ROZDZIAŁ VI.
Że urzędy kapłańskie są największe z darów Boga.
191. Ztąd też gardzący nimi, bardziej nad wspólników Datana bezbożni, i daleko większej kary godni. Bo tamci chociaż się do niestosownej sobie władzy pięli, jednak o niej jakieś zdumiewające wyobrażenie mieli; i to też tak z wielkim zapałem jawnie okazali: ci zaś teraz, kiedy to dzieło, to kapłaństwo tak wielce jest uzacnione, kiedy tak potężny wzrost otrzymało; przeciwnie się wprawdzie jak tamci, lecz na daleko wyższe nad tamtych, śmiało odważają.
192. Boć to nie może bydź nigdy równą wzgardą, piąć się i przywłaszczać sobie godność niestosowną, a za ochydę tak wielkie dary uważać: lecz to, tak większe od tamtego, jaki jest przedział między wstrętem a podziwieniem.
193. Któż więc jest tak nędznej, tak nieszczęśliwej duszy, ktoby się miał brzydzić takiemi darami? Nikt zaiste, ręczę, i nigdy, chyba tylko ten, kogo poduszcza zjadliwie i wściekłe żądło szatana.
194. Ale jednak wracam znów, zkąd zboczyłem. Wszakże nietylko w karceniu, lecz i w czynieniu dobrze większą moc nadał Bóg kapłanom, niż naturalnym rodzicom: i taka wielka między nimi różnica, jaka teraźniejszego od przyszłego życia.
195. Rodzice zaiste do tego, kapłani zaś tamtego rodzą: tamci wprawdzie nawet i od śmierci ciała zbawić swych dzieci nie mogą; ci zaś i schorzałą i mającą już zginąć nieszczęśliwą duszę częstokroć zbawili, karcąc jednych nieco łagodniej, drugim zas upaśdź zupełnie niedając; a to nietylko nauką i upomnieniem, lecz obroną i pomocą modłów.
196. Bo nietylko wtedy gdy nas odradzają, lecz i potem mają moc odpuszczenia grzechów: ,,Choruje kto między wami, mówi pismo, niech wezwie kapłanów kościelnych, a niech się modlą nad nim, namaszczając go olejem w imię Pana. A modlitwa wiary uzdrowi chorego, i ulży mu Pan: a jeśliby grzechy popełnił, będą mu odpuszczone."
197. Nadto naturalni rodzice, jeśliby ich dzieci komu z panujących lub przemożnych wyrządziły obrazę, zadnej im pomocy przynieść nie zdołają; kapłani zaś nie książąt, nie królów, lecz samego częstokroć zagniewanego jednali im Boga.
198. Czyż więc jeszcze po tem wszystkiem będzie kto mię śmiał o dumę, a tem samem o nierozsądek, o głupotę, posądzać? Ja zaiste z tego, com powiedział, wnoszę, że taką bojaźnią, taką pobożnością dusze słuchaczów i czytelników przeniknione zostaną; iż nigdy już więcej tych, którzy unikają, lecz tych, którzy się sami nadstawiają, którzy wszelką mocą i zabiegami wynieść się na tę godność usiłują; o dumę, o pomieszanie rozomu, ba nawet o bezczelność winnać pewnie, winnić zawszę będą.
199. Bo jeżelić ci, którym rządy państw poruczone, gdy nie są wielce rozsądni, przezorni i baczni, często i państwa niszczą, i samych siebie nieszczęśliwie gubią; ach jakimże rozsądkiem, jaką mocą nietylko swoją, lecz i niebios winien bydź ten obdarzony, by nie zbłądził, na którego padł los zdobić stale kościół oblubienicę Chrystusa?
Pisma Świętego Jana Chryzostoma czyli Złotoustego Patryarchy Konstantynpolitańskiego Sześć Ksiąg o Kapłaństwie, Arydzieło. str.70-72