Św. Izydor z Sewilli: O NATURZE RZECZY

Św. Izydor z Sewilli


O NATURZE RZECZY (rozdz. IX-XXVIII)




IX. O wszechświecie

1. Wszechświat to ogół wszystkiego, który składa się z nieba i ziemi. O wszechświecie napisał apostoł Paweł: „Przemija bowiem postać tego świata” (1Kor 7, 31). Na sposób mistyczny „wszechświat” słusznie oznacza także człowieka – jak bowiem jeden składa się z czterech elementów, tak i drugi z czterech ustrojów, zmieszanych i tworzących odpowiednią miarę. 
2. Dlatego też dawni ludzie uznawali człowieka za zjednoczonego z budową wszechświata. Podczas gdy Grecy zwali ogół „kosmosem”, człowieka zwano „mikrokosmosem” – to jest mniejszym wszechświatem. Pismo Święte nieraz uznaje za „świat” również ogół grzeszników, o których napisano: „a świat Go nie poznał” (J 1, 10).
3. Ukształtowanie wszechświata przedstawia się następująco: jak wznosi się wszechświat ku granicy północnej, tak i opada ku południowej. Głowa jego i jakby oblicze jest więc na Wschodzie, kraniec na Północy. Są cztery części świata – pierwsza wschodnia, druga południowa, trzecia zachodnia, ostatnia i najdalsza północna, o których Wergiliusz tak napisał: „W tym oto miejscu z lewa i z prawa najdalsze krainy / Sine i w lodzie zastygłe”, natomiast Lukan: „Tak część świata najdalej spoczywa nękana śniegami / Zimy nieustannej”. 

X. O pięciu kręgach wszechświata
1. Określając wszechświat filozofowie stwierdzają, że zawiera on pięć okręgów, które Grecy zwą parallelous, to jest „strefami”, na które cały świat jest podzielony. Ukazał to Wergiliusz w Georgikach: „Pięć więc stref obejmuje wszystkie krańce świata”. Wyobraźmy to sobie w postaci naszej prawej dłoni: kciuk byłby okręgiem arktycznym, niemożliwym do zamieszkania ze względu na chłód; drugi palec to okręg letni – umiarkowanie ciepły i zdatny do zamieszkania; palec środkowy to okręg równonocny – niemożliwy do zamieszkania ze względu na upał; czwarty to okręg zimowy – możliwy do zamieszkania; najmniejszy palec stanowi okręg antarktyczny – mroźny i niedający się zaludnić.
2. Z tych stref pierwsza nazywa się północną, druga zwrotnikową, trzecia równonocną, czwarta zimową, piąta południową. O nich to napisał Warron: „Okrąg świata w pięciu strefach jest zawarty / Mrozy pustoszą zewnętrzne, środkową zbytnie upały / Lud więc zamieszkał pomiędzy środkiem i daleką zimą / Tu, gdzie nie grozi ogień słońca nazbyt silnego”. Podział owych stref ukazuje taka ilustracja:
Pierwszy okręg arktyczny – zimny i niemożliwy do zamieszkania.
Drugi okręg letni – umiarkowanie ciepły i zdatny do zamieszkania.
Środkowy okręg równonocny – upalny i niemożliwy do zamieszkania.
Czwarty okręg zimowy – umiarkowanie ciepły i możliwy do zamieszkania
Piąty okręg antarktyczny – zimny i niemożliwy do zamieszkania.
3. Okręg równonocny dlatego jest niezdatny do zamieszkania, ponieważ Słońce, biegnąc przez środek nieba, czyni w tych miejscach zbyt wielki upał – tak, że ani owoc na wyczerpanej ziemi nie może wzrosnąć, ani też ludzie z powodu gorąca nie mogą tu mieszkać. Zwrócone zaś naprzeciw siebie okręgi północny i południowy dlatego nie dają się zaludnić, ponieważ są wielce oddalone od Słońca. Marnieją one na skutek chłodu nieba i mroźnych powiewów wiatru.
4. Okręgi umiarkowane, które znajdują się albo na wschodzie między północną i letnią strefą, lub też na zachodzie między letnią i południową, są umiarkowanie ciepłe. Z jednego sąsiedniego kręgu mają bowiem chłód, z drugiego zaś ciepło. O tym napisał Wergiliusz: „Owe strefy wewnętrzne ludziom przydzieliło / Boskie postanowienie”. Najbliżej letniego okręgu żyją Etiopowie, opaleni nadmiernym słońcem.

XI. O żywiołach wszechświata

1. Są cztery żywioły wszechświata: ogień, powietrze, woda i ziemia. Ich natura jest następująca: ogień jest rzadki, przenikliwy i ruchomy; powietrze ruchome, przenikliwe i gęste; woda gęsta, delikatna i ruchoma; ziemia zaś gęsta, delikatna i nieruchoma. Mieszają się również ze sobą w następujący sposób: gęsta, delikatna i nieruchoma ziemia łączy się z gęstością i delikatnością wody. Również woda zespala się z gęstością i ruchliwością powietrza. Natomiast powietrze łączy się ściśle z przenikliwością i ruchliwością ognia. Natomiast ziemia i ogień są od siebie oddzielone, ale pozostają w związku za sprawą dwóch środkowych żywiołów – wody i powietrza. Te sprawy, by nie uległy pomieszaniu, wyraża ilustracja:
Ten schemat sporządzony został zgodnie z obrachunkiem geometrycznym.
Ogień rzadki, przenikliwy, ruchomy.
Powietrze ruchome, przenikliwe, gęste.
Ziemia gęsta, delikatna, nieruchoma.
Woda gęsta, delikatna, ruchoma.
2. Poza tym święty Ambroży, biorąc pod uwagę cechy, które pozwalają elementom mieszać się w pewien naturalny sposób, wyraził to następująco: „Ziemia jest wysuszona i zimna; woda zimna i wilgotna; powietrze ciepłe i wilgotne; ogień ciepły i suchy. Poprzez te wspólne właściwości żywioły mogą pojedynczo mieszać się ze sobą. Ziemia bowiem, skoro jest wysuszona i zimna, łączy się z wodą poprzez wspólną właściwość zimna. Podobnie woda z powietrzem przez wilgoć, bowiem powietrze jest wilgotne. W ten sposób woda niejako za pomocą dwóch ramion – to jest zimna i wilgoci, łączy się zarówno z ziemią, jak i powietrzem – za pośrednictwem zimna z ziemią, z powietrzem poprzez wilgoć.
3. Powietrze zaś, będąc pomiędzy dwoma naturalnie sprzecznymi żywiołami, to jest między wodą i ogniem, pozyskuje sobie oba te elementy, gdyż łączy się z wodą poprzez wilgoć, a z ogniem poprzez ciepło. Ogień także, ponieważ jest ciepły i suchy, ciepłem jednoczy się z powietrzem, suchością zaś z ziemią. Tak oto w obiegu, jakby w jakimś chórze tanecznym, żywioły jednoczą się w zgodnym towarzystwie. Stąd też zwane są po grecku «zasadami», a po łacinie «elementami», bowiem jednoczą się i pozostają w zgodzie”. Tę wyraźną jedność ukazuje poniższa ilustracja:
Wszechświat – rok – człowiek.
Suchy, ciepły ogień – lato – żółć
Zimne, wilgotne powietrze – wiosna – krew
Wilgotna, zimna woda – zima – flegma
Zimna, sucha ziemia – jesień – melancholia.

XII. O niebie

1. Niebo wedle ducha – to Kościół, który w mrocznych czasach swojego istnienia jaśnieje zasługami świętych niczym blaskiem gwiazd. Pod nazwą „niebios” niejednokrotnie wyobrażani są wszyscy święci i aniołowie. Za „niebiosa” uznawać winniśmy także proroków i apostołów, o których napisano: „niebiosa głoszą chwałę Boga” (Ps 19, 2), ponieważ to oni zapowiedzieli światu przyjście i śmierć, a także zmartwychwstanie i chwałę Chrystusa.
2. O nazwie „nieba” tak mówi święty Ambroży w księgach, które napisał o stworzeniu świata: „Niebo określane jest greckim słowem uranus, po łacinie zaś nazywane jest caelum. Naznaczone bowiem światłem gwiazd, jest jakby cyzelowane (caelatum). Podobnie mówi się o srebrze, które rozbłyska odznaczonymi w nim zdobieniami”. Pismo Ambrożego ukazuje także subtelną naturę niebios mówiąc, że „niebo utwierdził jak dym”.
3. Częściami zaś nieba są: sklepienie, oś, strefy nieba, punkty skrajne, krzywizny, bieguny i hemisfery. Sklepieniem jest przestrzeń, w której zamknięte jest niebo. Stąd Enniusz: „Ledwie by trwogą wypełnić samo sklepienie nieba”. Oś jest to prosta linia, która przebiega przez środek sfery niebieskiej. Strefy są stronami lub częściami nieba, jak strefa wschodnia albo południowa. Punkty skrajne to najdalsze części osi, krzywizny stanowią granicę nieba, zaś bieguny niebieskie to wierzchołki niebieskich okręgów, na których opiera się sfera: z nich to jeden, widziany na północy nazywa się Boreus, drugi zaś po przeciwnej stronie Ziemi – Austronotus. Hemisfery niebieskie są dwie, z czego jedna jest nad ziemią, druga u dołu
4. Uczeni uważają, że niebo w ciągu dnia i nocy raz jeden dokonuje obrotu ze Wschodu na Zachód. Twierdzą, że jest ono koliste, wiruje i płonie. Sfera nieba umieszczona jest nad wodami, aby wirując jej pożar mógł być łagodzony. Potwierdza się także, że sfera nie posiada początku ani końca, wobec jej kolistości nie da się bowiem łatwo ująć, gdzie się zaczyna i gdzie kończy. Tak samo bowiem z każdej strony jest złożona, do wszystkiego podobnie zwrócona i od środka Ziemi oddalona z taką samą odległością. W tej jednakowości sfera niebieska na tyle jest stała, że w żadnym miejscu nie może ulec odchyleniu i utrzymuje się bez jakiejkolwiek podpory.
5. Platon, często rozważając kwestię sferyczności czy kolistości nieba, uznaje ją rozsądnie za dzieło Twórcy świata. Przede wszystkim dlatego, że tworzy ją jedna linia; po drugie dlatego, że nie ma początku ani końca; po trzecie dlatego, że powstaje z jednego punktu; następnie, ponieważ samo z siebie wykonuje ruch; nie można w nim wskazać kątów; zawiera w sobie wszelkie inne figury gwiazd. Ma także ruch bezbłędny, jako że pozostałe sześć ruchów jest błądzących: do przodu i do tyłu, na lewo i na prawo, do góry i w dół. W końcu dlatego, że owa linia z konieczności nie może wykroczyć poza okrąg.
6. Jak powiedzieliśmy, są dwa bieguny, w ramach których niebo się obraca – Boreus, którego my nazywamy Akwilonem – tu są Niedźwiedzice, czyli Wielki i Mały Wóz, które zawsze widzimy – oraz Notus, nazywany Australis, który jest do tamtego przeciwstawny. Ten to „kryje się pod ziemią”, jak powiada Cyceron, przez Greków nazywany jest aphanes – ukrytym. Twierdzi się, że biegun porusza się z tak wielkim pośpiechem, że gdyby ciała niebieskie nie biegły w ruchu przeciwnym do niego, spowodowałby rozpad świata. Tak oto zgubne obroty łagodzone są przez bieg gwiazd. Dlatego też Lukan napisał: „Gwiazdy to, które jedynie panują nad biegiem Olimpu / przeciwnym kursem i mocą dzielnie stawiają mu czoła”.

XIII. O siedmiu planetach nieba i ich obrotach

1. Święty Ambroży w dziele Hexaemeron w ten sposób napisał: „Czytamy u Dawida: «chwalcie Go, nieba najwyższe» (Ps 148, 4). Sporną jest kwestią, czy jest jedno czy liczne nieba – podczas gdy niektórzy utrzymują, że jest wiele niebios, inni temu przeczą. Filozofowie wyróżnili siedem niebios wszechświata – to jest planet – których kule poruszają się harmonijnie. Utrzymują, że wszystko do tych okręgów jest przyłączone, że same ze sobą są połączone i przymuszone do ruchu odwrotnego od reszty ciał”. Skoro w księgach kościelnych czytamy o „niebach najwyższych”, sam Paweł także utrzymywał, że został porwany aż do trzeciego nieba. Jednak w rozważaniu kwestii tej liczby ułomna ludzka myśl nic nie jest w stanie osiągnąć.
2. Stworzył zaś Bóg nieba nie bezkształtne czy rozproszone, lecz umyślnie jakoby w swoim szyku ustawione. Niebo wyższego kręgu utworzył bowiem oddzielone granicą i rozmieszczone w równych odstępach; w nim zawarł przymioty istot duchowych. Naturę tego nieba Bóg Stwórca Świata złagodził wodami, by płomienność wyższych ogni nie rozpaliła niższych elementów. Dlatego stworzył krąg niższego nieba nie z jednorodnym ruchem, lecz zróżnicowanym i ze względu na fakt podtrzymywania znajdujących się wyżej wód nazwał to firmamentem.

XIV. O wodach, które są ponad niebami

1. Oto słowa Ambrożego: „Uczeni tego świata mówią, że nie może być wód ponad niebami. Twierdzą, że niebo jest ogniste i natura wody nie jest z nim zgodna. Dodają także, że okrąg nieba jest kolisty, obraca się i płonie, a w tym obracaniu nie mogą utrzymać się wody. Gdy okrąg kieruje się z góry na dół wody z konieczności muszą odpływać i spływać w dół. Nie mogą one trwać – mówią oni także – ponieważ oś nieba, kręcąc się swym szybkim ruchem, nieustannie będzie je wylewać.
2. W końcu jednak nawet oni przestają błądzić i przyznają, że Ten, który wszystko potrafił stworzyć z niczego, potrafił również utwierdzić w niebie ową wodę na sposób lodu. Ponieważ kula nieba, jak sami mówią, obraca się wśród jaśniejących gwiazd, czyż Opatrzność nie musiała tego przewidzieć i sprawić, by w tym kręgu nieba była woda łagodząca pożar płonącej osi?”.

XV. O naturze Słońca

1. Tak pisze Ambroży w dziele Hexaemeron: „Filozofowie przeczą, jakoby Słońce było z natury ogniste. Jest bowiem białe, nie zaś czerwone czy złociste niczym ogień, stąd też z natury nie jest ogniste. Jeśli zaś jest w jakiś sposób ciepłe, to dzieje się to za sprawą jego bardzo szybkich obrotów. Sądzą, że należy tak mówić dlatego, żeby się nie wydawało, że pochłania jakąś wilgoć. Nie ma ono naturalnego ciepła, które zmniejsza wilgoć, a często ją usuwa. Nic jednak nie osiągają proponując takie twierdzenia. Nie ma to bowiem znaczenia, czy coś ma ciepłotę z natury, czy z gwałtowności, czy też przyczyna jest inna”.
2. My zaś wierzymy, że tak jak ma Słońce zdolność oświecania, tak i ogrzewania. Istotnie jest ogniste – ogień zaś i oświeca, i rozgrzewa. Niektórzy sądzą, że żar Słońca karmiony jest przez wodę i z przeciwnego elementu pobiera zdolność oświecania i ogrzewania. Dlatego często widzimy Słońce wilgotne i dające rosę, co stanowi dowód na to, że przyjmuje ono element wody dla swojego łagodnego ciepła.
3. Te sprawy odnoszą się do natury Słońca. Zaś w duchowym rozumieniu Słońce to Chrystus, tak jak napisano u Malachiasza: „Dla Was, którzy uwierzyliście, wzejdzie Słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach” (Ml 3, 20). Słusznie więc Chrystus uznawany jest za Słońce – pojawiwszy się na ziemi, zgodnie z naturą ciała wpierw umarł, jednak następnie wedle ducha na powrót powstał. Słońce oświetla i ogrzewa, w mrocznym czasie dodaje sił, jednak tracących w gorączce rozum podobnym płomieniem rozpala. Tak też Chrystus duchem wiary oświeci wierzących, niewierzących zaś spali płomieniem swego wiecznego ognia.

XVI. O wielkości Słońca i Księżyca

1. W tym samym dziele uczony pisze także: „Promienie Słońca od nikogo nie są mniej czy bardziej oddalone. Podobnie kula Księżyca dla wszystkich jest równa. Takie samo jest Słońce zarówno dla Hindusów i Brytów, gdy pojawia się w momencie wschodu. Widziane w chwili zachodu wcale nie wyda się mniejsze ludziom ze Wschodu, podobnie gdy wschodzi wcale nie wydaje się mniejsze mieszkańcom Zachodu. „Jak jest odległy wchód od zachodu” (Ps 103, 12) – napisano, określając jak sobie nawzajem są dalekie. Lecz Słońce jest od nich oddalone tak samo i dla nikogo nie jest bliżej czy dalej.
2. Nikogo nie dziwi, że glob Słońca wschodząc zdaje się mieć średnicę jednego łokcia. Należy jednak rozważyć, jak wielki jest dystans między Słońcem i Ziemią. Niedomaganie i jakby choroba naszego postrzegania ledwie może temu sprostać”. Uczeni stwierdzają natomiast, że słońce jest większe od jakiejkolwiek części Ziemi.
3. Mówi się, że Księżyc jest mniejszy od Słońca, wszystko bowiem, co jest bliżej nas, wydaje się większe – na skutek oddalenia widzenie słabnie. Księżyc widzimy więc jako bliższy nam, a mimo to nie wydaje się większy w naszym postrzeganiu od Słońca. Skoro więc wiemy, że Słońce jest dużo dalej od Księżyca, a mimo to wydaje się większe, gdyby miało zbliżyć się do nas, okazałoby się znacznie większym.

XVII. O biegu Słońca

1. Starożytni pisarze Aratus i Higinus twierdzą, że Słońce samo się porusza, nie obraca się zaś wraz z całym wszechświatem pozostając w jednym miejscu. Gdyby bowiem utkwione pozostawało w miejscu, koniecznie musiałoby wschodzić i zachodzić w tym samym rejonie, gdzie dnia poprzedniego, podobnie jak to czynią pozostałe konstelacje gwiazd. Gdyby tak było, wszystkie dni i noce także byłyby równe i jak długi jest dzień dzisiejszy, taki byłby każdy następny.
2. Podobnie noc miałaby zawsze tę samą długość. Lecz skoro obserwujemy dni nierówne i Słońce zachodzące jutro w innym miejscu niż wczoraj, tak więc – skoro wschodzi ono i zachodzi w różnych miejscach – filozofowie uważają, że porusza się ono samodzielnie, nie obraca się zaś wraz z całością wszechświata. Po tym jak zanurza swoją płonącą tarczę w oceanie, nocą zatacza krąg, nieznanymi nam drogami powraca do miejsca, z którego wzeszło i ponownie prędko z niego wychodzi. Istotnie, po krętej i załamanej linii biegnąc ku Wschodowi przechodzi z Południa na Północ. W porze zimowej biegnie bowiem przez regiony południowe, w lecie zaś jest blisko krajów północnych. Gdy biegnie na południu jest bliższe ziemi, gdy bliżej północy – unosi się wyżej.
3. Bóg dlatego wyznaczył różne miejsca i pory dla biegu Słońca, by stale biegnąc w tych samych okolicach, nie niszczyło ich swoim gorącem. „Przyjmując te różne drogi” – mówi Klemens – „ciepło powietrza jest odpowiednio wydzielane i zachowany zostaje porządek zmian pór roku. Słońce, wędrując wyżej, przynosi wpierw wiosnę; docierając następnie na szczyt nieba, rozpala letnie upały. Gdy schodzi, sprowadza na powrót jesień; dochodząc do najniższych miejsc, sprowadza chłód zimy z lodowych sfer nieba.
4. Ze Słońca biorą się godziny; z niego – gdy wschodzi – bierze się dzień; a także noc się pojawia, gdy ono zachodzi. Dzięki niemu liczymy miesiące i lata, a także zmiany pór roku. Słońce jest dobrym sługą, odpowiednio zarządzającym porami roku, gdy wedle Bożej woli należy napominać ludzkość, Słońce staje się nieznośne, gwałtownym żarem pali świat, powietrze wzburza się, plaga i kara spadają na ludzi i ziemię, mór na zwierzęta, cały rok zaraza uderza na śmiertelnych”.
5. Skoro wschodzące Słońce zmierza przez Południe, a następnie niewidzialną drogą wraca na swoje miejsce, widać, że ten świat uformowano na kształt Kościoła. Jego część, na której swoją drogę przebył Pan Jezus Chrystus – wieczne Słońce, zwie się również „Południem”. Dla Północy, to jest przeciwnego krańca, nie ukazał się. A gdy przyjdzie, żeby sądzić ludzkość, powiedzą: „nie oświeciło nas światło sprawiedliwości i słońce dla nas nie wzeszło” (Mdr 5, 6). „Dla bogobojnych wschodzi słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach” (Ml 3, 20), jak zostało napisane. Dla nikczemnych w południe panuje noc, jak czytamy: „oczekiwali światła, a oto ciemność, jasnych promieni, a kroczą w mrokach” (Iz 59, 9).

XVIII. O świetle Księżyca

1. Święty Augustyn w objaśnieniu psalmu dziesiątego powiada: „Należy rozważyć, skąd Księżyc ma swoje światło. Panują bowiem dwa przekonania, lecz które z nich jest prawdziwe, wątpliwe jest, czy ktokolwiek zdoła to poznać”. Jedni mówią bowiem, że Księżyc ma własne światło, że jego kula ma jedną część świetlistą, drugą zaś ciemną. Gdy się porusza po swoim okręgu, część świecącą po trochu odwraca do Ziemi, tak że możemy go widzieć. W ten sposób wpierw jest w nowiu i świeci jakby rogatym blaskiem.
2. Tak samo gdy piłkę, w połowie jasną i w połowie ciemną, oglądać będziesz mając wpierw przed oczami jej ciemną część – żadnej jasności nie ujrzysz. Gdy następnie jej jasną część zaczniesz obracać ku oczom, wpierw jakby sierp ujrzysz, potem powoli rosnąć będzie, aż cała jasna część ukaże się oczom i już nic ciemnego z tamtej połowy nie pozostanie. Jeśli dalej powoli będziesz obracał piłkę, ciemność zacznie się pojawiać, a blask zanikać. W końcu znowu powróci do kształtu rogu i wreszcie cała jasna część zniknie sprzed oczu, a widoczna będzie jedynie ciemna strona. Mówi się więc, że tak właśnie się dzieje – do piętnastego dnia światło Księżyca zdaje się rosnąć, a następnie do trzydziestego powraca do kształtu sierpa, aż w końcu wcale jego światła nie widzimy.
3. Przeciwnie inni mówią, że Księżyc nie ma własnego światła, ale przyjmuje je od Słońca. Słońce jest bowiem wyżej od niego. Z tego wynika, że Księżyc, będąc niżej, w części wyższej jarzy się, część niższa, zwrócona do Ziemi, jest zaciemniona. Skoro zaś zaczyna oddalać się od Słońca, zaczyna być również oświetlany w części, która zwrócona jest do Ziemi, poczynając od kształtu rogów. Stopniowo, podczas gdy Słońce jest coraz dalej, oświetla się cała dolna część Księżyca, aż do piętnastego dnia miesiąca księżycowego. Od połowy miesiąca, gdy zaczyna drugą połową zbliżać się do Słońca, im bardziej jego wyższa część jest oświetlana, tym mniej promieni słonecznych może przyjmować druga część, zwrócona ku Ziemi – stąd też wydaje się zmniejszać.
4. Oczywiste jest i łatwe do zrozumienia dla każdej uważnej osoby, że Księżyc nie rośnie na naszych oczach inaczej, niż oddalając się od Słońca. Nie zmniejsza się także z innego powodu, niż przybliżając się do niego drugą stroną. Od Słońca więc przyjmuje światło i kiedy jest pod nim – zdaje się mały, kiedy zaś się od niego oddala – staje się coraz pełniejszy. Gdyby używał własnego blasku, koniecznie zawsze musiałby być tej samej wielkości, nie stawał się mały dnia trzydziestego. Gdyby błyszczał własnym światłem, nie dochodziłoby również do jego zaćmienia.
5. Kolejna kwestia odnosi się do rozumienia mistycznego – Księżyc ma w pewien sposób postać tego świata. Podobnie jak Księżyc po comiesięcznej pełni gaśnie, tak i świat, biegnąc ku wypełnieniu czasu, upada w codziennych błędach. Naturalnie Księżyc, w zmienności swojej natury, w przeciwnych ruchach znika by wzrosnąć, wzrasta by następnie zniknąć. Oto w tych kolejnych przemianach przedstawia zmienność błyszczących ciał niebieskich. Pokazuje ludziom, że od narodzenia dążą do śmierci i od śmierci do zwycięstwa. Gdy się starzeje – postępuje ku śmierci ciała, gdy wzrasta – wskazuje na nieśmiertelność duszy.
6. Niejednokrotnie Księżyc uznajemy też za obraz Kościoła, bo tak jak jest oświetlany przez Słońce, tak i Kościół oświetla Chrystus. Jak Księżyc powstaje i zanika, tak i Kościół ma okresy upadku i wzrostu. Kościół wiele razy powstał już z upadku i tym zasłużył na swój wzrost, podczas gdy w prześladowaniach zmniejszał się i wieńczony był chwałą męczeństwa swoich wyznawców. Tak jak Księżyc obfituje w rosę i w wodne zasoby, tak samo Kościół mocny jest w chrzcie i przepowiadaniu. Tak samo, skoro podczas ukazywania się Księżyca wszelki owoc wzrasta, a w jego zanikaniu maleje – nie inaczej rozumiemy Kościół, w którego wzroście my także z nim wzrastamy. Gdy zaś Kościół cierpi prześladowanie i zmniejsza się – my także wraz z nim cierpimy i malejemy.
7. Podobnie jak Księżyc ma siedem faz, tak i Kościół posiada tyle samo łask za zasługi.
Pierwszą swą postać Księżyc ma taką:
Drugą, sierpowatą, taką:
Trzecią, połowiczną, taką:
Czwartą postać ma pełną:
Piątą ponownie połowiczną, taką:
Szóstą, znowu sierpowatą, taką:
Siódmą, dwurożną, następującą:
Dar charyzmatów także zawiera taką samą ich liczbę, a spływają one na Kościół za sprawą Ducha Świętego. Siódmego i dwudziestego drugiego dnia Księżyc ma postać połówki, znajduje się w połowie swojego okręgu. W pozostałe dni proporcjonalnie rośnie i maleje.

XIX. O biegu Księżyca

1. Hyginus twierdzi, że „Księżyc, wschodząc i zachodząc w różnych miejscach, z pewnością się przemieszcza, nie pozostaje w miejscu. Można to zrozumieć łatwej, niż w przypadku Słońca. Skoro bowiem od Słońca przyjmuje światło i wydaje się nam świecić, nie ma wątpliwości, że raczej się porusza niż trwa w miejscu”. Sąsiadujący z Ziemią Księżyc krąży po mniejszym okręgu i przebywa w trzydzieści dni drogę, którą Słońce pokonuje w trzysta sześćdziesiąt pięć dni. Stąd właśnie starożytni ustalali miesiące wedle Księżyca, lata wedle Słońca.
2. Tak oto, kiedy Księżyc dokona swojego trzydziestodniowego obiegu dwanaście razy, kończy się rok dla Hebrajczyków – po dodaniu kilku dni – i Rzymian – po dodaniu jednego dnia w roku przestępnym co cztery lata. Za sprawą powiększania się i zmniejszania Księżyca – dziwnej sztuki Opatrzności – wszelkie stworzenie żywi się i wzrasta. Gdy Księżyc znika, współodczuwają to wszelkie elementy, podczas jego powrotu to, co było puste napełnia się – jak w przypadku zwierzątek morskich. Mówi się też, że jeże morskie i ostrygi można znaleźć pełniejsze, gdy Księżyc powraca.

XX. O zaćmieniu Słońca

1. Uczeni twierdzą, że Słońce biegnie w dalszej odległości, Księżyc zaś bliższy jest Ziemi. Gdy więc schodzi się ze Słońcem w jednym szyku lub linii, staje naprzeciw niego i zaciemnia cały okrąg. Wtedy bowiem Księżyc jest w tej samej części nieba, po której biegnie Słońce i dlatego zbliża się do niego i zdaje się zasłaniać jego światło przed naszymi oczami. Podobnie gdy ktoś przysłoni oczy wyciągniętą dłonią, im mocniej przyciska – tym mniej zobaczy, gdy zaś dalej ją odsunie, więcej będzie mógł ujrzeć.
2. Z tego powodu, gdy Księżyc dobiegnie do miejsca albo linii Słońca, wydaje się nam bliższy, zasłania promienie przed naszymi oczami i światło nie może padać. Gdy Księżyc oddali się z tego miejsca, wtedy Słońce wypuszcza światło i wysyła je do naszych oczu. Tak jak Słońce przysłaniane jest przez Księżyc, podobnie Księżyc przez Ziemię. I gdy światło Słońca lub Księżyca nie dociera do Ziemi – wtedy mówimy o zaćmieniu. Inni jeszcze twierdzą, że Słońce staje się ułomne wówczas, gdy otwór w powietrzu, przez który Słońce wlewa promienie, jest ściągnięty lub przykryty za sprawą innego podmuchu. Tyle na ten temat mówią fizycy i mędrcy tego świata.
3. Nasi uczeni Kościoła twierdzili, że w sposób mistyczny tajemnica zaćmienia Słońca wypełniła się w Chrystusie. Było to wówczas, gdy zachwiał się odwieczny porządek i upadł szyk elementów. Wtedy z powodu bezbożnego sprzysiężenia i ciemności błędu, które ogarnęły lud żydowski, owo prawdziwe Słońce na krótko poddało się śmierci i złożone z krzyża oblekło się mrokiem w grobie. Wreszcie dnia trzeciego, wspaniale jak nigdy dotąd, Chrystus ukazał całemu światu potęgę swojej światłości! Niczym Słońce rozbłyskające w chwale rozświetlił mroki ciemnych czasów.

XXI. O zaćmieniu Księżyca

1. Księżyc nie jest zaćmiewany, ale okrywa się cieniem; nie odczuwa zaniku swej postaci lecz doświadcza zmniejszenia światła z powodu Ziemi, która go przysłania. Dlatego też filozofowie podtrzymują stanowisko, że Księżyc nie ma własnego światła, a jest jedynie oświetlany przez Słońce. W taki sposób oddalony jest od Słońca, że gdyby prostą linię przeprowadzić przez środek Ziemi, sięgnęłaby Słońca pod nią i nad nią Księżyca. Cienie rozpościerają się na okrąg Księżyca, dlatego zdarza się czasami, że promienie Słońca, gdy ogrom Ziemi, czy też jej cień, staje naprzeciw, do Księżyca nie docierają.
2. Dzieje się to mniej więcej od dnia piętnastego i trwa dopóki środek Księżyca nie oddali się od cienia Ziemi i nie ujrzy Słońca czy też przez Słońce nie zostanie ujrzany. Wiadomo więc, że Księżyc przyjmuje światło z promieni słonecznych, gdy zaś przez zasłaniającą Ziemię nie jest zwrócony do Słońca – traci światło. Z kolei stoicy twierdzą, że cała Ziemia otoczona jest górami, które przez swój cień nieraz wzbraniają, by Księżyc był widoczny. Dlatego Lukan pisze: „Księżyc już krąg osiąga bratniego słońca i wówczas / blednie niejako ziemskim mrokiem uderzony”.
3. W zaćmieniu Księżyca obrazowo ukazane zostały prześladowania Kościoła. Wówczas Księżyc zdaje się pokazywać jakby krwawiące oblicze. Podobnie jest z Kościołem wśród śmierci męczenników i rozlewu krwi – dzieje się to, by odpędzić od chrześcijaństwa ludzi słabych. Lecz jak po zaćmieniu powraca Księżyc w wyraźnym rozbłysku – tak, że wydaje się, iż żadnej szkody nie doznał, podobnie i Kościół, po tym jak przelał krew męczenników dla Chrystusa, rozbłyska jeszcze większym blaskiem wiary. Ozdobiony znakomitszym światłem, szerzej rozlewa się po całym świecie.

XXII. O biegu gwiazd

1. Gwiazdy obracają się wraz ze wszechświatem, nie błądzą zaś po wszechświecie trwającym nieruchomo. Wyjątek stanowią te, które zwie się „planetami” – to znaczy „błądzącymi”. Poruszają się one w różnych kierunkach. Pozostałe, zwane aplanes, utkwione w jednym miejscu obracają się wraz ze wszechświatem. Planety, to jest „gwiazdy błądzące”, tak są nazywane, ponieważ biegną po wszechświecie ruchem różnorodnym.
2. Poruszają się również gwiazdy w różnych częściach wszechświata, jedne bowiem biegną wyżej, inne niżej. Dlatego te, które są bliżej Ziemi, wydają się większe niż te, które biegną pod niebem – odległość osłabia widzenie. Z powodu tej dużej różnicy odległości między nimi dzieje się tak, że jedne szybciej, drugie z większym trudem powracają do początku swego biegu.
3. Jedne gwiazdy zdają się szybciej ukazywać i później zachodzić; inne, wschodząc wolniej od pozostałych, szybciej biegną ku Zachodowi. Są też takie, które razem wschodzą, lecz nie zachodzą równocześnie. Wszystkie powracają jednak do swego właściwego biegu we właściwym czasie. Gwiazdy związane promieniami słonecznymi, zdają się cofać lub pozostawać w miejscu, dlatego też poeta pisze: „Słońce słusznie wyznacza pory dla czasu wszelkiego / Noc promieniami swoimi zamieni z dniem, jeśli zechce / Także powstrzyma gwiazdy od błądzeń i w miejscu utrzyma”.

XXIII. O położeniu siedmiu gwiazd błądzących

1. W biegu siedmiu niebieskich kręgów jako pierwszy został umieszczony Księżyc w kręgu wewnętrznym. Jest najbliżej Ziemi, by nocą z łatwością dostarczać nam światło. W drugim kręgu ulokowana jest gwiazda Merkurego, pędem swoim równa Słońcu lecz, jak twierdzą filozofowie, przeciwna w sile. W trzecim kręgu znajduje się Jutrzenka (Lucifer), jak ludzie zwą Wenus dlatego, że spośród pięciu gwiazd ma więcej światła. Podobnie jak Słońce i Księżyc – co powiedzieliśmy wcześniej – tak i ta gwiazda rzuca cień.
2. Na czwartym okręgu umieszczony jest bieg Słońca. Jako że Słońce jest najjaśniejsze – by przewodziło światłością zarówno temu co wyżej, jak i temu, co niżej – znajduje się w środku. Tak więc Boskim zrządzeniem Słońce zostało w ten sposób umieszczone – to, co najwspanialsze winno być zawsze pośrodku. Dalej na piątym okręgu umieszczona jest Gwiazda Wieczorna, którą inni zwą Marsem. Na szóstym jest Faeton, zwany także Jowiszem. W najwyższym niebie, to jest na samym szczycie wszechświata, umieszczona jest gwiazda Saturna. Jako że osiąga ona sam wierzchołek nieba, jest wyżej niż każda inna gwiazda. Z natury Saturn jest zimny, co potwierdza Wergiliusz: „Tam gdzie gości na niebie mroźna gwiazda Saturna”.
3. Tak więc te zwane są „gwiazdami błądzącymi”, po grecku zaś „planetami”, nie dlatego, że same błądzą, lecz ponieważ nas do błędu przywodzą. Wszystkim wiadome jest, jak wschodzą i zachodzą Słońce i Księżyc, poruszają się one po wytyczonym kursie. W przypadku planet – jak powiedziano – zdarza się, że się cofają lub poruszają nietypowo. To znaczy, że niekiedy coś dodają lub rezygnują z czegoś w swoim typowym ruchu. Wówczas mówimy o „retrogradacji”, a gdy gwiazdy pozostają bez ruchu mówi się, że „pozostają na stanowisku”.
4. Lata każdej z gwiazd są przypisane do poszczególnych sfer. Po wypełnieniu czasu przychodzą one z powrotem do tych samych znaków i miejsc. Utrzymuje się, że Księżyc obiega swoje koło w osiem lat, Merkury w dwadzieścia, Jutrzenka w dziewięć lat, Słońce w dziewiętnaście, Gwiazda Wieczorna w piętnaście, Faeton w dwanaście lat, Saturn – trzydzieści. Owe okręgi i ułożenie gwiazd odpowiednio ukazuje ilustracja:
Saturn podobno przebiega krąg swój w latach trzydziestu.
Faeton biegnie po kręgu swoim lat dwanaście.
Mars przebiega krąg swój w lat piętnaście.
Słońce ponoć dopełnia kręgu swego w lat dziewiętnaście.
Jutrzenka dopełnia kręgu w lat dziewięć.
Merkury biegnie po swoim okręgu przez lat dwadzieścia.
Księżyc dopełnia okręgu w lat osiem. Ziemia.

XXIV. O świetle gwiazd

1. Mówi się, że gwiazdy nie mają własnego światła, lecz są oświetlane przez Słońce; a także, że nie znikają nigdy z nieba, lecz ukrywają się gdy Słońce się pojawia. Nie giną, lecz przyćmiewane są przez wschodzące Słońce. Gdy Słońce wysyła wpierw znaki swego nadejścia, wszelki ogień gwiazd znika w blasku jego światłości, aby błysk gwiazd wcale nie był widoczny w ogniu Słońca. Dlatego też Słońce zwie się „sol”, ponieważ samo jedynie (solus) widoczne jest na niebie, przyćmiewając wszelkie gwiazdy. Nie jest to niczym dziwnym, gdy bowiem Księżyc świeci w pełni przez całą noc, także nie widać na niebie wielu gwiazd. Zaćmienie Słońca także dowodzi, że gwiazdy są na niebie przez cały dzień. Gdy bowiem Słońce jest przysłonięte przez Księżyc, wyraźniej na niebie można ujrzeć gwiazdy.
2. Na sposób mistyczny za gwiazdy uznajemy świętych mężów, o których napisano: „On liczbę gwiazd oznacza” (Ps 147, 4). Tak jak gwiazdy oświetlane są przez blask Słońca, święci rozbłyskują za sprawą Chrystusa w chwale królestwa niebieskiego. Podobnie jak przez blask i moc Słońca gwiazdy są przyćmiewane, splendor świętych w porównaniu z chwałą Chrystusa też jest w pewnym stopniu w zaniku. I jak gwiazdy między sobą różnią się w jasności, tak i podział ze względu na zasługi istnieje wśród Sprawiedliwych.

XXV. O spadaniu gwiazd

1. Panuje powszechny i mylny pogląd, że gwiazdy w nocy spadają z nieba. My zaś wiemy, że to iskry spadające z eteru suną przez niebo niesione błądzącymi wiatrami i jedynie przypominają światło gwiazd. Gwiazdy pozostają zaś nieruchome i utkwione w niebie.
2. Tak pisze o tym poeta: „Niejednokrotnie przy wietrze mocno świszczącym zobaczysz / Gwiazdy, jak z nieba spadają, w nocy się błyszczą wśród mroków / Długie płomienie za sobą jasno błyszczące ciągają”. I ponownie: „wprost z najwyższego / Nieba lecą i ciągną za sobą długie ogony / Gwiazdy, choćby się zdały sterczeć w tkwiących najwyżej / Biegunach nieba”. Owi poeci dobrowolnie zwracają się ku powszechnej opinii ludu. Z kolei filozofowie, których troską jest poszukiwanie zasad rządzących światem, uznają to, co wyżej napisaliśmy.

XXVI. O nazwach ważniejszych gwiazd

1. Czytamy w księdze Hioba, że Pan powiedział: „Czy połączysz gwiazdy Plejad? Rozluźnisz więzy Oriona? Czy wypuścisz o czasie Gwiazdę Poranną? I wywiedziesz Niedźwiedzicę z dziećmi?” (Hi 38, 31-32). I w innym miejscu: „On stworzył Niedźwiedzicę, Oriona, Plejady” (Hi 9, 9). Gdy czytamy te nazwy w Piśmie Świętym, nie wyrażamy zgody na te próżne brednie poetów, którzy pod wpływem fałszywych przesłanek przyporządkowali gwiazdozbiorom imiona ludzi lub innych stworzeń. Tak to mądrzy ludzie spośród pogan nadali gwiazdom imiona, podobnie jak zrobili z nazwami dni.
2. Rzeczywiście, Pismo Święte używa tych właśnie nazw, jednak nie uznaje stojących za nimi próżnych opowieści. Czyniąc z rzeczy widzialnych symbole spraw niewidzialnych, podaje te nazwy dla ludzkiego poznania. Te nazwy, będąc szeroko znanymi, gdy określają coś nieznanego, łatwiej czynią to wiadomym przez to, co jest znane ludzkim umysłom.
3. Arcturus – jest to gwiazdozbiór, który po łacinie nazywa się Septemtrio, rozbłyskując promieniami siedmiu gwiazd krąży po niebie i powraca do swego miejsca. Stąd też jest nazywany Wielkim Wozem, ponieważ toczy się na sposób wozu i już to trzy gwiazdy do góry unosi, już to cztery opuszcza. Położony na samej osi wciąż się obraca i nigdy nie zanika, kręci się dopóki i noc się nie skończy.
4. Ten Arcturus (to jest Septemtrio) symbolizuje dla nas Kościół błyszczący w siedmiorakiej cnocie. Jak bowiem na osi nieba Arcturus coraz opuszcza się i wznosi, tak i Kościół poniża się w przeciwnościach, lecz wtem znów podnosi w nadziei i cnotach. I jak go dopełniają trzy gwiazdy i kolejne cztery, tak i Kościół składa się z wiary w Trójcę i działania czterech kardynalnych cnót. Bowiem na podstawie wiary i uczynków człowiek dostępuje usprawiedliwienia.
5. Wolarz to konstelacja, która postępuje za Wielkim Wozem (Septemtrio), przez starożytnych nazywana też Arctophylax lub Małą Niedźwiedzicą, dlatego niektórzy także ją nazywają Septemtrio. Obserwują ją zwłaszcza ci, którzy znają się na żegludze. O tym pisze Lukan: „gdzie szybki w nocy Wolarz”, bowiem gdy tylko wschodzi, szybko też i znika.
6. Plejady to liczne gwiazdy sprzężone razem, zwane też od tej mnogości gwiazd „gromadą”. Mówi się, że ich również jest siedem, lecz nikt nie potrafi dostrzec więcej jak sześć. Wstają one na Wschodzie i, gdy przybliżają się do jasności dnia, ich porządek załamuje się. Plejady swoją nazwę biorą od mnogości, po grecku apo ton pleiston. Po łacinie te gwiazdy zwą się „Wiosennymi” (Vergiliae), ponieważ pojawiają się po upływie wiosny (ver). Dlatego też Plejady częściej od innych gwiazd są zapowiadane, ponieważ ich pojawienie się oznacza początek lata, a zniknięcie zwiastuje zimę, czego inne znaki nie przekazują.
7. W owych gwiazdach, jako że jest ich siedem i pięknie się mienią, ukazani są wszyscy święci, błyszczący siedmiokrotną cnotą Ducha Świętego. W tym zaś, że są sobie tak bliskie, a jednak się nie dotykają, ukazują proroków Boga – tak bliskich sobie w miłosierdziu, a na przestrzeni czasu tak sobie dalekich.
8. Jest też Orion, który imię bierze od miecza, dlatego też po łacinie zwie się go Nożownikiem (iugula). Jest to gwiazdozbiór jakby uzbrojony i składający się z gwiazd o ogromnym blasku, tak że wielce trudno jest go nie zauważyć. Nawet niewprawione oczy wnet przykuwa jasnością swego blasku. Owe gwiazdy Oriona pojawiają się w pełni zimy, powodując opady deszczu i burze, wzburzając ziemie i morza.
9. Gwiazdy Oriona symbolizują męczenników. Tak jak one rodzą się na niebie w zimie, również i męczennicy powstają wśród prześladowań. Gdy gwiazdy pojawiają się – wzburza się ziemia i morze, gdy wschodzą męczennicy – w burzy miotają się serca przywiązane do świata i niewierne.
10. Jutrzenka (Lucifer), błyszcząca gwiazda, jest dużo jaśniejsza od pozostałych i podobnie jak Słońce i Księżyc wywołuje cień. Poprzedza i zapowiada o poranku wschodzące Słońce, rozpraszając swym blaskiem mroki nocy. Odpowiednikiem tego jest Chrystus, który niczym Jutrzenka, wystąpił wpierw w misterium wcielenia, a dzięki niemu niczym nadchodzący dzień podążyło światło wiary.
11. Jutrzenka-Lucyfer jest jednak dwuznaczna. Jest jej odniesienie święte, gdy o sobie i Kościele mówi Pan w Księdze Apokalipsy: „Jam jest odrośl i potomstwo Dawida, gwiazda świecąca, poranna” (Ap 22, 16). A także: „A zwycięzcy dam gwiazdę poranną” (Ap 2, 26-28). Drugie odniesienie przypisuje się diabłu, o którym napisano: „Jakże to spadłeś z niebios, Jaśniejący, Synu Jutrzenki?” (Iz 14, 12). On też mówił, że siedzisko swe uczyni ponad gwiazdami Boga, a został rozbity spadając z nieba .
12. Gwiazda wieczorna to zachodnia gwiazda, która wprowadza noc. Podąża ona za zachodzącym Słońcem i spieszy przed nadchodzącymi ciemnościami. Jest więc typem Antychrysta, który – jak pisze Hiob – niczym wieczór powstaje nad synami ziemi, by zalać serca ludzi tego świata nadejściem ślepej nocy. Dzieje się to za sprawą Boga, ci bowiem, którzy przez niewierność odmówili wiary w Chrystusa, zasłużyli na przyjęcie Antychrysta.
13. Kometa to gwiazda, która wylewa z siebie jakby warkocze (comae) światła. Gdy się pojawia, zwiastuje zmianę władzy w królestwie lub też wywołanie wojny i zarazy. O niej to napisał Prudencjusz: „Żałosna ginie kometa”, Lukan zaś: „Kometa, co zwiastuje zmianę władców krain”, a Wergiliusz: „Nigdy dotąd komety tak nie płonęły”. Astrologowie mówią też, że wszystkie gwiazdy błądzące po pewnym czasie stają się kometami i w zależności od tego, jak przebiega ich ruch, zapowiadają zdarzenia pomyślne lub przeciwności.
14. Syriusz to gwiazda, którą powszechnie nazywa się Psem. Nazywana jest Syriuszem od białego blasku jej płomienia. On to sprawia, że można dojrzeć jej światło przed innymi gwiazdami. Gdy wstaje, ogarnia ziemię nadmiernym ciepłem, swym gorącem podpala plony. Niekiedy również ciała  ogarnia chorobą, psując powietrze ognistym żarem. Od tej gwiazdy imię biorą też tak zwane „psie dni”, podczas których jest jeszcze cieplej, niż w pozostałej części lata.

XXVII. O tym, czy gwiazdy mają duszę

1. „Zwykło się dochodzić – pisze święty Augustyn – czy Słońce, Księżyc i gwiazdy są jedynie ciałami, czy też mają jakiegoś ducha jako sternika. A jeśli mają, czy to tchnienie ducha je żywotnie pobudza – jak ciała zwierząt za sprawą duszy zwierzęcej ożywają, czy też dzieje się to na skutek samej obecności, bez jakiegokolwiek zmieszania”. O ile żaden ruch ciała zaistnieć nie może bez obecności duszy, gwiazdy poruszają się zgodnie w takim porządku, że nic nie jest w stanie tego ruchu zakłócić. Nie łatwo jest więc ustalić, czy są ożywione i rozumne.
2. Gdy Salomon pisał o Słońcu: „kolistą drogą zmierza duch i znowu wraca na drogę swojego krążenia” (Koh 1, 6), ukazał, że samo Słońce jest duchem, że jest ożywione – dmie, tętni życiem i przez lata swój bieg dopełnia. O tym pisze też poeta: „Słońce tymczasem zatacza okrąg i roku dopełnia”. I w innym miejscu: „Karmi księżyc i gwiazdy jaki duch wewnętrzny”. Dlatego, jeśli ciała gwiazd rzeczywiście mają duszę, należy dowiedzieć się, czym staną się w przyszłości, po zmartwychwstaniu.

XXVIII. O nocy

1. Czytamy u Ambrożego w dziele Hexaemeron: „Należy dociec jak wielką przestrzeń powietrza okupuje cień ziemi, który przy odejściu słońca przynosi nam noc. Słońce odchodzi i odprowadza dzień, by oświetlić przeciwne części ziemi. Każde ciało rzuca cień i naturalnie przynależy on do każdego ciała. Nawet malarze starają się ukazać cienie na obrazach i uważają za zgodne ze sztuką należyte wyobrażenie tych praw natury.
2. Jak więc w dzień każde ciało ludzkie czy drzewo będące na słońcu rzuca cień, tak i słońce odchodzi do miejsca zachodu, góry oddzielają je od nas, a sama ziemia zacienia niebo tak, że noc przychodzi”.