Ks. Piotr Skarga: Żywot św. Filipa, Apostoła (1 maja)


ŻYWOT Ś. FILIPA APOSTOŁA z pisma świętego wybrany, i u Izydora,
Metafrasta i innych położony

Gdy Syn Boży, Słowo z Ojcem wieczne czasu nie mające, chciał się tak stać jako my człowiekiem na naprawę ludzkiego przyrodzenia, obcując tu z ludźmi na ziemi, a zostawując nam naukę żywota wiecznego; obierał też i tych, przez którychby, jako posłańców swoich, nas w potomne czasy słowo prawdy za żywot wieczny dochodziło; którzy jego się sprawom, żywotowi i tajemnicom przypatrując, w szkole jego Boskiej ćwiczeni, to co sami poznali, światu wszystkiemu na zbawienie podać mieli. Między innymi tedy uczniami Pan Jezus, Zbawiciel świata, chodząc po powiecie Galilejskim, a będąc w mieście Betsaidzie (z którego też był Piotr święty i Jędrzej, którzy już byli do Pana Jezusa przystali), ujrzawszy świętego Filipa, zawołał go i kazał mu iść za sobą. A on głos Boski usłyszawszy, uczuł go nie tylko w uszach, ale i w sercu, i nie umiał się wymówić zaczem nic się nie bawiąc, porzuciwszy zabawy świata próżnego, pociechy i nadzieje jego, chwycił się ubóstw a i naśladowania żywota Jezusowego, jemu się za ucznia i sługę powolnego oddając, a wierząc iż on był obiecany od Boga u Mojżesza i u Proroków opisany Messyasz, Król Izraelski i Zbawiciel świata.

Weseląc się tedy ś. Filip z skarbu znalezionego, użyć go tylko sam nie chciał, ale w net znalazłszy Natanaela towarzysza swego, z wielką mu radością powiedział: Oznamujęć, prawi, nowinę, której ojcowie nasi czekali i świat wszystek potrzebował; już przyszedł obiecany Messyasz, o którym pisał Mojżesz i Prorocy; jużeśmy go poznali i znaleźli, ten jest Jezus syn Józefa z Nazareth. Skosztował już był Filip słodkości Pana naszego i poznał prawdę jego, o której tak śmiele mówił i drugim ją zalecał. Co gdy Natanael słyszał, nie spodziewając się, aby z tak podłego rodzaju i z tak nizkiego stanu miasta miał być Messyasz Król Izraelski, rzekł do Filipa: Iżaj co dobrego może być z Nazareth? A Filip nie mówiąc wiele, radził mu aby go tylko oglądał, myśląc sobie, iż skoroby go ujrzał a zbawienne słowa jego słyszał, wnet miał toż poznać, co i on; i tak się stało. Prowadził go tedy do Pana Jezusa, którego skoro ujrzał Zbawiciel świata, rzekł do uczniów swoich: Oto prawdziwy Izraelita (jakoby dziś rzekł, prawdziwy chrześcianin), w którym zdrady nie masz. Poznał dobrze serce jego badacz myśli ludzkich, któremu nic zakryto być nie może. Na te słowa zdziwił się Natanael i zdumiały rzekł do Pana: Zkąd ty mnie znasz, wszakeś mię nigdy nie widział, ani ja ciebie? A Pan powiedział: Jeszcze niżeli cię Filip do mnie przyzwał, gdyś siedział pod drzewem figowem, widziałem cię.

Coś Boskiego około Messyasza, w którego czekaniu wszystka była ochłoda i nadzieja wiernych sług Bożych, czytał i myślił w ten czas, gdy pod drzewem siedział Natanael, i dał mu tam Pan Bóg na onę godzinę wielką skruchę, płacz i słodkość serdeczną w rzeczach niebieskich, jakiej nigdy za żywota swego nie miał, iż w płakaniu wielkiem pragnął i prosił o Messyasza i uiszczenie szczęśliwych onych czasów, których przyjść miał i zbawić świat wszystek. I tak Jezus jako Bóg prawy wtenczas go widział okiem Boskiem swojem, takie jemu serce dając. Na one słowa jeszcze się bardziej zdumiał Natanael i pomniąc, co za godzinę miał pod onem drzewem, jakie myśli i skruchę uczynił taką sobie uwagę, że onych myśli widzieć nikt nie mógł, jedno Bóg sam, który jemu dać mógł. Zkąd wnet się rzucił do Boskiego pokłonu i wyznania natury Boskiej w Panu Jezusie i żałował, mówiąc: Mistrzu, tyś jest Syn Boży, tyś jest Król Izraelski. O dziwne a nad rozum ludzki wyznanie! Synem Bożym, to jest Bogiem śmiał tego wyznać, który myśli jego wiedział, a taki mu dar serca skruszonego dawał. O jako dziękował Filipow i świętemu, iż go przywiódł do źródła wody żywej, do ochłody dusznej i prawego raju, w którym wszystkie pociechy swoje niebieskie znaleść mógł; kochał się też z tego Filip św., iż ludzie zakryty on skarb w pokorze i w poniżeniu ludzkiem poznawali, a tem się więcej rozmiłował Pana swego Jezusa.

Wszakże gdy jeszcze jako inni uczniowie, na Chrystusa, jako na człowieka i na sprawy w nim ludzkiego przyrodzenia patrząc, doskonałej wiary o Boskiej wszechmocności jego nie miał; naprawiony był i wyćwiczony ona, pokusą, którą go Pan Jezus próbował. Bo gdy się na puste miejsca udał Pan Jezus, za morze Tyberyadzkie, lud wielki, którego było pięć tysięcy, szukając pociechy i pomocy w chorobach, wyprawił się za mm, mało co myśląc o potrzebach cielesnych. Mając tedy wolę Pan Jezus nakarmić, nie tylko dusze ale i ciała ich, a wiedząc o sposobie którym to uczynić miał, spytał jednak świętego Filipa, mówiąc: Zkąd weźmiemy chleba, abyśmy nakarmili lud ten? wiedział ci zaprawdę Pan Jezus i serce Filipowe, i to co odpowiedzieć miał, wszakże, aby się sam Filip poznał i jeszcze się niezupełnej wiary swojej zawstydził, o to go pytał. On nie pomyślił na wszechmocność Boską jego, ani rzekł tak . Możesz ty wszystko, jedno chciej, radzić się tobie i pytać nikogoż nie trzeba; ale na to tylko pomniąc iż był człowiekiem, do ludzkich się środków i pomocy to jest do pieniędzy uciekł i mówił: Siłaby Panie pieniędzy potrzeba? i dwieście złotych mało na ten lud, choćby każdemu przyszło dać po tak małym kawałku, którym by się nie najadł; nadto gdyby i pieniądze były, I tedy nie masz gdzie kupić. Zapomniał był Filip błogosławiony jakiego przemożnego Pana miał; o którym choć wierzył, iż był prawy Bóg Syn Boży, ale człowieczeństwo widome ćmiło jeszcze oczy jego i wiarą. Tedy Pan Jezus on wielki end czyniąc, a pięciorgiem chleba piąć tysięcy ludzi nakarmić chcąc, błogosławił chleb i łamiąc rękami swemi Boskiemi, podawał Apostołom, aby lud częstowali. Widział Filip, iż z ręku Pańskich jako z pieca albo spiżarni nieprzebranej wychodziło tak wiele chleba i ryb tak wiele, iż przebrać się nie mogło. Dawali, a końca rzece onej ciekącej nie było poty, aż się wszyscy dostatecznie nasycili. O, jako się wstydził słowa swego i małej wiary swojej! O, jako z innymi wysławiał Boską moc Mistrza i Pana swego!

Przetoż potem był ostrożniejszy i stał się godnym, iż był między przedniejsze ucznie od Pana poczytany i między dwunastą wybrany nad innych, który jako był wdzięczny i towarzyski Panu Jezusowi, mając u niego bezpieczność nad drugich, po tem znać, iż czasu jednego, gdy na dzień Wielkanocny wiele się zjechało ludzi pogańskich do Jeruzalem, słysząc o dziwnych sprawach Jezusowych i wskrzeszeniu Łazarza, pragnęli widzieć osobę jego prześliczną, jako Proroka tak wielkiego i cudownego; a nie mając dla ludu, który się zawżdy za Panem Jezusem cisnął, przystępu tak łacnego, zwłaszcza iż byli poganie, udali się do świętego Filipa prosząc go aby im to zjednał u Mistrza swego, żeby się z nim poznać mogli. Znać, iż byli jacyś zacni Rzymianie, Duchem też już Bożym wzruszeni. Tedy Filip wespół z świętym Jędrzejem oznajmił ono ich pragnienie Panu Jezusowi i usłyszał dziwną naukę i proroctwo Pana naszego o narodach, iż poznać go i w niego wierzyć nie mogli, aż po śmierci, gdy one słowa rzekł: Jeżeli ziarno pszeniczne padłszy na ziemię, nie obumrze, samo trwa, a gdy obumiera, wielki pożytek przynosi; jakoby chciał rzec: śmierć moja wzbudzi serca pogańskie i dopiero pożytek przyjścia, nauki i męki mojej padnie na nie iż mię poznają.

Takiem i i innemi tajemnicami w szkole Chrystusowej wyćwiczony i co dzień się więcej Boskich nauk ucząc, przy pożegnaniu Pańskiem i onem długiem kazaniu a nauce po wieczerzy ostatniej; spytać śmiał Pana o onę trudną bardzo tajemnicę Trójcy ś. Z którego pytania wielka Kościołowi Bożemu nauka przeciw kacerstwom Aryańskim i innym Bóstwu Pańskiemu uwłóczącym urosła. Bo gdy Pan ciesząc uczniów miłych swoich zasmuconych, dla męki i śmierci, którą miał podjąć, opowiadał im o ojcu swym, iż do niego przez śmierć idzie, aby im tam miejsce zgotował, Filip święty spytać śmiał: Panie nasz, ukaż nam twego Ojca, a na tem dosyć mieć będziemy. Pan Jezus nauczając go i niedoskonałą jeszcze wiarę jego poprawując, rzekł: Takem długo z wami jest, a jeszcze mię nie znacie? Filipie, kto mnie widzi, widzi i Ojca! a jakoż to mówisz, ukaż nam Ojca? nie wierzysz, iżem ja jest w Ojcu, a Ojciec we mnie? O, szczęśliwe pytanie, które nam tak jasnych tajemnic Trójcy świętej skarby otworzyło! iż tak odkrycie Syn Boży nad inne wszystkie miejsca powiedział, że on jeden jest Bóg z Ojcem; a kto w niego wierzy, w Ojca wierzy, kto go widzi, Ojca widzi i różności żadnej w Bóstwie między nimi nie masz, w personach tylko różność jest, iż inny Syn a Ojciec inny, ale Bóg jeden z Ojcem i Duchem ś. w Bóstwie.

Po zmartwychwstaniu Syna Bożego Filip ś., z innymi Apostołami patrzył na Pana swego zmartwychwstanie i wniebowstąpienie, wziął też Ducha ś. i został świadkiem prawdy jego po wszystkim świecie. A gdy Apostołowie roznosić mieli Ewangelię i zbawienie światu wszystkiemu, Filipowi świętemu dostała się Azya i ziemię Tatarska, w której on pilnie szczepił wiarę ś. prawie wszystką onę krainę do Chrystusa przywodząc, przez cuda i wielkie dobrodziejstwa nad chorymi i ułomnymi. Gdzie długo wiarę i Kościoły stanowiąc, przemieszkał i przeciwnych nieprzyjaciół swych, pokorą, układnością miękcząc serca ich, Chrystusowi na ofiarę wdzięczną pozyskał. Na koniec puścił się do Frygii, gdzie w mieście, Hierapolim nazwanem, wiarę także ś. fundował i ofiary djabelskie psując, staw ił ołtarze Chrystusowi prawemu Bogu. Tam pogaństwo mieli smoka jakiegoś, którego karmili i za boga mieli. Nad tą bestyą, która ludzie zarażała i zabijała, pokazał moc Chrystusową Filip św. i wiele ludzi pozyskał do wiary katolickiej. Trafił się też był do tegoż miasta na on czas Bartłomiej ś. i bardzo mu rozmnażać Chrystusowego Imienia pomagał; tak tedy rosła wiara i zbawienie się ludzkie szerzyło mądrem kazaniem i cudownemi postępkami ich. Lecz czart pobudził pogaństwo, iż obu dwóch
Apostołów do urzędu pojmali i wsadziwszy do więzienia, rozmaicie dręczyli. Na koniec puściwszy wolno Bartłomieja, ś. Filipa na krzyż wbili. Gdy na krzyżu wisiał, trzęsienie ziemi wielkie w mieście onem było, tak, iż pogaństwo bardzo się przestraszyło. Zkąd niektórzy wołali, aby był z krzyża zdjęty i już mało tego nie uczynili. Lecz prosił Pana Jezusa Filip, aby mu dał twarzy swej za wyjściem z ciała oglądanie; modlił się i za mężobójców swych, aby Pan Jezus odpuścił im grzech, a karać ich onem trzęsieniem ziemi nie raczył. A w tem drudzy z gniewu na wiszącego na drzewie onem kamieńmi uderzyli i do końca go zabili. Patrzyła na śmierć jego siostra Maryanna, panieństwo od młodości chowająca. Pogrzebiony jest tamże od chrześcian; gdzie też potem dwie córki jego, panny aż do śmierci, jedna z jednej strony, a druga z drugiej, położone są. Ztamtąd potem do Rzymu ciało jego przeniesione w kościele świętych Apostołów, wespół z Jakóbem św., którego też dziś święcimy, odpoczywa. Gdzie cudami wielkiemi sławny jest, na cześć Boga ukrzyżowanego za nas, któregom z Ojcem i z Duchem ś. równa jest chwała na ziemi i na Niebie, na wieki wieków, Amen.


Ks. Piotr Skarga ,,Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień T.I", str. 405-408