milczenie, nabożeństwo, ręczna robota, i zabawa domowa, jako mędrzec dobrą a uczciwą bialągłowę opisuje: Lnu i wełny, prawi, szukała, a robiła radą ręki swojej, i stała się jako okręt kupiecki z daleka chleb nosząc. Rano w stała, i rozdała obrok domownikom swoim , a pokarmy dziewkom swoim . Upatrzyła rolę, i kupiła ją, a z pożytków ręki swojej wszczepiła winnicę (Przyp. 31).


Ks. Piotr Skarga, Żywoty świętych starego i nowego Zakonu na każdy dzień (listopad), str. 363-378